Egipt po rewolucji z początku 2011 r. nie odzyskał pierwszej pozycji wśród wakacyjnych kierunków najchętniej odwiedzanych przez Polaków. Ostatnie oficjalne dane są z 2012 r. Wówczas ten kraj odwiedziło 460 tys. naszych rodaków, a szacunki z ubiegłego roku mówią o 400–420 tys. osób. Przed rewolucją liczba naszych turystów oscylowała wokół 500 tys. osób.
Mniejsze zainteresowanie tym kierunkiem potwierdzają same biura podróży. W ostatnim sezonie Egipt był dopiero trzecim najpopularniejszym kierunkiem. Afrykańskiego kraju dotyczyło 14,3 proc. rezerwacji dokonanych w biurach podróży. Rok wcześniej było to jeszcze 16,7 proc. – wynika z raportów Polskiego Związku Organizatorów Turystyki. Z pozycji lidera Egipt wyparła najpierw Turcja, a potem Grecja, w której na skutek kryzysu spadły ceny usług, co zwróciło uwagę turystów. Egipt traci też na rzecz Bułgarii, a zimą klientów odbierają mu Wyspy Kanaryjskie, które staniały w ciągu ostatnich kilku lat o jedną czwartą.
>>> MSZ ostrzega przed podróżami do Egiptu. Resort za bezpieczne uznaje jedynie wyjazdy zorganizowane do ośrodków turystycznych nad Morzem Czerwonym. Czytaj więcej.
Mniejsze zainteresowanie Egiptem to konsekwencja permanentnej niestabilności politycznej. Chętnych nie przybywa mimo znacznego spadku cen wycieczek. Obecnie tygodniowy wyjazd do pięciogwiazdkowego hotelu w opcji all inclusive kosztuje 2,1 tys. zł od osoby. W ubiegłym roku cena oscylowała wokół 2,5 tys. zł. – Niska cena przestała rekompensować brak bezpieczeństwa. Obecnie z polskich lotnisk do Egiptu wylatuje 6–7 samolotów tygodniowo. Dwa, trzy lata temu tyle wylatywało z samej Warszawy – wyjaśnia Marek Andryszak, prezes TUI Poland.
Reklama
Egipski program dopłat dla biur podróży, które organizują wyjazdy nad Nil, nie przynosi najwyraźniej efektów. W kraju piramid ubywa bowiem nie tylko Polaków. Tamtejsi hotelarze przyznają: ubiegły rok był najgorszy od lat. Wstępne dane Egipskiej Federacji Turystycznej szacują ubiegłoroczne obroty branży na najwyżej 6,5 mld dol. Tymczasem w rekordowym pod tym względem 2010 r. wyniosły one jeszcze 12,5 mld dol. Przeciętne obłożenie w hotelach, które cztery lata temu potrafiło sięgać 80 proc., teraz spadło do 30 proc., a w niektórych częściach kraju, np. w Luksorze, osiągnęło nawet 12 proc.
– Branżę trapi nie tylko mniejsza liczba przyjezdnych, ale także skrócenie przeciętnego czasu pobytu z dwunastu do dziewięciu nocy i spadek sumy, jaką turyści zostawiali w naszym kraju – mówi DGP Al-Hami al-Zajat, przewodniczący Egipskiej Federacji Turystycznej. Długość pobytu ucierpiała przede wszystkim z powodu mniejszej liczby przyjezdnych z krajów arabskich, którzy lubią nad Nilem spędzać ramadan, miesiąc postu.
Polacy są szóstą najczęściej przyjeżdżającą do Egiptu nacją, po Rosjanach, Niemcach, Brytyjczykach, Włochach i Libijczykach. Wakacje w Egipcie szczególnie upodobali sobie Rosjanie, których nie odstraszyła nawet arabska wiosna. W 2012 r. przyjechało ich do Egiptu 2,5 mln. Według rosyjskich touroperatorów Egipt pozostawał dla Rosjan celem wyjazdów numer jeden także w minionym roku.