Mieszkający w Singapurze ekonomista Andrew Cates z zespołu globalnej makroekonomii szwajcarskiego banku porównał średnie poziomy inflacji w okresie ostatnich pięciu lat ze zmianami współczynnika obciążenia demograficznego, który pokazuje stosunek liczby osób w podeszłym wieku (już nieczynnych zawodowo) i dzieci do 14 lat z liczbą osób w wieku produkcyjnym.

Wyniki pokazały, że kraje ze starzejącym się w ostatnich latach społeczeństwem na ogół mają niską inflacją lub nawet deflację, jak w przypadku Japonii. Natomiast narody coraz młodsze jak Indie, Turcja i Brazylia zmagają się ze stosunkowo silną presją cenową.

- Ponieważ problem starzejących się populacji będzie odgrywać coraz większe znaczenie w prognozach wielu dużych krajów rozwiniętych, a także rozwijających się, dlatego mają również znaczenie sposoby ewoluowania inflacji – napisał Cates w raporcie z końca maja.

>>> Polecamy: Od przytułku i wycugu po emeryturę, czyli niewesołe życie staruszka

Reklama

Ustalenia te znajdują się w sprzeczności z tezami książkowej ekonomii, które sugerują, że osłabienie tempa wzrostu ludności powinno stwarzać presję ma wzrost płac – a tym samym inflację – ponieważ zasoby siły roboczej kurczą się. Ale – jak podkreśla Cates – na ogół ignoruje się wpływ demografii na popyt na dobra trwałe oraz nieruchomości.

Ekonomista UBS powołuje się na raport banku Rezerwy Federalnej z St.Louis, który wskazuje, że ponieważ młodzi ludzie początkowo nie mają wielu aktywów, ich głównym źródłem dochodu są wynagrodzenia za pracę. Dlatego młodzi wywierają presję na wysokie płace i – w rezultacie – na inflację.

Natomiast starsze pokolenia pracują mniej i preferują wysokie odsetki od swych oszczędności, więc są w oczywisty sposób przeciwne sytuacji, gdy inflacja zjada ich aktywa.

>>> Czytaj również: Gdzie w Polsce żyje się najdłużej, a gdzie najkrócej? Ranking województw