Cenom surowca tradycyjnie ciąży sezonowo niższy popyt ze strony rafinerii, z których wiele przechodzi okresowe remonty oraz zaskakująco wysokie wydobycie w krajach grupy OPEC. W kwietniu podaż ropy w Iraku i Arabii Saudyjskiej wzrosła o ponad 270 tb/d w stosunku do wydobycia w marcu. Niezmiennie od początku roku rośnie także wydobycie w Stanach Zjednoczonych (w kwietniu wzrosło o ponad 100 tb/d w stosunku do poziomu z marca).

Czynniki te zaś przekładają się na utrzymywanie się od miesiąca wyższej niż wynikałoby to z czynników sezonowych nadpodaży surowca. Co więcej, dzięki dużym szansom na utrzymywanie się wysokiego wydobycia w grupie OPEC w kolejnych miesiącach, niewielka nadpodaż ropy może utrzymywać się nawet w III kwartale, gdy sezonowo popyt na paliwa jest największy w ciągu całego roku.

Naszym zdaniem przestrzeń do dalszych spadków na rynku ropy jest mniejsza niż przed kilkoma tygodniami. Przede wszystkim w cenach jest już wysokie wydobycie surowca. W wyniku ostatnich spadków notowań na rynku widoczne jest także wygładzenie krzywej terminowej, która w średnim terminie determinuje decyzje zakupowe większości rafinerii. Pod wpływem zaognienia się sytuacji w rejonie Bliskiego Wschodu (atak Izraela na bazy wojskowe w Syrii) spadły także szanse na porozumienie krajów Zachodu z Iranem i zniesienie części sankcji.

Wnioski

Reklama

Dlatego też w scenariuszu bazowym oczekujemy spadku cen w okolice 90-95 USD za baryłkę ropy Brent. Spadkom o kolejne kilka dolarów do końca roku powinna sprzyjać sytuacja fundamentalna, umacniający się dolar oraz perspektywa dalszego spowolnienia w Chinach, które od kilku lat odpowiadają za ok.50% wzrostu popytu na ropę. Krótkoterminowo na rynek tradycyjnie wpływ może mieć sezon huraganów u wybrzeży Stanów Zjednoczonych, których siła bardzo często wpływa na ograniczenia w działalności platform wydobywczych oraz rafinerii.