22 instytucje jednocześnie otrzymały wczoraj e-maile z informacjami, że na ich terenie znajdują się bomby, które mają wybuchnąć w południe. Wiadomości trafiły do szpitali, sądów, prokuratur, komend policji oraz do jednego centrum handlowego. W efekcie kilka tysięcy funkcjonariuszy zostało odciągniętych od swoich codziennych obowiązków.
W kilkunastu miejscach zarządzono ewakuację. Gmach Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie opuściło 450 osób, centrum handlowe w Dąbrowie Górniczej 500. Łącznie ewakuowano 2,5 tysiąca osób. Najgorzej prezentowała się perspektywa ewakuacji pacjentów. Na to jednak zdecydowano się tylko w Katowicach. To zresztą na Śląsku feralny e-mail otrzymało najwięcej instytucji.
Na szczęście, jak mówi DGP asp. Adam Jachimczak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, mają dobrze wyszkolony oddział prewencji, który sprawnie poradził sobie z weryfikacją bombowych alarmów.
Jednak funkcjonariusze, którzy szukali bomb i asystowali przy ewakuacji, siłą rzeczy zniknęli z ulic, co zmniejszyło bezpieczeństwo. Piotr Wawrzyk z Uniwersytetu Warszawskiego mówi, że policja jest przygotowana na takie okoliczności. Jeśli zachodzi potrzeba, mobilizowane są dodatkowe siły. – W takiej sytuacji komendy pustoszeją. Funkcjonariusze, którzy normalnie nie pracują na ulicy, angażowani są do prac patrolowych. Ściąga się także nieobecnych do pracy – mówi Wawrzyk.
Reklama
Wczoraj przed godz. 13 minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz poinformował, że wszystkie alarmy bombowe okazały się fałszywe. Natomiast tuż przed godziną piątą na wspólnej konferencji z premierem po posiedzeniu rządu szef MSW przekazał wiadomość, że w sprawie dokonano zatrzymania (w Chrzanowie).
Jak informowała telewizja TVN, e-maile były podpisane przez grupę Anonimo i wysłane z zagranicznych serwerów (Francji, Niemiec i USA). Sprowokowało to podejrzenia o udział obcokrajowców, ale w rzeczywistości to rutynowa metoda ukrywania tożsamości. Internet jest pełen miejsc, z których można wysłać anonimowego e-maila. Za darmo dostępne są narzędzia anonimizujące, których obsługi można się nauczyć w pół godziny. Poczta elektroniczna działa jednak na zasadach nie do obejścia. – W nagłówku każdego e-maila znajduje się zapis całej trasy, jaką wiadomość przebyła po sieci. Wystarczy dotrzeć po nitce do kłębka – mówi Rafał Mikulak z Uniwersytetu Szczecińskiego. Dokładnie tak, jak policji już udało się dotrzeć do pierwszego Unabombera z bożej łaski.