Zdaniem socjologa, odrzucenie wniosku przez Sejm to wynik prostej arytmetyki wyborczej. Jak zaznaczył, od piątkowego głosowania "w jakimś stopniu" zależało zachowanie istniejącego układu politycznego, które było w interesie obu koalicjantów. "Platforma została wsparta przez PSL zgodnie z porozumieniem, które prawdopodobnie w ostatniej chwili zostało zawarte" - powiedział.

Domański uważa, że przyjęcie przez Sejm wniosku Solidarności mogłoby być podstawą dla wzmocnienia postulatów i roszczeń - głównie ze strony PiS - do zmiany obecnego układu politycznego. Mogłoby skutkować - jego zdaniem - wnioskiem o wcześniejsze wybory. Jak powiedział, nie zaowocowałoby to "niczym konkretnym", ale byłby to kolejny element osłabiający wiarygodność rządu.

Zdaniem socjologa podczas Sejmowej debaty obie strony "nie oszczędzały się". "Premier zaczął całkiem spokojnie, natomiast później pozwolił sobie na sformułowanie bardzo drastycznych określeń, pod adresem chociażby pana Dudy" - zauważył. Według Domańskiego mogły one zdenerwować nawet zwolenników rządu. Z kolei "druga strona" formułowała - jego zdaniem - "wnioski demagogiczne lub nie na temat".

"Ta debata w Sejmie na ogół nie miała przebiegu merytorycznego, poza tymi rzeczowymi dosyć argumentami przekonującymi - chyba każdego, kto racjonalnie myśli - (...), że wydłużenie wieku emerytalnego jest konieczne i że referendum w tej sprawie nie ma sensu, bo takich spraw się nie głosuje" - powiedział.

Reklama

Jego zdaniem, na wyniku piątkowego głosowania nie zaważył przebieg debaty. "Myślę, że to wynik istniejącego układu politycznego w Sejmie, który ma taką naturalną siłę do samoodtwarzania się" - uważa socjolog.

Mówiąc o demonstracjach wyrażających poparcie dla wniosku o referendum, Domański ocenił, że wynikały one z braku zrozumienia i wiedzy, na czym reforma polega i jakie ewentualne zagrożenia może przynieść.