Cypr pilnie potrzebuje kilkunastu miliardów euro, by uchronić się przed bankructwem. Unia Europejska miała pożyczyć 10 miliardów, ale nie zrobi tego, jeśli rząd w Nikozji sam nie znajdzie reszty pieniędzy. Cypryjski parlament nie zgodził się na jednorazowy podatek od oszczędności i w kraju trwa finansowy impas. Wyjść z sytuacji jest kilka: bankructwo, nowe porozumienie z Brukselą albo pożyczka z Rosji. Wczoraj minister finansów Cypru nic w Moskwie nie wynegocjował, teraz o pieniądzach chce rozmawiać na Kremlu Jose Barroso.

"Rosja powinna odegrać jakąś rolę, bo przecież jedna trzecia pieniędzy w bankach Cypru pochodzi właśnie z tego kraju" - mówi tymczasem ekonomista z Nikozji Stavros Zenios.

Na czas negocjacji banki na wyspie będą zamknięte, by ludzie masowo nie wypłacali gotówki. Według rządu, banki zostaną otwarte najwcześniej we wtorek.

Reklama