Hiszpania planuje poważne zmiany w obowiązującym od 70 lat powszechnym systemie ubezpieczeń zdrowotnych. Dobrze zarabiający Hiszpanie sami będą płacić za lekarza i szpital.

Hiszpania planuje poważne zmiany w obowiązującym od 70 lat powszechnym systemie ubezpieczeń zdrowotnych. Minister gospodarki Luis de Guindos proponuje, by ci, którzy zarabiają powyżej 100 tys. euro miesięcznie, sami płacili za wizytę u lekarza, w przychodni i szpitalu.

ikona lupy />
Premier Hiszpanii Mariano Rajoy / Bloomberg / Jock Fistick

Celem jest zmniejszenie długów służby zdrowia. W ubiegłym roku system zarządzany przez 17 regionów autonomicznych miał 15 mld euro deficytu. – Musimy obciąć zbędne koszty i racjonalizować to, co nie działa. Inaczej wszystko runie – ostrzegł Guindos. Rzecznik rządzącej Partido Popular zaznaczył jednak, że plan odpłatnego leczenia dla bogatych Hiszpanów to na razie prywatna opinia ministra gospodarki, a nie stanowisko rządu.

>>> Czytaj też: Mario Draghi uratował Włochy, ale Hiszpania płonie

Reklama

Prawica doskonale zdaje sobie sprawę, że koszty polityczne takiego rozwiązania będą ogromne. Premier Mariano Rajoy zamierza jednak przesłać do parlamentu projekt ustawy zmieniającej system zdrowotny w maju. Obowiązkowe ubezpieczenia zdrowotne dla wszystkich zostały wprowadzone w Hiszpanii przez generała Franco w 1942 r. Dziś zapowiedzi cięć w wydatkach na zdrowie są dla większości Hiszpanów niezrozumiałe i najpewniej spotkają się z falą protestów.

Jak podaje ONZ, w Europie tylko kilka krajów nie wprowadziło powszechnego systemu opieki zdrowotnej: Turcja, Bułgaria, Serbia i Czarnogóra. Jednak nawet bogate kraje Unii nie zawsze fundują wszystkie usługi zdrowotne swoim obywatelom. W Austrii powszechny system ubezpieczeń obejmuje podstawowe choroby. Każdy musi natomiast sam wykupić sobie dodatkowe usługi zdrowotne (taki system de facto, choć nie de iure, obowiązuje też w Polsce). Z kolei w Holandii państwo finansuje koszty leczenia najpoważniejszych chorób przewlekłych. Leczenie mniejszych dolegliwości jest finansowane z obowiązkowych prywatnych polis. Nigdzie w Unii nie ma systemu, w którym opieka zdrowotna państw jest uzależniona od dochodów obywateli. Tu Hiszpanie będą prekursorami.

Wśród najbogatszych krajów świata tylko w Stanach Zjednoczonych nie ma powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych. Dopiero przeforsowana przez Baracka Obamę reforma zakłada stopniowe objęcie od 2014 r. podstawową opieką najbiedniejszych obywateli. Co ciekawe, o ile w Zachodniej Europie odchodzi się od powszechności dostępu do usług medycznych, kraje określane mianem rynków wschodzących idą w odwrotnym kierunku. Do wprowadzenia powszechnych ubezpieczeń szykują się Meksyk, Indie i RPA.

>>> Czytaj też: Wielka Brytania będzie krajem samotnych stulatków

Hiszpania zmienia system pod przymusem. W ubiegłym roku deficyt budżetowy regionów autonomicznych wyniósł 2,9 proc. PKB zamiast planowanych 1,5 proc. PKB. To była główna przyczyna wzrostu dziury całego sektora finansów publicznych do 8,5 proc., a nie obiecanych Brukseli 5,6 proc. PKB. Większy niż się spodziewano deficyt budżetowy jest główną przyczyną, dla której rynki finansowe mają coraz mniejsze zaufanie do Hiszpanii. Wczoraj rentowność 10-letnich obligacji wynosiła 5,9 proc.