Polscy eksperci i europosłowie przyznają, że są powody do zadowolenia, choć reforma nie jest w stu procentach satysfakcjonująca dla naszych rolników. Uzgodnione zmiany deputowany Jarosław Kalinowski skomentował krótko: "Nowe zasady bardzo uciążliwe dla polskiego rolnictwa nie będą”.

Minus jest taki, że ma wciąż miejsce dyskryminacja rolników z nowej Unii, ponieważ nie będzie zrównania wysokości ich dopłat z subsydiami, które otrzymują farmerzy na zachodzie Europy. "Oczywiście liczyliśmy, że polscy rolnicy otrzymają wyższe dopłaty. To jednak nie nastąpi i to jest problem” - skomentował europoseł Wojciech Olejniczak.

Różnice pozostaną, choć będą stopniowo zmniejszane. Polska wywalczyła natomiast możliwość utrzymania krajowego dofinansowania dopłat bezpośrednich. Chciała też gwarancji, że będzie mogła przenosić część pieniędzy na dotacje z programu wspierającego rozwój obszarów wiejskich.

Rządowi nie udało się natomiast przeforsować postulatu, by właściciele gospodarstw, których dopłaty nie przekraczają 5 tysięcy euro, byli wyłączeni ze składek na unijny fundusz kryzysowy. Uzgodniono, że nie będą go musieli finansować rolnicy z dopłatami do dwóch tysięcy euro, których w Polsce jest i tak dużo, bo około 70 procent. I wreszcie zazielenienie, którego bała się Europa, czyli powiązanie rolnictwa ze ścisłymi rygorami dotyczącymi ochrony środowiska. Będą one obowiązywać gospodarstwa powyżej 15 hektarów. "To jest ważne, bo 85 procent polskich rolników nie będzie miało tego ciężaru"- powiedział europoseł Janusz Wojciechowski.

Reklama

Nastąpi też uproszczenie reguł dotyczących korzystania z dopłat. Właściciele małych gospodarstw nie będą poddawani szczegółowym kontrolom tego, czy spełniają europejskie standardy. Jeśli chodzi o konkretne sumy pieniędzy, na wsparcie rolnictwa do 2020 roku Polska ma otrzymać ponad 28 miliardów euro. Jeśli oczywiście unijny budżet ostatecznie zaakceptuje Parlament Europejski.