Mało przekonujące zwycięstwo Mitta Romneya w prawyborczym superwtorku to dobra wiadomość dla Baracka Obamy. Ale w jego reelekcji bardziej niż kandydat Republikanów mogą przeszkodzić wysokie bezrobocie i wysokie ceny benzyny. O ile to pierwsze powoli spada, drugie jeszcze przed listopadem może pobić rekord.
Romney – multimilioner i były gubernator stanu Massachusetts – wygrał w sześciu z 10 stanów, w których Republikanie wyłaniali we wtorek swojego kandydata do Białego Domu. Lecz nie uzyskał na tyle wyraźnej przewagi nad pozostałymi, by już teraz rozstrzygnąć rywalizację. Tym samym jeszcze przez kilka miesięcy zamiast skupić się na urzędującym prezydencie, będzie musiał jednocześnie atakować partyjnych konkurentów.
Według sondaży Romney jest jedynym republikańskim pretendentem, który ma szansę na podjęcie walki z Obamą (przegrywa obecnie różnicą sześciu punktów proc.). Ale wobec poprawiających się danych z amerykańskiej gospodarki oraz tego, że sami Republikanie nie są do końca przekonani co do Romneya, to prezydent pozostaje faworytem. Chyba że bezrobocie przestanie spadać albo ceny benzyny nadal będą rosły.
Reklama
Po II wojnie światowej tylko raz się zdarzyło, aby ubiegający się o drugą kadencję prezydent wygrał w sytuacji, gdy bezrobocie w USA przekraczało 6 proc. Wyjątkiem był Ronald Reagan w 1984 r. (ok. 7,5 proc.), a to dlatego, że był to i tak spory postęp w stosunku do osiągniętego za Jimmy’ego Cartera poziomu 11 proc. Dziś pracy nie ma 8,3 proc. Amerykanów, a szanse na to, że do listopada ta liczba spadnie poniżej 6 proc., są zerowe. Tu może jednak zadziałać ten sam czynnik, co u Reagana – Obama przejął władzę, gdy Ameryka była w najgorszym momencie kryzysu, a bezrobocie przez wiele miesięcy oscylowało wokół 10 proc. Wielu Amerykanów może docenić postęp i jeszcze raz mu zaufać.
Gorzej z cenami benzyny, bo te są bliskie historycznego rekordu. Wprawdzie to przede wszystkim efekt napięcia wokół Iranu, a prezydent nie ma na nie zbyt dużego wpływu, ale dla zwykłego amerykańskiego wyborcy przyczyny nie są ważne, bo w tej sytuacji zawsze winni są rządzący. A fakty są takie, że obecnie galon benzyny kosztuje w Stanach średnio 3,74 dolara. To mniej więcej dwa razy tyle, co w styczniu 2009 r., gdy Obama obejmował władzę. A zdaniem analityków jeszcze przed wyborami może zostać pobity rekord zarówno w cenach nominalnych, jak i realnych, czyli uwzględniających inflację. Obecnie galon benzyny w USA jest droższy – w realnych cenach – niż w czasie wielkiego kryzysu lat 30. zeszłego wieku (średnia roczna cena w dzisiejszych dolarach dochodziła do ok. 3,22) i po wybuchu wojny iracko-irańskiej (w marcu 1981 r. – 3,55 dol. za galon). Absolutny rekord padł w lipcu 2008 r., gdy w przeliczeniu na obecne ceny za galon Amerykanie płacili 4,28 dol. (w ciągu kilku następnych miesięcy potaniał on do niespełna dwóch dolarów). Teraz jednak na taką przecenę nic nie wskazuje – wręcz przeciwnie, analitycy mówią nie tylko o czterech dolarach za galon, lecz także, w przypadku konfliktu zbrojnego z Iranem, o pięciu.
Z tego powodu Obama bardzo ostrożnie wypowiada się w sprawie międzynarodowej interwencji zbrojnej w Iraku bądź w Syrii, dopuszczając ją tylko jako absolutnie ostateczną ewentualność. O ile wyborcy mogą przejść do porządku dziennego nad zbyt miękką polityką wobec Teheranu, o tyle nad zbyt wysokimi cenami benzyny już nie.
Dziś realna cena benzyny jest wyższa niż podczas wielkiego kryzysu

Romney coraz bliżej celu

Po superwtorku Mitt Romney przybliżył się do prezydenckiej nominacji Republikanów. Były gubernator Massachusetts wygrał w tym stanie i w pięciu innych – Ohio, Idaho, Wirginii, Vermont oraz na Alasce. Ale jego najgroźniejszy rywal Rick Santorum zwyciężył w trzech – Tennessee, Oklahomie i Dakocie Płn. i nadal utrzymuje się w grze. Ostatni z 10 stanów, w którym głosowano we wtorek, Georgia, przypadł w udziale reprezentującemu go w Kongresie Newtowi Gingrichowi. Aby uzyskać nominację prezydencką, trzeba zdobyć poparcie 1144 delegatów na konwencję Partii Republikańskiej. Obecnie Romney ma ich 415, zaś Santorum – 176. Następne prawybory odbędą się w sobotę w Kansas oraz w następnym tygodniu w Alabamie, Missisipi i na Hawajach.