Republikański kandydat na prezydenta USA, Mitt Romney, od kilku dni prowadzi kampanię w kluczowych stanach (tzw. swing states), w których zwycięstwo w wyborach 6 listopada może rozstrzygnąć o ogólnym wyniku konfrontacji z Demokratą, prezydentem Barackiem Obamą.

W poniedziałek Romney, były gubernator Massachusetts, przebywał na Florydzie, gdzie sondaże wskazują na razie na remis w wyścigu z Obamą.

W czasie weekendu odwiedził Wirginię, Karolinę Północną i Wisconsin. Towarzyszył mu tam kongresman Paul Ryan, wybrany przez Romneya na kandydata na wiceprezydenta z ramienia GOP.

Na spotkaniach z wyborcami Romney odpierał główny zarzut Demokratów - że jego program powiększy nierówności społeczne w USA, pomoże tylko zamożnym Amerykanom i doprowadzi do drastycznych cięć funduszu ubezpieczeń zdrowotnych dla emerytów Medicare.

Ryan proponował swego czasu częściową prywatyzację Medicare, co zdaniem Demokratów doprowadzi do uszczuplenia świadczeń z funduszu. Kongresman jest zwolennikiem radykalnych redukcji wydatków rządowych w celu zmniejszenia deficytu budżetowego i długu publicznego USA.

Reklama

Nominację Ryana komentuje się w związku z tym jako bardzo ryzykowny krok Romneya, wystawiający go na atak.

Na spotkaniach na Florydzie Romney podkreślał, że on i Ryan "uratują Medicare". Jest to fundusz, którego wypłacalność, zdaniem ekspertów, jest na dłuższą metę zagrożona z powodu rosnących kosztów usług medycznych i starzenia się społeczeństwa amerykańskiego.

Kandydat GOP odpierał ataki Demokratów na jego program, nazywając telewizyjne spoty na ten temat oszczerstwami, albo "kłamliwym zniekształcaniem faktów".