ikona lupy />
Partio w oddziale Google w Dublinie, Irlandia. / Media / Picasa 3.0

Darmowe wyżywienie przez cały dzień, najlepszy na świecie program opieki medycznej, pięciomiesięczny płatny urlop macierzyński, przedszkola i siłownie w miejscu pracy, możliwość pracy nad swoim własnym projektem przez 20 proc. czasu, a nawet – świadczenia dla rodzin w przypadku śmierci pracownika. Nic dziwnego, że technologiczny gigant od 2007 roku króluje na szczycie listy najlepszych firm dla pracowników według magazynu Fortune. Czemu więc “Googlersi” nie są bardziej lojalni wobec swojego pracodawcy?

Koncern z Mountain View znalazł się ostatnio w czołówce rankingu firm z najwyższym wskaźnikiem rotacji pracowników. Jak wynika z danych firmy konsultingowej PayScale, średnia długość czasu pracy w Google'u to tylko nieco ponad 1 rok. Google odmawia komentarza do tych danych.

>>> Czytaj też: Jak Google budował markę, czyli gra biznesu o ocalenie globalne

Reklama

Główna ekonomistka PayScale, Katie Bardaro, podkreśla, że Google wciąż zatrudnia nowych pracowników, więc w jego zespole jest mnóstwo młodych osób z krótkim stażem pracy w firmie. Rzeczywiście, od 2007 roku liczba pracowników Google na świecie zwiększyła się z 9 500 osób do 28 500 osób. Załoga Google'a to młodzi ludzie (średni wiek - 29 lat), z tego względu logiczne jest, że nigdzie nie pracowali długo.

Google jest znany z bardzo rygorystycznego procesu rekrutacji nowych pracowników. Kandydaci muszą odpowiadać na serię podchwytliwych pytań w stylu: „Ile piłeczek golfowych zmieści się twoim zdaniem do szkolnego autobusu?” Korzyść dla pracowników jest taka, że oprócz wysokich zarobków i epikurejskich benefitów, pracują w gronie kreatywnych osób z poczuciem humoru. Statystyki świadczą o tym, że zespół Google jest całkiem szczęśliwy: 84 proc. pracowników koncernu deklaruje wysoki stopnień satysfakcji z pracy. To jeden z najwyższych wyników wśród największych amerykańskich firm z listy Fortune 500.

Krótki średni staż pracy w Google'u nie jest jednak tylko statystyczną pomyłką. Firmy technologiczne, które zatrudniają najbystrzejszych młodych ludzi skazują się na wysoki stopnień migracji pracowników. Brak lojalności wobec pracodawcy jest jedną z cech, które definiują tzw. pokolenie Y. Niezależnie od tego, jak wysoki jest poziom satysfakcji tych rozchwytywanych młodych umysłów oraz jak bardzo podoba im się możliwość korzystania z darmowych posiłków czy dotacji na samochody hybrydowe, gdy tylko zaczną się nudzić lub dostaną lepszą ofertę pracy – przeskoczą do konkurencji.

>>> Czytaj też: Joeri van den Bergh: Generacja Y nie chce być cool

“To gorący rynek pracy” – mówi Katie Bardaro z PayScale. Spółki technologiczne oferują swoim pracownikom jedne z najwyższych średnich zarobków wśród firm z Fortune 500. I jednocześnie odnotowują jedne z najkrótszych staży pracy. Yahoo!, podobnie jak Google, wypłaca swojemu pracownikowi przeciętnie 107 000 dol. rocznie. Dla porównania, ExxonMobil płaci 97 700 dol. W Yahoo! średni czas pracy wynosi jednak tylko 2,4 lata, a w ExxonMobil – 6,5 lat.

Starsze firmy technologiczne, które były pionierami w branży, mogą pochwalić się nieco większym poziomem przywiązania pracowników, choć ich załoga jest niemal tak młoda, jak w zespołach tytanów ery Internetu. Średni wiek pracowników Microsoftu i Intela to 33 lata, a przeciętna długość stażu pracy to, odpowiednio, 4 i 4,3 lata. Tak jak Google i Yahoo!, Microsoft i Intel płacą im wysokie pensje i oferują konkurencyjne świadczenia pracownicze, żeby utrzymać wysoki poziom satysfakcji w zespole.

Google i jego konkurencji niekoniecznie marnują jednak pieniądze, zapewniając inteligentnej i mobilnej generacji Y rajskie środowisko pracy. Wyniki finansowe tych spółek dowodzą czegoś zupełnie przeciwnego. Być może koncepcja lojalności pracownika jest już pojęciem przestarzałym. Rekordzistką z listy Fortune 500 z najdłuższym średnim stażem pracy wśród pracowników sięgającym 20 lat jest spółka Eastman Kodak – wynika z raportu PayScale. Ponad połowa pracowników Kodaka to osoby po pięćdziesiątce. Jak podaje Bloomberg, w ciągu 5 lat do 2012 roku, stopa zwrotu z aktywów spółki wynosiła jednak… minus 12 proc.

Leonid Bershidsky – rosyjski powieściopisarz i redaktor, felietonista Bloomberga.

ikona lupy />
Nietypowe siedzenia w oddziale Google w Zurichu, Szwajcaria. / Media