Jak to się dzieje, że amerykańskie koncerny, które często prowadzą interesy na kilku kontynentach i w kilkudziesięciu krajach (różne systemy walutowe), które są największymi korporacjami na świecie, potrafią w ciągu kilku dni po zakończeniu okresu sprawozdawczego opublikować raport? Dlaczego polskie przedsiębiorstwa potrzebują na to tygodni, a w przypadku sprawozdania rocznego miesięcy? W Polsce często się zdarza, że miesiąc po zakończeniu okresu sprawozdawczego, jedyne co jest policzone to przychody.

W dzisiejszych czasach posiadanie aplikacji, która będzie nam zliczała przychody to nie jest żadne novum. Oczywiście ustawodawca też tutaj nie pomaga inwestorom indywidualnym i na skutek ostatnich „reform” terminy te uległy wydłużeniu. Kiedyś firma musiała publikować raporty kwartalne (gdzie na publikację jest najkrótszy termin – „tylko” 45 dni od zakończenia okresu sprawozdawczego), a obecnie może z tego zrezygnować (przy raportach półrocznych i rocznych). Może i zaoszczędzi na tym firma kilka złotych, ale inwestor wyniki roczne poznaje po zakończeniu pierwszego kwartału – typowa polska beznadzieja. Zawsze mnie to wkurza, gdy czytam o wynikach amerykańskich spółek.

Jak już tak o polskich osobliwościach, to wczoraj pojawił się komunikat, ze ABW zatrzymała 7 osób w związku z korupcją przy udzielaniu koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego. Jeszcze biznes się w ogóle nie rozkręcił, a już w ruch poszły łapówki. Co warte podkreślenia na chwilę obecną rozdysponowano około 100 koncesji – ciekawe ile poszło za łapówkę? Trzy zatrzymane osoby są z Ministerstwa Środowiska (dokładnie z Departamentu Geologii i Koncesji Geologicznych Ministerstwa Środowiska) – nie wiem ile osób pracuje w tym departamencie, ale może to być bardzo wysoki odsetek personelu tego działu.

W tle „afery łupkowej” pojawia się Petrolinvest, według „Pulsu Biznesu” jednym z zatrzymanych jest prezes spółki Silurian (spółka zależna Petrolinvestu) – Wiesław S. To już chyba taka świecka tradycja w Polsce, że jak idziemy coś załatwiać z urzędnikiem to zaczynamy od łapówki. No cóż, a administracja się nam rozrasta, przez ostanie 4 lata przybyło 100 tys. nowych urzędników. Tych trzech to tylko kropla w morzu. Wprowadźmy jeszcze więcej koncesji, jeszcze więcej zezwoleń, a będzie tylko weselej – nie będzie koncesji nie trzeba będzie nikogo przekupywać. Przedsiębiorca kupi działkę od prywatnego właściciela i wierci.

Reklama