Przekonują oni, że Kreml wpadł w pułapkę rankingów społecznej popularności i telewizyjnej propagandy.

Dziennik twierdzi, że rosyjskie władze doprowadziły do takiej sytuacji, że muszą wspierać nawet najbardziej kontrowersyjne pomysły separatystów ze wschodnich i południowych regionów Ukrainy. Inaczej nie będą wpisywać się w schemat, który same propagują w państwowej telewizji - „Rosja swoich nie zdradza i trzeba bronić rosyjskojęzyczną ludności przed faszystami”.

W opinii „Niezawisimoj Gaziety” - jeśli separatyści krzyczą, że tylko przyłączenie do Rosji uratuje ich przed „banderowcami”, a za nimi powtarzają to rosyjskie media, to każdy krok wstecz może być odebrany przez społeczeństwo jak kapitulacja rosyjskich władz. Dziennik podkreśla, że - kompromisowe, z punktu widzenia Kremla, propozycje federalizacji Ukrainy nazywane są w Kijowie „koniem trojańskim” Moskwy.

Gazeta twierdzi, że rosyjskie elity z prezydentem Władimirem Putinem na czele „napompowały swoje rankingi ” na krymskim kryzysie, a teraz wszyscy są zakładnikami grup społecznych, które domagają się by nie zatrzymywać się na Krymie.

Reklama

>>> Rosyjska prasa: są przecieki w sprawie nowych sankcji wizowych

48 godzin na przywrócenie porządku

Szef ukraińskiego MSW zapowiada, że w ciągu 48 godzin przywróci porządek na wschodzie kraju. Działania separatystów zostaną przerwane albo drogą negocjacji, albo siłą - zapowiedział minister Arsen Abakow przed posiedzeniem rządu.

Minister dodał, że problem prorosyjskich separatystów, którzy zajęli budynki administracji w Doniecku i Ługańsku, będzie rozwiązywany najpierw na płaszczyźnie politycznej. Później jednak może dojść do użycia siły. Zapewniam, że oba warianty są możliwe - powiedział Abakow.

"Tym, którzy chcą dialogu, zaproponujemy dialog. Ten zaś margines, który chce konfliktu, otrzyma siłową odpowiedź państwa ukraińskiego" - oświadczył szef MSW.

3 dni temu prorosyjscy separatyści zajęli budynki administracji państwowej w Charkowie i Doniecku oraz gmach Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Ługańsku. Wczoraj siły bezpieczeństwa usunęły separatystów z budynku w Charkowie. W Ługańsku napastnicy wzięli zakładników, ale później prawie wszystkich zwolnili.

Zamieszki na Ukrainie to rosyjska prowokacja

Zamieszki na wschodzie Ukrainy są prowokowane i organizowane przez Rosjan. Tak uważa politolog Marcin Poręba z Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu.

Jak podkreśla ekspert działania Rosji mają jeden ważny cel. Jego zdaniem głównie chodzi o storpedowanie wyborów prezydenckich na Ukrainie. Destabilizacja na wschodzie ma doprowadzić do rozpadu tego kraju. Scenariusza krymskiego raczej nie będzie dodaje politolog.

Według niego bardziej chodzi o federalizację Ukrainy. W efekcie regiony wschodnie, które będą miały możliwość stanowienia o sobie w ramach referendum, naturalnie mogą być włączone do Rosji.

Ruchy naszych wojsk nikomu nie zagrażają

Ruchy rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą nikomu nie zagrażają - zapewnia rosyjskie MSZ.

"Oskarżenia, że Rosja skupia wojska w pobliżu granicy z Ukrainą są bezpodstawne" - oświadczyło rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych. Dodało, że Stany Zjednoczone i Ukraina nie mają podstaw do obaw w związku z działaniami rosyjskich wojsk na terytorium Rosji. W swym oświadczeniu rosyjskie MSZ przypomniało, że Moskwa wielokrotnie zapewniała, iż nie podejmuje żadnych niezwykłych ani nieplanowanych ruchów wojsk przy ukraińskiej granicy. Potwierdziły to, zdaniem MSZ-tu, międzynarodowe inspekcje, przeprowadzane zgodnie z podpisanymi przez Rosję porozumieniami.

Grupa wsparcia dla Ukrainy

Tymczasem Unia Europejska utworzyła grupę wsparcia dla Ukrainy - poinformował szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso.

To kolejna inicjatywa Brukseli, która ma pomóc Ukrainie stanąć na nogi i przeprowadzić konieczne reformy. "Celem unijnej grupy wsparcia jest nie tylko pomoc finansowa, ale także wsparcie techniczne. Ważne jest to, aby wspierać Ukrainę w politycznych i gospodarczych reformach, by pomóc jej stać się trwałym, niezależnym i nowoczesnym krajem” - powiedział Barroso.

Przypomniał, że wcześniej Komisja Europejska przedstawiła pakiet pomocowy dla Kijowa w wysokości 11 mld euro. W marcu zaś - z udziałem ukraińskiego premiera, przywódców 28 państw Wspólnoty, szefów Rady i Komisji Europejskiej - podpisano polityczną część umowy stowarzyszeniowej. "To pokazuje, że Unia Europejska stoi po stronie Ukrainy. Wierzymy, że Ukraina może być niezależnym, stabilnym, demokratycznym krajem, cieszącym się dobrobytem" - dodał przewodniczący Komisji.

Merkel: Rosja nie pomaga w stabilizacji

Rosja nie pomaga stabilizacji na Ukrainie - twierdzi kanclerz Niemiec. Angela Merkel wygłosiła przemówienie do posłów w Bundestagu.

Podczas rozmowy z Władimirem Putinem 31 marca rosyjski prezydent obiecał kanclerz Merkel wycofanie części wojsk spod granicy z Ukrainą. Teraz nie widać, by Rosja miała swój wkład w osłabienie napięcia na Ukrainie - mówiła dziś niemiecka kanclerz. Jak mówiła, sytuacja w tym kraju nadal jest trudna.

Merkel zapowiedziała, że Niemcy będą robiły to co dotąd - kontynuowały dialog i wskazywały, że Ukraina ma prawo do wyboru własnej ścieżki rozwoju.

"Tego będziemy się domagali - by Ukraina miała prawo do decyzji o swojej przyszłości" - dodała niemiecka kanclerz.

Angela Merkel popiera propozycję rozmów czterostronnych, zgłoszoną przez szefa amerykańskiej dyplomacji, Johna Kerry'ego. Mieliby w nich uczestniczyć delegaci z Rosji, Ukrainy, a także przedstawiciele Unii Europejskiej i USA.