Wczoraj ONZ potwierdziła w rezolucji, że pod koniec sierpnia użyto tam sarinu.

Radosław Sikorski mówił w radiowej Trójce, że z dokumentu wynika, że była to precyzyjna wojskowa operacja, a trajektoria lotu rakiet wskazują, że leciały one z terenów sił reżimowych. Dlatego nie ma wątpliwości - mówił minister - że to "atak elementów reżimu". Radosław Sikorski zwrócił też uwagę, że na jednej z rakiet wystrzelonych pod koniec sierpnia był napis cyrylicą.

Szef MSZ uważa, że w sprawie Syrii potrzebna jest "mocna rezolucja" ONZ. Mocna, czyli taka, która poda termin zniszczenia arsenału chemicznego i konsekwencje w razie niedotrzymania terminu. W opinii Radosława Sikorskiego zgoda na taki układ jest korzystna dla władz Syrii, bowiem 90 procent cywilów ginie tam od broni konwencjonalnej. Jego zdaniem Baszara al-Asada mogą czekać też inne konsekwencje, chyba że okaże się iż to nie on wydał rozkaz użycia broni chemicznej.

Szef MSZ uważa, że głównym problemem jest cała wojna domowa w Syrii, a nie sama broń chemiczna. Jego zdaniem, skoro już teraz porozumienie w sprawie Syrii jest szerokie, to społeczność międzynarodowa powinna zająć się także zakończeniem konfliktu.

Reklama

Minister Sikorski przyznał, że mógł mieć swój udział w koncepcji porozumienia osiągniętego w Genewie przez szefów dyplomacji Stanów Zjednoczonych i Rosji. Jak podkreślił, wcześniej rozmawiał o tym z Johnem Kerrym podczas jednego ze szczytów w Wilnie.

>>> Czytaj więcej: Raport ONZ ws. Syrii: inspektorzy potwierdzają użycie broni chemicznej