W przypadku funduszy krajowych, zarządzanych przez polskie towarzystwa funduszy inwestycyjnych, jedna trzecia zanotowała w ubiegłym roku wzrost. Według analityka Open Finance Bernarda Waszczyka nie oznacza to, że fundusze polskie są lepsze od zagranicznych.
– Różnica jest po prostu zasługą struktury oferty, która w przypadku krajowych instytucji w większym stopniu zbudowana jest z funduszy o relatywnie mniejszym ryzyku inwestycyjnym – tłumaczy analityk. Waszczyk podkreśla także, że dla polskich klientów międzynarodowych firm inwestycyjnych w ubiegłym roku czynnikiem korzystnym było osłabienie polskiej waluty wobec głównych walut rozliczeniowych funduszy zagranicznych, czyli dolara i euro.
To zapewniło im dodatkowy zysk na zmianie kursu przy umarzaniu jednostek lub znacznie zamortyzowało straty. Według Waszczyka wyniki osiągane przez poszczególne kategorie funduszy polskich i zagranicznych były w 2011 roku podobne. – Zyski przynosiły głównie fundusze inwestujące w papiery dłużne.
W odwrocie były natomiast agresywne strategie oparte na akcjach – twierdzi Waszczyk. W 2011 roku najlepszym zagranicznym funduszem na polskim rynku był podmiot World Investment Opportunities Funds inwestujący w firmy z Azji Południowo- -Wschodniej, dał 26,4 proc. zysku.
Najgorszy był fundusz lokujący środki w spółkach greckich, egipskich, tureckich i cypryjskich (54,6 proc. straty). W perspektywie trzyletniej najlepszy jest BlackRock SF Latin American Opportunities Fund A2 wyceniany w euro (233 proc. zysku, średniorocznie 49,3 proc.), a najgorszy: Polbank Zagraniczny Subfundusz Śródziemnomorski (-60,2 proc.).