Inspektorzy MFW, EBC i Komisji Europejskiej sprawdzają, na ile zadłużony kraj wywiązuje się z przyjętych zobowiązań. Teoretycznie od oceny inspektorów „trojki” zależeć ma uwolnienie kolejnej raty pomocy – 31 mld euro. W praktyce jednak decyzję w tej sprawie podejmą europejscy politycy.

Z wypowiedzi kanclerz Angeli Merkel oraz przewodzącego eurogrupy Jean-Claude Junckera wynika, że rządy europejskie nie godzą się na przesunięcie o 2 lata (do 2016 r.) terminu wprowadzania przez rząd grecki oszczędności. Z drugiej strony jest mało prawdopodobne, by krytyczne opinie, które zapewne znajdą się w raporcie inspektorów, spowodowały wstrzymanie wypłaty kolejnej raty pomocy. Przywódcy europejscy starają się nieustannie wywierać presję na rząd grecki, a pośrednio także na greckie społeczeństwo, uznając, że bez takich nacisków reformy w Grecji nie będą kontynuowane.

>>> Zobacz też: Jest kryzys. Czas kupować luksusowe wille w Grecji

Ale scenariusz wyjścia Grecji ze strefy euro rozważany jest raczej przez publicystów i ekonomistów niż przywódców krajów Unii Europejskiej. Wprawdzie lider współrządzącej w Niemczech partii FDP, Philipp Rösler, powiedział w lipcu, że pomysł opuszczenia przez Grecję strefy euro „utracił swą grozę”, lecz otoczenie pani Merkel zdaje sobie sprawę, że bankructwo Grecji byłoby bardziej chaotyczne, kosztowne i wpływające na inne kraje, niż sądzą szeregowi posłowie do Bundestagu. Dlatego kanclerz Merkel udzieliła ostrej reprymendy tym posłom własnej partii, którzy sugerują konieczność opuszczenia przez Grecję strefy euro, a minister finansów, Wolfgang Schäuble, nazwał przeciwnika dalszej pomocy, profesora Hans-Werner Sinna, szefa instytutu Ifo z Monachium (jego nazwisko po niemiecku znaczy „ sens”) – profesor Unsinn, czyli „Nonsens”.

Reklama

Eksport łagodzi recesję

Fiskalna i gospodarcza sytuacja Grecji jest gorsza niż zakładały prezentowane przez rząd tego kraju i uzgadniane z „trojką” scenariusze. Z drugiej jednak strony, jeśli wyniki podawane przez greckie Ministerstwo Finansów są rzetelne, następuje wyraźna poprawa w obszarze finansów publicznych, mimo trwającego spadku PKB.
W przyjętej w czerwcu 2011 r. przez rząd grecki i zaaprobowanej przez parlament „Średniookresowej strategii fiskalnej na lata 2011-2015” przewidywano spadek PKB Grecji w roku 2011 o 3,5 proc., a w 2012 r. wzrost o 0,8 proc. Tymczasem w ubiegłym roku spadek wyniósł 6,9 proc., a w I półroczu 2012 r. kolejne 6,5 proc. Głęboka recesja utrudnia konsolidację finansów publicznych. – Potrzebujemy małego oddechu, by przywrócić wzrost gospodarczy – mówił przed kilku dniami premier Grecji AntonisSamaras, w wywiadzie dla niemieckiego tabloidu „Bild”.

>>> Polecamy: Reportaż z Grecji: Akropol pogrążony w kryzysie

W kraju wciąż spada produkcja przemysłowa, a indeks PMI, określający koniunkturę w tym sektorze, wyniósł w lipcu 41,9 i był jednym z najniższych w UE.
Spadające płace – w sektorze publicznym i prywatnym – spowodowały znaczną obniżkę jednostkowych kosztów pracy – o 11,1 proc. w stosunku do roku poprzedniego. W stosunku do 2009 r. spadek ten wynosi aż 17,4 proc. Warto jednak pamiętać, że w latach 2000-2009 jednostkowe koszty pracy w Grecji wzrosły o 36,8 proc. – najszybciej wśród krajów strefy euro. Obecny spadek jest więc tylko częściową korektą. Poprawa konkurencyjności widoczna jest już w statystykach handlu zagranicznego. W ubiegłym roku eksport grecki wzrósł aż o 39 proc., rok wcześniej – o 11 proc. Znacznie szybciej rośnie eksport poza Unię Europejską niż eksport do krajów Unii. Deficyt w obrotach towarowych Grecji zmniejszył się w latach 2008-2011 o ponad 24 mld euro, czyli przeszło 10 proc. PKB! W 2008 r. import grecki był 3,5-krotnie większy od eksportu. W roku ubiegłym „zaledwie” 2-krotnie większy.

Również w tym roku wzrost eksportu netto będzie w istotnym stopniu łagodził spadek PKB. Po czterech miesiącach 2012 r. eksport był wyższy niż w roku ubiegłym o 7 proc. , a import niższy o 13 proc. Gdyby podobna tendencja utrzymała się do końca roku, deficyt handlowy Grecji obniżyłby się o ok. 10 mld euro, czyli 4,5 proc. PKB.
Deficyt na rachunku bieżącym bilansu płatniczego obniża się wolniej niż deficyt handlowy. Główny powód to zmniejszenie wpływów z turystyki i eksportu usług, w tym transportowych. W 2011 r. deficyt ten wyniósł 21 mld euro, czyli 9,3 proc. PKB wobec 23 mld w 2010 r. (10 proc. PKB). Po I kwartale 2012 r. deficyt na rachunku bieżącym sięgnął 4,7 mld euro i był o 2,5 mld euro niższy niż w I kwartale roku ubiegłego i aż o 4,7 mld euro mniejszy niż w I kwartale 2010 r.

Cały artykuł znajdziesz na: obserwatorfinansowy.pl