Panie profesorze, na początek kwestia, która nie daje mi spokoju. Gareth Bale. Real Madryt zakupił go od Tottenhamu za 100 mln euro. Podobno będzie zarabiał 9 mln euro rocznie. On jest naprawdę tyle wart?

W jakim sensie?

W takim, w jakim często pytamy z oburzeniem, czy menedżer spółki X, który zarabia tyle milionów jest ich naprawdę wart?

To zależy, o co pytamy. Jeśli pytamy, o to, czy Bale jest warty więcej niż dobry lekarz, albo malarz, sugerując, że to lekarz, albo malarz powinni zgarniać te 9 mln euro, to nie czuję się na siłach, by na to pytanie odpowiadać. To pytanie metafizyczne. Jeśli pytamy zaś o to, czy Bale jest dla klubu Real Madryt wart tych pieniędzy, które zań płaci, to tu odpowiedź jest prostsza. Najwyraźniej władze klubu oczekują, że gra Bale’a, 24-letniego świetnego gracza, przełoży się na większe zainteresowanie klubem i większe przychody.

Reklama

Nawiasem mówiąc, profesjonalni piłkarze, ci najlepsi, byliby skłonni grać za dużo mniejsze pieniądze. Zapewniam pana, że Gareth Bale, gdyby oferowano mu nie dziewięć a milion euro rocznie, nie zagroziłby, że rzuci piłkę nożną i zostanie chirurgiem, albo założy własny biznes. Horrendalnie wysokie gaże najlepszych zawodników wynikają z faktu, że w porównaniu do liczby klubów jest ich stosunkowo mało, a nie tylko z oczekiwań samych zawodników.

>>> Polecamy: Piłka Nożna to gra o pieniądze

W jednym z artykułów dla „Financial Times” zauważa Pan, że z danych UEFA za 2011 r. wynika, że aż 63 proc. klubów europejskich, które grają w najwyższych ligach swoich krajów, przynosi straty operacyjne. I to mimo z roku na rok rosnących przychodów. Może więc z biznesowego punktu widzenia strategia kupowania drogich zawodników nie jest najlepsza?

Ale odnosi Pan to do sytuacji Realu i zakupu Bale’a? Real Madryt przecież sporo zarabia i jest najpopularniejszym klubem piłkarskim na świecie.

Nie. Mówię ogólnie o tych notujących straty 63 proc. klubów i modzie na windowanie cen zawodników.

Real Madryt i kilka innych klubów udowadniają, że można płacić miliony euro za zawodników i przynosić zyski. To kwestia modelu finansowego. Co się tyczy klubów, które przynoszą straty, a mimo to wydają krocie na zawodników, to zaskoczę pana pewnie pytaniem o to, co w tym złego? Oczywiście, można powiedzieć, że biznes przynoszący straty w końcu zbankrutuje, zniknie, ale czy na pewno? Bardzo niewiele klubów w ciągu ostatnich dekad zakończyło swoje istnienie z powodu bankructwa.

Słowem, w Europie klub przynoszący straty to zwykły model biznesowy. Mamy klub i inwestora, który z różnych – najczęściej prestiżowych – przyczyn pompuje weń pieniądze. Pieniądze się kończą? Znajduje się kolejny inwestor…Szczerze mówiąc, dla futbolu to jest dobre, a że bogaci ludzie tracą na to pieniądze – naprawdę to Pana rusza?

>>> Czytaj cały wywiad na www.obserwatorfinansowy.pl