Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że wielki kryzys w Stanach Zjednoczonych był prawdziwą katastrofą gospodarczą. W latach 1929-1932 miały miejsce liczne bankructwa w sektorze bankowości, kryzys finansowy na szeroką skalę, a także 87-procentowy spadek w prywatnych inwestycjach krajowych brutto. Dwucyfrowy odsetek bezrobotnych, który utrzymywał się przez ponad dziesięć lat, doskonale odzwierciedlał marnotrawstwo zasobów ludzkich i nieopisane cierpienie milionów osób.
Mimo to lata kryzysu można uznać za triumf amerykańskiej zaradności i kultu ciężkiej pracy. Postęp w dziedzinie nauki i organizacji sprawił, że potencjał gospodarczy kraju zwiększył się, co w efekcie pomogło Stanom wygrać II wojnę światową i przygotować grunt na nadchodzące lata dobrobytu.
Zwiększenie potencjału gospodarczego było możliwe dzięki ekspansji w trzech dziedzinach. Po pierwsze w dziedzinie działalności badawczo-rozwojowej, opłacanej z prywatnych środków, którą zapoczątkował Thomas Edison. Według analiz przeprowadzonych przez Krajową Radę Badawczą (NRC) w latach 1927-1940 liczba zatrudnionych w tym sektorze wzrosła niemal pięciokrotnie. Podobne dane dotyczą ilości otwartych wówczas laboratoriów badawczych.
>>> Czytaj też: Sprzeczne opinie po danych na temat bezrobocia w USA
Znaczny postęp dokonał się też w związku ze sfinansowaną przez rząd budową sieci dróg. Już pod koniec lat 20. Stany Zjednoczone produkowały tak wiele samochodów, że przekraczało to możliwości infrastruktury. Lepszych dróg chcieli wszyscy – rolnicy, by taniej transportować plony, rowerzyści, przemysł samochodowy i jego dostawcy, kierowcy ciężarówek, przemysł naftowy, hotelarski i wytwórcy asfaltu. Nawet kolejarze byli za. Stany rozpoczęły więc naprawę starych i budowę setek nowych ulic, autostrad i tuneli. Gdy przyjrzeć się wydatkom z tamtych lat, ciężko uwierzyć, że kraj był targany kryzysem. Budowa zakończyła się w 1941 r., pociągając za sobą gwałtowny wzrost wydajności transportu oraz dystrybucji hurtowej i detalicznej.
Po trzecie w latach kryzysu dokonano znacznego usprawnienia i standaryzacji działania wielu przedsiębiorstw, np. kolei. Choć w latach 20. sieć kolejowa w Stanach już istniała, to składała się z pojedynczych nitek, zarządzanych przez różne firmy. Wprowadzenie jednolitych procedur i opłat w latach 30. pozwoliło znacznie zwiększyć efektywność transportu towarów i ludzi. Spadła liczba pracowników, lokomotyw, wagonów ciężarowych i osobowych, a mimo to przychody kolei wzrosły.
Co zatem było efektem ekspansji Stanów w tych trzech dziedzinach? Realny PKB w 1941 r. był o 33-40 proc. wyższy niż w 1929 r. Nie udało się za to zwiększyć ilości osobogodzin w sektorze prywatnym ani nakładów kapitału rzeczowego. Amerykańska gospodarka radziła sobie lepiej wyłącznie dzięki poprawie wydajności, która stała się środkiem rozwoju technologicznego i organizacyjnego w tych niezwykłych czasach.
>>> Polecamy: "FT": Amerykańska lekcja o tym, jak leczyć toksyczne banki
Alexander J. Field jest profesorem ekonomii z Santa Clara University, dyrektorem wykonawczym Economic History Association i autorem książki „A Great Leap Forward: 1930s Depression and U.S. Economic Growth”.