Wiosenna prognoza gospodarcza Komisji Europejskiej, opublikowana 11 maja, przyniosła znaczące zmiany względem obliczeń z listopada ubiegłego roku.
Najszybszego wzrostu PKB spodziewano się wcześniej na Litwie (3,4 proc.), następnie w Estonii (3,2 proc.), na Łotwie i w Polsce (po 2,5 proc.). Perspektywy wzrostu krajów bałtyckich zostały jednak znacznie obniżone, podczas gdy prognoza dla PKB Polski została podniesiona do 2,7 proc., przewyższając nawet prognozę polskiego rządu, który zakłada wzrost o 2,5 proc.
Komisarz europejski ds. gospodarczych i walutowych Olli Rehn zauważył podczas konferencji prasowej, że Polska jest jedynym krajem UE, który podczas trwającego już prawie cztery lata kryzysu gospodarczego nie zanotował negatywnego tempa wzrostu PKB.
Podobne prognozy publikują banki i inne instytucje finansowe.
„Przewidujemy, że gospodarka wzrośnie o 2,4 proc. (bez zmian w stosunku do niedawnej prognozy), jednak wygląda na to, że Polska może poradzić sobie nawet lepiej,” powiedział EurActiv Mads Koefoed z Saxo Bank.
„Oczekujemy, że w 2013 r. Polska wciąż będzie solidnym graczem na europejskiej arenie, ze wzrostem rzędu 3 proc. napędzanym popytem krajowym, a w szczególności konsumpcją. Do tego nastąpi ponowny wzrost w handlu z kluczowymi partnerami, np. strefą euro”, dodał. Jego optymizm ma też źródło w rosnącej liczbie inwestycji związanych z organizacją Euro 2012.
Pozytywnie o perspektywach na nadchodzący rok wyraża się również austriacka Erste Group, jeden z największych dostawców usług finansowych w Europie Środkowej.
„Spodziewamy się, że polski wzrost gospodarczy spadnie do 2,8 proc. z zarejestrowanego w 2011 roku poziomu 4,4 proc. Mimo tego, że plan obniżenia deficytu budżetowego z 5,1 proc. PKB w 2011 r. do 2,9 proc. w tym roku wydaje się zbyt ambitny, dokładniejsze spojrzenie na sytuację pokazuje, że taka zmiana jest wykonalna nawet bez znacznych negatywnych wstrząsów dla gospodarki,” komentuje Petr Bittner z Erste Group.
Na 2013 rok KE obniżyła perspektywę wzrostu dla Polski o 0,2 pkt. proc. do 2,6 proc. Instytucja ta uważa bowiem, że utrzymujący się słaby poziom złotego może zwiększyć eksport oraz substytucję importu. Z drugiej strony z jej szacunków wynika, że wycofanie z regionu zagranicznych funduszy mogłoby negatywnie wpłynąć na rynek kredytowy zarówno prywatnych, jak i publicznych kredytodawców, co doprowadzi do zmniejszenia poziomu inwestycji i konsumpcji.
Ekonomiści twierdzą jednak, że poziom wzrostu będzie dużo wyższy. Według Bittnera, biorąc pod uwagę zakończenie procesu konsolidacji fiskalnej, polska gospodarka powinna wzrosnąć nawet o 3,3 proc.
Z kolei Piotr Maciej Kaczyński, badacz z Centrum Studiów nad Polityką Europejską (CEPS), stwierdził, że prognoza KE na 2013 r. jest „bez znaczenia”, a w jego opinii prognozy gospodarcze na okres dłuższy niż rok nie są realistyczne.
Fundusze UE źródłem wzrostu
„Polski wzrost jest zależny od europejskich funduszy strukturalnych. Udział inwestycji publicznych w PKB jest bardzo duży – dużo wyższy niż chociażby w Portugalii czy Hiszpanii w czasach boomu gospodarczego. Na szczęście w ślad za inwestycjami publicznymi pójdą inwestycje prywatne, dzięki którym polski wzrost pozostanie w najbliższych latach na wysokim poziomie,” stwierdził Kaczyński.
Wśród publicznych inwestycji, które będą bazą dla inwestycji prywatnych są chociażby nowe autostrady, które mogą przyciągnąć w ich okolice centra logistyczne. Kaczyński twierdzi też, że Polska cieszy się „doskonałą opinią” wśród zagranicznych inwestorów, ponieważ udało jej się uniknąć recesji.
Dla pokazania sytuacji Polski w szerszej perspektywie, Kaczyński zauważa, że PKB per capita mierzone według parytetu siły nabywczej wzrosło w latach 2007-2010 o 12,5 proc., podczas gdy średnio w całej UE spadło ono o 2 proc.
Polacy muszą mieć się na baczności
Kaczyński ostrzega jednak, że dobry stan polskiej gospodarki może się obrócić przeciwko niej podczas negocjacji budżetu UE na lata 2014-2020.
„Może się pojawić argument, że jeśli Polska tak dobrze sobie radzi, to nie potrzebuje zbyt dużo pomocy,” zauważył.
Polakom nie wolno według niego spocząć na laurach – powinni oni pracować nad dziedzinami, w których wciąż brak im konkurencyjności. Dla przykładu, trudności napotykane przy zakładaniu firmy zostały potwierdzone w rankingu Doing Business Banku Światowego, w którym to wśród 184 państw Polska zajęła 62 miejsce.
Artykuł w języku angielskim ukazał się w specjalistycznym serwisie o tematyce europejskiej EurActiv.com.