21 marca, kiedy banki powinny zostać otwarte, kluczowe staje się pytanie, czy masowy odpływ depozytów zniszczy cypryjski system bankowy (cypryjskie banki zostaną otwarte dopiero we wtorek, 26. marca - przyp. red.).

Jeśli tego scenariusza się uniknie, następne pytanie brzmi: co ostało się z planów UE w sprawie reformy jej systemu nadzoru bankowego i co wydarzy się następnym razem, kiedy unijne banki popadną w kłopoty.

Niebezpieczeństwo runu na banki jest realne. W zeszłym tygodniu rząd Cypru, jego kredytodawcy, UE i Międzynarodowy Fundusz Walutowy wypracowały program pomocy ratunkowej dla cypryjskich banków, który zawierał pomysł obłożenia 6,75 –proc. podatkiem ubezpieczone depozyty. Wskutek gwałtownych protestów zapowiedziano zmiany, które ograniczą lub w ogóle wyeliminują pobranie głośnego podatku, jeszcze przed otwarciem banków. Ale w świat poszedł przekaz: w Unii ubezpieczone depozyty nie są bezpieczne.

Można się tylko dziwić takiemu obrotowi rzeczy. Podczas kryzysu finansowego europejskie rządy uznały, że silniejsze gwarancje dla depozytów są kluczowym elementem porządkowania systemów bankowych. Wyrażono zgodę na gwarantowanie depozytów do kwoty 100 tys. euro. W zeszłym tygodniu i to z udziałem MFW – co wydaje się niewiarygodne – zdecydowano odstąpić od tych zobowiązań.

Reklama

Cypryjskie banki pożyczały niewiele od nabywców obligacji, toteż w tym przypadku pomoc dla kredytodawców powinna się zmieścić w ramach planowanej kwoty 17 mld euro. Ale banki na Cyprze w znacznej mierze polegały na depozytach, w tym wkładach wysokiej wartości należących do Rosjan i innych obcokrajowców szukających jurysdykcji przyjaznej dla podatnika.

Dlatego w tym przypadku pomoc dla kredytodawców powinna sprowadzać się do pomocy dla posiadaczy depozytów. Ale to nie wyjaśnia, dlaczego z porozumienia zostali wyłączeni instytucjonalni właściciele obligacji i nade wszystko, dlaczego podatek miał mieć zastosowanie do ubezpieczonych, a nie do pozbawionych takich gwarancji depozytów. Zatem wbrew logice, podstawowe porozumienie ma uchronić obligatariuszy i ukarać drobnych ciułaczy.

Pomoc w restrukturyzacji cypryjskich banków na warunkach znacznie bardziej łagodnych dla mieszkańców tego kraju, prawie w ogóle nie obciążałaby niemieckich podatników. Mogłaby posłużyć na nowym etapie za model współpracy finansowej, do której Niemcy się oficjalnie zobowiązały. Po serii katastrofalnie błędnych decyzji finansowych, stałoby się to potwierdzeniem, że Unia ostatecznie zabiera się za rozwiązanie swoich najważniejszych problemów.

Ale problem nie polega na tym, że Niemcy i ich unijni partnerzy są egoistyczni. Raczej na tym, że są głupi.