Państwo przypomina sobie o słońcu sprzed dekady

Resort Klimatu i Środowiska postanowił zajrzeć w przeszłość. Tam, gdzie jeszcze dekadę temu panowało przekonanie, że inwestowanie w fotowoltaikę jest ekologiczne, ekonomiczne i efektywne, teraz pojawia się …recyklingowy rachunek.

Trwa przygotowanie nowelizacji ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym. Jak podał serwis kb.pl, w projekcie przewidziano obowiązkową opłatę recyklingową dla właścicieli starszych paneli fotowoltaicznych – tych, które trafiły na rynek między 13 sierpnia 2005 roku a 31 grudnia 2015 roku.

Do tej pory kwestia recyklingu takich paneli była zawieszona w próżni. Ani producenci, ani państwo nie wzięli za nie pełnej odpowiedzialności. Czasem płaciła gmina, czasem właściciel, a najczęściej – nikt, bo problem dopiero majaczył na horyzoncie. Teraz resort chce to uporządkować, a przy okazji – wystawić rachunek tym, którzy w słońce uwierzyli pierwsi.

Kiedy zielona energia przestaje być zielona

Nowe przepisy obejmą instalacje, które nigdy nie były objęte tak zwanym systemem odpowiedzialności producenta. Innymi słowy: jeśli ktoś zamontował panele zanim producenci zostali zobligowani do pokrycia kosztów recyklingu, to teraz sam stanie się za to odpowiedzialny.

Chodzi głównie o osoby prywatne i firmy, które inwestowały w fotowoltaikę wtedy, gdy była jeszcze domeną entuzjastów, nie masowego rynku.

To przesunięcie obowiązku z producentów na użytkowników ma być częścią szerszej strategii – tak przynajmniej tłumaczy ministerstwo. Nowelizacja ma uporządkować rynek, zapewnić finansowanie przyszłego recyklingu i dostosować Polskę do unijnych wymagań. Bo za kilka lat, gdy panele z tamtych lat zaczną dożywać swojej trzydziestki, problem odpadów PV stanie się widoczny gołym okiem.

Dyrektywa, wyrok i stara zasada: zanieczyszczający płaci

Podstawą zmian jest unijna Dyrektywa 2024/884. Polska – podobnie jak inne kraje Wspólnoty – musi dostosować swoje przepisy do nowych reguł gry. A grę przyspieszył wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 2022 roku, który jasno stwierdził: państwa członkowskie mają obowiązek uporządkować zasady finansowania recyklingu paneli sprzed 2016 roku.

Na pierwszy plan wraca unijna zasada „zanieczyszczający płaci” – zresztą wyjątkowo logiczna. Kto korzystał, ten płaci. Kto zyskał na darmowej energii ze słońca, teraz złoży się na jej drugie życie – w postaci funduszu recyklingowego.

Nie chodzi jednak tylko o ideologię. Nowa opłata ma też praktyczny wymiar: ma zasilić fundusz, z którego w przyszłości będą finansowane koszty demontażu i przetwarzania starych paneli. Tak, by nie robić z tego kolejnej dziury w samorządowych budżetach.

Ryczałt od słońca – kto i ile zapłaci?

Nowe przepisy obejmą panele wprowadzone na rynek między 2005 a 2015 rokiem – czyli te sprzed momentu, gdy producenci zostali objęci odpowiedzialnością finansową. Od 2016 roku sytuacja jest jasna: koszt recyklingu został wkalkulowany w cenę zakupu, więc nikt już dodatkowo płacić nie będzie.

Właściciele starszych instalacji zapłacą ryczałt – stałą kwotę, niezależną od liczby paneli czy mocy instalacji. Ile dokładnie? Tego jeszcze nie wiadomo. Szczegóły mają się pojawić w przepisach wykonawczych, które właśnie są konsultowane.

Na stole leży też pytanie, czy wszyscy zostaną objęci opłatą, czy może znajdzie się miejsce dla wyjątków – na przykład dla osób fizycznych, które korzystają z fotowoltaiki wyłącznie na własne potrzeby.

Słoneczne rachunki po latach

W praktyce nowa opłata jest próbą nadrobienia zaległości i uniknięcia ekologicznej katastrofy w przyszłości. Bo panele, które dziś błyszczą na dachach, za kilka lat staną się zwykłym odpadem – szklanym, krzemowym, trudnym do utylizacji.

Nie jest to więc kara, choć dla wielu może tak zabrzmieć. To raczej rachunek za brak systemowych decyzji sprzed lat. Polska, podobnie jak inne kraje, zbyt długo zakładała, że zielona energia rozwiąże wszystko. Dziś okazuje się, że nawet słońce ma swój ślad ekologiczny – i że prędzej czy później ktoś musi za niego zapłacić.

To niejedyny finansowy wstrząs, jakie czeka tych, którzy postawili na fotowoltaikę. Nadciągają też i inne ciemne chmury. Chodzi o net-metering czyli system rozliczania fotowoltaiki polegający na bilansowaniu ilości wyprodukowanej i zużytej energii.

Na czym dokładnie polega net-metering czyli system opustów? To sposób rozliczeń fotowoltaiki, w którym panele słoneczne produkują prąd na własne potrzeby. Jeśli powstanie nadwyżka, trafia ona do sieci energetycznej. Gdy później zabraknie prądu z paneli, można odebrać z sieci wcześniej oddaną energię.

Net-metering i net-billing. Czy się to różni

To zupełnie odmienne metody rozliczania energii produkowanej w instalacjach słonecznych. W obu przypadkach nadwyżki energii z fotowoltaiki trafiają do sieci elektroenergetycznej, lecz na tym podobieństwa się kończą. W pierwszym, wymiana odbywa się bezgotówkowo, a w drugim prosument sprzedaje i kupuje energię elektryczną z sieci. 

Net-metering był powszechnym systemem rozliczeń dla prosumentów do końca marca 2022 roku - przypomina portalsamorządowy.pl. Choć teraz obowiązuje system net-billingu, to jednak ci, którzy zainstalowali panele fotowoltaiczne przed tą datą, przez piętnaście lat mogą korzystać z zasad net-meteringu.

Brak regulacji może oznaczać poważne problemy

Co potem? Kiedy skończy się okres stosowania net-meteringu przez pierwszych właścicieli paneli słonecznych, co nastąpi w 2031 roku, prosumentów czeka istotna zmiana w systemie rozliczeń.

Brak nowych regulacji może jednak wówczas spowodować poważne problemy –zauważał portal i przywołuje opinie ekspertów, którzy zwracają, że polskie przepisy mają istotną lukę dotyczącą przyszłości prosumentów korzystających z net-meteringu, dokładnie mówiąc, w tym wypadku przepisy po prostu nie istnieją.

Na co musza się szykować najstarsi prosumentci?

Można zatem przypuszczać, że po skończeniu umowy najstarsi prosumenci będą musieli zaprzestać oddawania energii do sieci. Pierwsze takie umowy zakończą się już za sześć lat pisze portal samorządowy, powołując się na serwis hydro-energy.pl. Pytanie, co stanie się z najstarszymi prosumentami po piętnastu latach korzystania z systemu fotowoltaicznego i rozliczania go w net-meteringu.

Wedle doniesień hydro-energy.pl, resort klimatu i środowiska przyznaje, że nie są prowadzone żadne prace legislacyjne dotyczące precyzyjnych rozwiązań, które miałyby wejść w życie po zakończeniu wskazanego okresu. Ministerstwo tłumaczy, że ta sprawa będzie analizowana w kolejnych latach, z uwzględnieniem sytuacji rynkowej, technicznych uwarunkowań sieci oraz doświadczeń dotychczasowych prosumentów.

Jak zapewnia resort, planowane zmiany mają być ogłaszane z odpowiednim wyprzedzeniem, tak aby prosumenci mogli przygotować się do nowych warunków rozliczeń.