Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmą przedstawiciele krajów członkowskich. Dziś ukraiński parlament odrzucił projekty ustaw umożliwiające byłej premier Julii Tymoszenko na zagraniczne leczenie. A to był jeden z warunków podpisania umowy, która zbliży Kijów do Brukseli. Miało do tego dojść w przyszłym tygodniu, na szczycie Partnerstwa Wschodniego.

W Brukseli różnie odczytywana jest ta decyzja, nawet w nieoficjalnych rozmowach. Można usłyszeć, że potwierdzają się przewidywania tych, którzy uważali, że prezydentowi Janukowyczowi nie zależy na umowie stowarzyszeniowej. Gdyby jej chciał, to kontrolowana przez niego większość parlamentarna poparłaby projekt ustawy zezwalającej skazanym na zagraniczne leczenie.

W kuluarach mówi się, że ukraiński prezydent już dawno wybrał bliższą współpracę z Rosją. Zrobił bilans zysków i strat i uznał, że spełnienie warunków umowy stowarzyszeniowej będzie zbyt kosztowne, bo może wiązać się z bolesnymi reformami. A wolny handel, otwarcie rynku i miliard euro, które oferowała Unia Europejska, to za mało.

Jednak nie brak też głosów, że nie wszystko jeszcze stracone, że pozostał tydzień do wileńskiego szczytu, że ukraiński prezydent nie podjął decyzji i że jeszcze może zgodzić się na wysłanie Julii Tymoszenko na zagraniczne leczenie. A Unia Europejska i tak już wcześniej dała Ukrainie czas na spełnienie warunków do końca przyszłego tygodnia. Wysocy rangą dyplomaci w Brukseli podkreślają, że decyzja w sprawie podpisania umowy może zapaść w ostatnim momencie, na marginesie szczytu.

Reklama

>>> Czytaj także: Merkel: Rosja nie może utrudniać zbliżenia się Ukrainy do UE