Od 1 stycznia Węgrzy mają nową konstytucję. Jej poprzedniczka pamiętała czasy stalinowskie. Ustawa zasadnicza jest krytykowana przez opozycję i media. Rząd tłumaczy, że pozwoli ona podejmować niepopularne decyzje w dziedzinie polityki gospodarczej.
Do najważniejszych zapisów ekonomicznych należy uwzględnienie limitu dopuszczalnego długu publicznego na poziomie 50 proc. PKB, o 10 pkt proc. niższym niż w przypadku Polski. Obecnie wynosi on 75,9 proc., a dopóki nie zostanie zbity do założonego poziomu, trybunał konstytucyjny nie będzie mógł ingerować w ustawy podatkowe czy jakiekolwiek inne, jeśli miałyby one wpływ na budżet. Dodatkowo parlament nie będzie mógł uchwalić budżetu, który zakładałby zwiększenie poziomu długu publicznego względem PKB. Jeśli posłowie nie zdołają uchwalić ustawy budżetowej w przewidzianym terminie, prezydent będzie mógł rozwiązać parlament.
Premier Viktor Orban wprowadził też inne ograniczenia. Zmiana przepisów podatkowych będzie możliwa tylko wtedy, jeśli stosowny projekt ustawy zyska poparcie 2/3 parlamentu. Walutą obowiązującą na Węgrzech pozostanie jedynie forint, więc jeśli Budapeszt zdecyduje się na wejście do strefy euro, będzie musiał zmienić ten zapis głosami 2/3 parlamentu, bądź rozpisać referendum w tej sprawie.
Reklama
Konstytucja ogranicza też uprawnienia sądu konstytucyjnego do badania konstytucyjności przepisów na wniosek zwykłych obywateli. Wbrew dotychczasowej praktyce będą oni musieli najpierw przejść całą procedurę sądową. Ograniczenie kompetencji trybunału spowodowało oskarżenia o jego wyeliminowanie z systemu władzy. „Stary sąd konstytucyjny został zabity” – napisała prawnik z Princeton Kim Lane Scheppele. Zastrzeżenia wzbudził też przepis, że sędzia sądu najwyższego musi mieć co najmniej pięcioletni staż jako sędzia na Węgrzech. Zapis został uznany jako napisany personalnie pod obecnego szefa sądu najwyższego Andrasa Bakę, który przez 17 lat pracował w Europejskim Trybunale Praw Człowieka i nie może się wylegitymować niezbędnym doświadczeniem nad Balatonem. Baka, który z rządem Orbana stoczył serię bitew, 1 stycznia straci więc stanowisko.
Wątpliwości Amnesty International wzbudziło z kolei uwzględnienie w konstytucji ochrony prawnej życia od chwili poczęcia oraz zdefiniowania małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. I to pomimo, że rząd przekonuje, iż zapis o ochronie płodu nie oznacza jeszcze automatycznego zakazu aborcji, zaś związki partnerskie osób homoseksualnych są obecne w węgierskim systemie prawnym od 2009 r.
Opozycja skrytykowała niemal całość konstytucji. Od invocatio dei na początku (chodź słowa „Boże, błogosław Węgrów”, od których zaczyna się preambuła, są zarazem pierwszym wersem niezmienionego nawet za komunistów hymnu) po zmianę nazwy państwa z Republiki Węgierskiej na Węgry. To ostatnie zostało przez niektórych polityków uznane za... zapowiedź rezygnacji z systemu republikańskiego, choć słowa „republika” nie ma m.in. w nazwach dwóch sąsiadów Węgier (Rumunii i Ukrainy).