W ciągu roku wyjście Grecji ze strefy euro z tematu tabu stało się powszechnie omawianą kwestią – zauważa Wolf Richter w artykule na BusinessInsider.com. Jego prawdziwa wielka bitwa rozegra się wokół utrzymania w strefie euro Niemiec.

Problemy Grecji to dopiero początek, następnym krokiem będą Hiszpania i Włochy. O ile strefa euro uporałaby się z programem pomocowym dla Hiszpanii to Włochy są na to zbyt duże, przekonuje Richter. Jego zdaniem jedynym ratunkiem dla unii monetarnej byłaby wówczas niezgodna z traktatami interwencja EBC i bezpośrednie wykupywanie rządowych obligacji. Działania banku centralnego i tak doprowadziłyby jednak do rozpadu strefy euro ponieważ Niemcy i kilka innych państw nie wyraziłoby zgody na takie kroki wobec swojej waluty.

>>> Czytaj też: Run na greckie banki będzie oznaczał powrót drachmy oraz problemy Hiszpanii i Włoch

Niemieckie nastroje…

Reklama

Sondaże wśród naszych zachodnich sąsiadów wskazują na znaczny spadek euroentuzjazmu. Połowa niemieckich respondentów widzi więcej wad niż zalet pozostawania w strefie euro, a 45 proc. dostrzega więcej zalet. W lutym proporcje te były niemal odwrotne 43 proc do 51 proc.

Niemcy są prezentują też coraz ostrzejsze stanowisko wobec sposobów rozwiązania kryzysu strefy euro. 60 proc. respondentów chce wyjścia Grecji ze strefy euro, a tylko 31 proc. jest przeciwnego zdania. Jeszcze większą niemiecką niechęć budzą euroobligacje. Przeciw nim wypowiedziało się czterech na pięciu respondentów (79 proc.). Dla porównania tylko 46 proc. Niemców uważa, że ich reprezentacja wygra najbliższe mistrzostwa Europy w piłce nożnej.

„Najwyraźniej Niemcy zrozumieli jak zdradziecki – tzn. zdradziecki dla Niemców, ale bardzo korzystny dla nierzetelnych dłużników – charakter będą miały euroobligacje” – pisze Richter. Rozłożenie ryzyka kredytowego na wszystkie kraje doprowadzi do obniżenia rentowności obligacji takich państw jak Hiszpania i Włochy, ale zwiększy koszty dla Niemiec. Prezes Bundesbanku Jens Weidman stwierdził wręcz: „wiara w to, że euroobligacje mogą rozwiązać obecny kryzys to iluzja.”

>>> Polecamy: Niemcy: nazistowski dyktator, stoicki reformator, czy chłopiec do bicia?

… i greckie podatki

Tymczasem jak zauważa Richter Grecy przygotowują się na wprowadzenie drachmy w dość nietypowy sposób. Opóźniają płacenie podatków, licząc się z tym, że po wprowadzeniu drachmy (i spadku wartości nowej walty) będą one mniej kosztowne. W maju wpływy z podatków spadły o 10 proc., a poza Atenami i Salonikami nawet o 15-30 proc.

„Najpierw odpływ kapitału, potem cichy run na banki, a teraz odmowa płacenia podatków rządowi, którego nie ma w walucie której może nie być… Grecy szykują się na powrót drachmy i starają się ochronić wszystko, co się da, a to oczywiście przyspiesza wprowadzenie drachmy”- komentuje Richter.

Niemcy płacą bardzo wysokie podatki, by podtrzymać istnienie państwa dobrobytu i zbilansować budżet. Czy można dziwić się, że w coraz gorszej sytuacji nie chcą dzielić się owocami swojego trudu z innymi?

>>> Zobacz też: Kto tak naprawdę zapłaci za "Grexit"? I ile?