– Większość firm skoncentrowała się na rozwoju na rynku wewnętrznym, a nie zewnętrznym. Wystarczyło, że kopiowały produkty konkurentów z kraju lub zagranicy, twórczo je przerabiały, tak by nie być posądzonym o plagiat, i sprzedawały – analizuje Anna Wróblewska, szef konsultingu dla biznesu w Concordia Design, firmie szkoleniowej, która uczy, w jaki sposób przestawiać przedsiębiorstwa na tory innowacyjności.
Z kopiowania rozwiązań konkurentów wynika kolejna blokada. Firmy uznają, że kluczem do sukcesu jest produkt podpatrzony u innych, przez co ignorują konieczność poznania swoich klientów. Nie chodzi tylko o dane, ile mają lat, jakie dochody, jakiej są płci. – Ważne jest także to, jak oceniają produkty, co im się podoba, a co nie, jakich chcieliby zmian, jak wygląda ich obecny styl życia – podkreśla Anna Wróblewska i dodaje, że taka wiedza pozwoliłaby firmom znacząco się unowocześnić.

>>> Czytaj również: Cyfrowi tubylcy w przedszkolu: jak technologie wpłyną na nowe pokolenie

Kolejną barierą jest brak strategii. W Polsce 90 proc. firm to mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa, nastawione na szybki zysk i zwrot z inwestycji. Nie wiedzą, jak będzie wyglądała przyszłość. – Ważne, żeby myśleć i działać długofalowo, rozwijać się i być otwartym na zmiany. W budowaniu strategii firmom pomaga znajomość trendów opracowanych przez ekspertów w tej dziedzinie. Te długofalowe opisują zmiany, w których będziemy uczestniczyć nawet przez 20 lat – podkreśla Anna Wróblewska.
Reklama
Brak myślenia strategicznego zabija innowacje, bo nie wydaje się pieniędzy na badania i rozwój, jeśli nie wiadomo, w jakim kierunku chce się rozwijać firmę. W efekcie byt zależy wyłącznie od intuicji i wyszukania niszy rynkowej przez właścicieli. – Tak działają przede wszystkim przedsiębiorcy pokolenia X, które wystartowało w okresie przełomu. Ich firmy są często zbyt słabo zarządzane, by mogły być innowacyjne – uważa Anna Wróblewska. A przy tym mocno zhierarchizowane. Mają wszystkie szczeble zarządcze – wicekierowników, kierowników, dyrektorów i prezesów oraz zespoły, którym przydziela się zadania. W efekcie łatwiej im ze sobą konkurować, niż współpracować.
Na przeciwnym biegunie są firmy pokolenia Y, czyli ludzi młodych. Od przedsięwzięć rodziców różni je sposób zarządzania. Nie tworzą hierarchii, bo źle się czują w szufladkach. Wykorzystują naraz wiedzę wielu osób z różnych dziedzin. Nad nowymi technologiami, produktami przy jednym stole pracują socjologowie i inżynierowie. Rozumieją, że ich wyroby muszą być nie tylko nowatorskie technicznie. Równie ważny jest design rozumiany zarówno jako estetyka produktu, jak i wartość strategiczna dla wyrobu i firmy. Takie firmy rzadko są prowadzone przez pojedyncze osoby, częściej przez zespoły połączone wspólnym celem. Nie kopiują od konkurencji, a wiedzę czerpią z całego świata. Rozumieją, że innowacyjność polega na ciągłej zmianie, i nie boją się jej.

>>> Polecamy: Lechpol: Historia sukcesu polskiego producenta elektroniki