Silvio Berlusconi zagroził w sobotę wycofaniem poparcia centroprawicy dla rządu Mario Montiego, co doprowadziłoby do jego upadku. Włoski magnat prasowy mści się za wyrok z poprzedniego dnia, w którym został skazany na cztery lata więzienia za oszustwa podatkowe i pranie brudnych pieniędzy. Ale paradoksalnie jeśli Berlusconi spełni tę groźbę, może to wyjść włoskiej gospodarce na dobre, bo daje szanse na wyrwanie kraju z recesji.
Siedemdziesięciosześcioletni polityk i miliarder już w piątek zareagował bardzo impulsywnie na wyrok, który jest nieprawomocny, dopóki nie potwierdzi go sąd najwyższy. Zadzwonił w trakcie nadawania audycji publicystycznej w jednym ze swoich kanałów telewizyjnych i oskarżył sędziów o wprowadzenie dyktatury i obalenie demokracji. W praktyce szanse, że Berlusconi będzie rzeczywiście siedział w więzieniu, są niewielkie, bo nie tylko do tej pory wygrywał wszystkie odwołania w sądach wyższej instancji, ale niemal na pewno zdobędzie mandat poselski (i immunitet) w przyszłorocznych wyborach.
Mimo to w sobotę Berlusconi najwyraźniej postanowił się odegrać. Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej w Mediolanie zapowiedział, że w ciągu kilku dni przeprowadzi konsultacje z innymi politykami centroprawicy, czy jego własne ugrupowanie Lud Wolności (PDL) oraz inne ugrupowania tego obozu politycznego wycofają swoje poparcie dla Montiego.
– Ten rząd wpycha kraj w zaklęty krąg recesji. Utrzymanie takiego układu nie jest już dłużej możliwe – tłumaczył Berlusconi.
Reklama
Technokratyczną ekipę Montiego popierają też centrum i centrolewica, ale to za mało, aby utrzymała ona większość w parlamencie.
Berlusconi ma jednak sporo racji. W efekcie cięć wydatków państwa i podwyższenia podatków deficyt budżetowy ma spaść w przyszłym roku z 2,6 do 1,8 proc. PKB. Ale ubocznym skutkiem programu oszczędnościowego jest to, że włoska gospodarka skurczy się w tym roku aż o 2,8 proc., zaś w roku przyszłym o dalsze 0,2 proc. Najwyższe od rozpoczęcia comiesięcznych badań w 2004 r. jest też bezrobocie (10,7 proc.). W konsekwencji inwestorzy pozostają wobec Włoch nieufni: gdyby nie zapowiedź EBC skupowania włoskich obligacji, w ocenie większości ekspertów ich rentowność od przejęcia przez Montiego władzy w listopadzie zeszłego roku praktycznie by nie spadła.
– Wiarygodność danego kraju dla rynków finansowych zależy dziś głównie od możliwości generowania wzrostu. Deficyt budżetowy ma mniejsze znaczenie, o ile rząd nie robi czegoś zupełnie nieodpowiedzialnego – uważa Mateusz Szczurek, ekonomista banku ING.
Berlusconi chce przede wszystkim wycofania zapowiedzianej już przez Montiego podwyżki VAT oraz likwidacji wielu ulg podatkowych.
Ale premier się broni. – Mam nadzieję, że zostanę zapamiętany jako ten, który pozwolił Włochom przełamać recesję samodzielnie, bez przejęcia naszej suwerenności przez Brukselę. Wówczas środki oszczędnościowe byłyby o wiele surowsze – przekonywał w miniony weekend Monti.