Według Forum Rozwoju Obywatelskiego, fundacji założonej przez Leszka Balcerowicza (byłego prezesa NBP), rząd zamierza przeprowadzić w najbliższym czasie „kolejny skok na OFE”.

Organizacja non-profit uważa, że zmniejszenie stawki odprowadzanej do OFE o 5 pkt proc. w maju 2011 roku (do 2,3 proc. wynagrodzenia brutto) było antyreformą, która uderzyła w polski system emerytalny. Rząd zapowiedział wtedy, że stawka będzie stopniowo zwiększana tak, aby osiągnęła w 2017 roku 3,5 proc. Jednak nie wróci już do wcześniejszych 7 proc.

„Istnieją uzasadnione obawy, że rząd nie dotrzyma obietnicy i składka nie zostanie podwyższona w 2013 r. do zapowiadanych wcześniej 2,8 proc.” – twierdzi FOR. Jest to prawdopodobne w obecnej sytuacji gospodarczej, ponieważ trzeba łatać budżet państwa. Według analityków będzie to kolejny skok na OFE, na którym stracą przede wszystkim osoby, które obecnie są młode i w przyszłości liczą na emerytury państwowe. Za te działania trzeba będzie zapłacić po 2020 r., wtedy gdy oszczędności na emerytury będą niewystarczające - czytamy w najnowszym raporcie organizacji.

Kiedy na początku sierpnia agencja Reuters podała, powołując się na źródło rządowe, że rząd chce przejąć środki emerytalne zgromadzone w OFE, strona rządowa natychmiast zaprzeczyła tym doniesieniom. Jednak kilka dni później Bogusław Grabowski, członek Rady Gospodarczej przy Premierze, powiedział, że prawdopodobne jest, że składka nie zostanie podniesiona w 2013 r. do planowanego poziomu. Cytował go Obserwator Finansowy.

Reklama

„Ze względu na znaczną zmianę w strukturze wieku populacji, Polska nie jest w stanie utrzymać poprzedniego systemu emerytalnego. Obniżenie poziomu składki emerytalnej odprowadzanej do OFE (2011 r.) oraz kolejne, potencjalne antyreformy systemu emerytalnego mogą postawić społeczeństwo w sytuacji zdecydowanie trudniejszej niż w 1999 r., gdyż skazują Polaków na „głodowe emerytury”, mówi ekspert FOR.

Według danych GUS z 2011 jeszcze w 1980 r. na jednego emeryta przypadało ponad pięć osób w wieku produkcyjnym. W 2010 r. były to już niecałe cztery osoby, natomiast prognozy GUS mówią o zaledwie dwóch osobach w wieku produkcyjnym przypadających na jednego emeryta w 2035 r.