Radosław Kuczyński, prezes Europejskiego Funduszu Leasingowego, dotychczas specjalizował się w biznesie consumer finance. Uważa, że to nie jest żadna przeszkoda, gdyż leasing i kredyt to pokrewne produkty.
Nowy prezes Europejskiego Funduszu Leasingowego, największej firmy z tej branży w naszym kraju, trafił do leasingu po kilkunastu latach doświadczeń w bankowości. Międzynarodowej. – Przez 16 lat pracowałem dla BNP Paribas, z czego przez dwa lata w takiej komórce, która nazywała się dyrekcją regionalną. Naszym regionem była Europa Wschodnia, Azja i Afryka Północna. Ja jeździłem głównie do Rosji i na Ukrainę, ale również regularnie do Chin i Tajlandii – opowiada.
Reklama
Jakie były jego zadania? – W BNP w większości krajów biznes consumer finance budowaliśmy od zera. Ja działałem na zasadzie wsparcia. Sam osobiście byłem zaangażowany w przygotowanie podobnego projektu dla Wietnamu – mówi Kuczyński. Udało się? – Nie wystartowaliśmy. To już był 2007 r. W Europie wszystko zaczęło się walić rok później, ale w Azji już wcześniej pojawiły się oznaki mocnego spowolnienia – tłumaczy.
3169 mln zł to wartość aktywów przekazanych w leasing w 2013 r. przez Europejski Fundusz Leasingowy
Później Kuczyński został członkiem zarządu UkrSibbanku na Ukrainie, a w 2011 r. wszedł do zarządu czeskiej filii Cetelem, należącej do grupy BNP Paribas firmy działającej na rynku consumer finance.
Mocne związki z Czechami zachował do dziś. Chociaż pochodzi z Jeleniej Góry, a pracuje głównie we Wrocławiu, gdzie mieści się centrala EFL, to właściwie jest prażaninem. – Rzeczywiście, na weekendy jeżdżę do domu do Pragi. We Wrocławiu na razie tylko wynajmuję niewielkie mieszkanie – mówi. Ale zaraz dodaje, że już dawno kupił działkę pod Wrocławiem i zaczyna się budować.
Cetelem to kredyty detaliczne, sprzedaż ratalna. Europejski Fundusz Leasingowy działa w innej branży. – Ale kredyt i leasing to bardzo pokrewne produkty. Leasing to kredyt, tylko z pewną specyfiką podatkową. Poza nią reszta jest podobna: tak samo pożyczamy pieniądze na określony procent, trzeba oszacować ryzyko, uruchomić finansowanie i monitorować klientów. W przypadku consumer finance klientem jest osoba fizyczna, przy leasingu teoretycznie jest to firma, ale EFL bardzo często zajmuje się finansowaniem tych najmniejszych przedsiębiorców, czyli jednoosobowych podmiotów prowadzących działalność gospodarczą. Jeden i drugi biznes jest też związany z długim kanałem – do klientów dociera się przez pośredników: tych, którzy sprzedają towar – wylicza podobieństwa Kuczyński.

580 mln zł taką przewagę w wartości finansowania EFL miał w 2013 r. nad kolejnym graczem

Można powiedzieć, że nowy prezes EFL ma sporo szczęścia: niedługo po tym, jak przyszedł do nowej firmy, otworzyła się szansa na duży wzrost sprzedaży w związku ze zmianą odliczeń VAT przy zakupie samochodów. Auta sprzedawane (a więc także leasingowane) w pierwszych miesiącach tego roku dają szansę odliczenia całego podatku, a więc znacznie więcej, niż pozwalały przepisy do końca 2013 r.
– Początek roku jest mniej pracowity w samochodach, niż wskazywał szum medialny, jaki wiązał się ze zmianami w VAT. Faktycznie jest większe zainteresowanie klientów niż zwykle o tej porze. Ale widać, że Polacy podchodzą do takich inwestycji jak zakup samochodu spokojniej – nie kierują się już tylko okazjami – podsumowuje Radosław Kuczyński.
Mimo to spodziewa się, że ten rok i dla EFL, i dla całej branży będzie lepszy niż poprzedni. A i wtedy wartość sfinansowanych aktywów udało się zwiększyć o 13,1 proc. W EFL był wzrost o 18,6 proc., do 3,2 mld zł. – Przewidujemy, że segment samochodów będzie lepszy niż w ubiegłym roku, który i tak był całkiem dobry – nasza sprzedaż wzrosła o jedną czwartą. W segmencie maszyn notowaliśmy już wzrost, ale w dużych firmach; teraz liczymy na kilkuprocentową dynamikę inwestycji u mniejszych przedsiębiorców. W sumie powinno się to przełożyć na ok. 10-proc. wzrost w leasingu maszyn – ocenia prezes Kuczyński.

68 proc. taki udział w sprzedaży EFL miał leasing pojazdów wobec 59 proc. dla branży

Jakie cele stawia nowy prezes EFL? – Skrócenie czasu, jaki klient potrzebuje na uzyskanie finansowania – odpowiada ogólnikowo. Zaznacza, że wprawdzie firma i tak jest postrzegana jako jeden z liderów w tym względzie, ale ponieważ od kilku lat nie było zmian wewnętrznych procesów, to postanowił się im przyjrzeć.
Szef EFL nie należy do tych wylewnych prezesów, którzy na prawo i lewo opowiadają o swoich planach. Opanowanie i pewna ostrożność przydają mu się nie tylko w pracy ale także w hobby. – Zawsze byłem zapatrzony w niebo. Mając 16 lat, poszedłem do liceum lotniczego, żeby zostać pilotem myśliwców. Ostatecznie pilotem nie zostałem. Marzenia o lataniu udało mi się jednak zrealizować: najpierw w postaci ponad pół tysiąca skoków ze spadochronem, a niedawno rozszerzyłem to na latanie w tunelu aerodynamicznym. To raczkujący sport, ale w ostatnich dwóch latach mocno się rozwija – opowiada. Mimo to w Polsce pasjonatów tej dyscypliny jest zaledwie kilkunastu.
Na czym to polega? – Można porównać to do akrobacji w powietrzu, tyle że wykonywanych w zamkniętym pomieszczeniu – opowiada Kuczyński. Problem w tym, że miejsc, w których można pofruwać, nie jest zbyt wiele – w Polsce dopiero się budują. Dlatego prezes EFL lata w Pradze. – Ja jestem amatorem, ale moja córka wciągnęła się w to na tyle mocno, że startuje w międzynarodowych zawodach – podkreśla z dumą.