Prezydent nie tylko wyznaczył szefów resortów spraw zagranicznych, obrony i spraw wewnętrznych - co jest jego konstytucyjnym prawem - ale także utrzymał kontrolę nad blokiem gospodarczym gabinetu. Spośród siedmiu wicepremierów tylko jeden, Arkadij Dworkowicz, jest jednoznacznie utożsamiany z Miedwiediewem - w przeszłości był doradcą prezydenta ds. gospodarczych. Również kluczowe stanowiska ministerialne zachowali lub objęli ludzie Putina.

Wśród tych, którzy odeszli z rządu, jest potężny wicepremier Igor Sieczin, zausznik Putina uchodzący za przywódcę kremlowskich konserwatystów. W gabinecie swojego mentora odpowiadał m.in. za sektor paliwowo-energetyczny. Według niektórych źródeł pierwotnie to właśnie on miał zostać premierem przy prezydencie Putinie. Większość specjalistów prognozuje, że obecnie może on stanąć na czele któregoś z kontrolowanych przez państwo koncernów paliwowych. Inni wróżą mu objęcie funkcji sekretarza wpływowej Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.

Politolog Boris Makarenko przewiduje, że Putin sformuje w swej kremlowskiej kancelarii silny blok gospodarczy, co doprowadzi do powstania sytuacji, w której faktycznie będą funkcjonowały dwa "rządy" - jego własny i Miedwiediewa. Według politologa sprawi to, że praca w Białym Domu, gdzie mieści się siedziba rządu, będzie trudna i mało atrakcyjna.

Kilka znanych postaci odmówiło wejścia do rządu Miedwiediewa. Oferty nie przyjął były premier Siergiej Kirijenko - obecny szef Rosatomu, państwowej korporacji zarządzającej energetyką atomową w Rosji - któremu proponowano stanowisko wicepremiera nadzorującego cały sektor paliwowo-energetyczny. Odmówił też były kandydat na prezydenta, oligarcha Michaił Prochorow, który miał być wicepremierem odpowiedzialnym za przemysł. Do nowego gabinetu nie wszedł także rektor Wyższej Szkoły Ekonomii w Moskwie Jarosław Kuźminow, którego przymierzano na stanowisko szefa resortu edukacji i nauki. Z pracy w rządzie zrezygnowała też blisko związana z Miedwiediewem minister rozwoju gospodarczego Elwira Nabiullina.

Reklama

Przytoczone przez dziennik "Wiedomosti" źródła zbliżone do Kremla i Białego Domu twierdzą, że wszyscy urzędnicy chcą teraz pracować w administracji prezydenta, bo tam przemieszcza się centrum decyzyjne. "Prezydent lubi zajmować się gospodarką i podejmować decyzje. Utworzy więc prawdziwy rząd" - zauważa jeden z rozmówców gazety.

Cytowany już Makarenko przestrzega, że pojawienie się drugiego "gabinetu" utrudni zarządzanie państwem: wicepremierzy i ministrowie będą oglądać się na tych, do których należeć będzie ostanie słowo, a którzy nie będą ponosić żadnej odpowiedzialności.

Miedwiediew ze swej strony na każdym kroku przekonuje, że będzie premierem politycznym, a nie technicznym; powtarza, że jego tandem z Putinem to projekt na długie lata. Analitycy są jednak sceptyczni. W ich ocenie rząd Miedwiediewa będzie gabinetem czysto przejściowym, a jego skuteczność zależeć będzie od ceny ropy naftowej.

Wśród osób twierdzących, że nowy gabinet będzie rządem technicznym, jest były minister finansów Aleksiej Kudrin. Wyraził on też wątpliwość, by gabinet Miedwiediewa był w stanie odpowiedzieć na wyzwania stojące przed Rosją.

Eksperci przewidują, że Miedwiediew nie zamierza być radykalnym reformatorem, aby nie stracić szans na przyszłą prezydenturę, którą może mu zapewnić Putin. "Sam fakt, że Miedwiediew już ogłosił, że nie wyklucza ponownego startu w wyborach prezydenckich po kadencji Putina, oznacza, iż jako szef rządu nie będzie przesadnym radykałem" - zauważył Igor Jurgens, prezes moskiewskiego Instytutu Rozwoju Współczesnego (Insor), think tanku, któremu Miedwiediew patronował za czasów swej prezydentury.

"Podejmowanie odważnych, a zatem dla niektórych grup ludności niepopularnych decyzji nie leży w zwyczaju tych, którzy zamierzają walczyć o głosy" - dodał Jurgens. Jego zdaniem rząd Miedwiediewa "będzie ostrożnie kontynuować dotychczasowy kurs, czyli kierunek na stabilizację, a nie radykalne reformy".

Szef Insoru twierdzi również, że Miedwiediew w ogóle nie powinien był obejmować stanowiska premiera przy prezydencie Putinie, gdyż - jak to ujął - "może zostać rozszarpany" przez współpracowników gospodarza Kremla. Zdaniem Jurgensa idealnym premierem w okresie przejściowym byłby Kudrin, który według niego jest profesjonalistą i cieszy się pełnym zaufaniem nowego prezydenta.

Na podstawie doświadczeń z czterech lat funkcjonowania tandemu rządzącego Rosją można przyjąć, że Miedwiediew nie będzie wchodzić w spory z Putinem w sprawach o zasadniczym znaczeniu. Ministrowie Miedwiediewa będą proponować własne rozwiązania, jednak ich realizacja zawsze będzie zależeć od woli ministrów Putina, którzy będą trzymać kasę.