Wyznacza ono nie tylko dopuszczalny okres płatności, ale też zobowiązuje podmioty publiczne do ogłaszania, czy płacą w terminie.

Z administracją publiczną współpracują zwykle małe firmy, które na otrzymanie wynagrodzenia muszą teraz czekać średnio 144 dni. Zdarza się, że dłużej, bo miasta i gminy wciąż są winne swoim podwykonawcom 10 mld euro. Połowę tej sumy stanowią długi administracji wobec firm budowanych, szpitali czy aptek.

Dlatego nowo przyjęte prawo zacznie obowiązywać w Hiszpanii od stycznia, bo do końca grudnia regiony miasta i gminy dostały czas na spłacenie długów. A jeśli ich na to nie będzie stać, rząd pożyczy im pieniądze.

W styczniu administracje zawrą z firmami nowe umowy, a lutym będzie wiadomo, która z nich ociąga się z płatnościami. Karą za łamanie prawa ma być zmniejszenie dotacji i pożyczek z kasy państwa.

Reklama

>>> Czytaj też: Hiszpanie nie spłacają kredytów. Ich długi sięgają już 188 mld euro