Odrzuca je syryjska opozycja. Zgodnie z planem, uzgodnionym przez szefów dyplomacji USA i Rosji, Johna Kerry'ego i Siergieja Ławrowa, reżim Asada ma w ciągu tygodnia przedstawić szczegółowy spis swojego arsenału chemicznego. Do listopada w Syrii mają pojawić się inspektorzy ONZ. Władze w Damaszku mają "bez zbędnej zwłoki" dać im nieskrępowany dostęp do wszystkich miejsc, które będą chcieli zbadać pod kątem obecności broni chemicznej. Ma ona zostać usunięta i zniszczona - o ile to możliwe poza granicami Syrii - do połowy przyszłego roku.

Kerry i Ławrow osiągnęli też porozumienie w sprawie sposobu, w jaki broń ma być oddana pod nadzór i zniszczona.

Według wspólnych, amerykańsko-rosyjskich ustaleń, reżim Baszara al-Asada jest w posiadaniu tysiąca ton środków chemicznych, które mogą zostać użyte w celach bojowych. Z amerykańskich danych wynika, że są one zlokalizowane w 45 miejscach w Syrii i wszystkie pozostają pod kontrolą władz w Damaszku. Strona rosyjska nie zgodziła się jednak z ustaleniem dotyczącym liczby magazynów broni chemicznej i tym, że wszystkie są w rękach Asada.

Barack Obama jest zadowolony z porozumienia z Rosją w sprawie Syrii. W cotygodniowym wystąpieniu radiowym prezydent Stanów Zjednoczonych wyraził przekonanie, że sukces negocjacji to między innymi efekt groźby użycia siły.

Reklama

Barack Obama uznał ramowe porozumienie zawarte między Johnem Kerrym i Siergiejem Ławrowem za ważny, konkretny krok na drodze do likwidacji syryjskiej broni chemicznej. Według Obama, krok ten usunie zagrożenie nie tylko dla samych Syryjczyków, ale i da całego regionu.

"Nie będziemy jednak wierzyć Rosji i Asadowi na słowo. Oczekujemy konkretnych działań pokazujących, że Asad chce pozbyć się broni chemicznej" - mówił Obama w nagranym wcześniej wystąpieniu radiowym.

Prezydent Stanów Zjednoczonych podkreślił, że oczekuje wywiązania się przez Rosję i władze Syrii z obietnic. "Ponieważ obecny plan jest skutkiem groźby użycia siły, zachowamy gotowość bojową w regionie, by utrzymać presję na reżim Asada. A jeśli dyplomacja zawiedzie, to społeczność międzynarodowa musi być gotowa do działania" - powiedział Obama.
Większość amerykańskich komentatorów uważa jednak, że wraz z porozumieniem z Rosją groźba użycia siły wobec Syrii jest już znikoma.

Zadowolenie z porozumienia wyraziły też Francja, Niemcy i Wielka Brytania oraz sekretarz generalny ONZ i Unia Europejska. Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton zapewniła, że Wsdpólnota jest gotowa pomóc w "ważnych i pilnych działaniach"; związanych ze zniszczeniem syryjskich rezerw. Dodała, że kilka krajów członkowskich dysponuje techniczną wiedzą na ten temat. Ashton wezwała jednocześnie Radę Bezpieczeństwa ONZ do pilnego przyjęcia rezolucji, na mocy której możliwy będzie proces uzgodniony w Genewie.

Tymczasem syryjska opozycja nie akceptuje rosyjsko-amerykańskich ustaleń. Głównodowodzący opozycyjnej Wolnej Armii Syrii odrzucił ogłoszone w Genewie porozumienie w sprawie broni chemicznej. Generał Selim Idriss powiedział dziennikarzom, że nie może zaakceptować żadnego z jego punktów. "Ja i moi towarzysze broni będziemy dalej walczyć, dopóki reżim nie upadnie" - oświadczył generał Idriss.

Wcześniej Najwyższa Rada Wojskowa syryjskiej Wolnej Armii podała, że w władze Syrii przenoszą swój arsenał broni chemicznej do sąsiednich krajów: Libii i Iraku. W ten sposób mają ustrzec się przed odnalezieniem jej przez inspektorów. Dlatego - ich zdaniem - decyzje podjęte w Genewie nie rozwiążą problemu broni chemicznej.