ikona lupy />
Warszawa - widok na PKiN / Bloomberg / Bartek Sadowski

Główny z cyklu artykułów o Polsce tygodnika The Economist zaczyna się od zacytowanych słów byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który stwierdza, że jest dumny ze swojego kraju. W kontekście 10 rocznicy wstąpienia do UE, 15 rocznicy wejścia do NATO i 25 lat od upadku komunizmu mamy mieć do tej dumy powody. Według autorki tekstu Polska nie przeżywała tak dobrych, spokojnych i zrównoważonych czasów od epoki Jagiellonów, kiedy to kraj rozciągał się od Bałtyku prawie po Morze Czarne.

Autorka przywołuje fakt, że kiedy w 1989 roku spadła żelazna kurtyna, Polska była prawie bankrutem ze słabą gospodarką i nędzną infrastrukturą, a dużo lepsze perspektywy miały mieć Czechy czy Węgry. Jednak zastosowane na samym początku lat 90 ostre reformy sprawiły, że Polska wróciła na drogę do sukcesu. „Leczenie było bolesne, ale po silnej recesji z lat 1990-91 Polska znów zaczęła rosnąć. Do dziś nie przestała, a dodatkowym bodźcem było wejście w 2004 roku do UE,” czytamy w artykule.

The Economist przypomina, że od tego czasu wzrost gospodarczy wynosił średnio 4 proc., a w trakcie kryzysu z ostatnich lat Polska była jedyną dużą europejską gospodarką, która nie doświadczyła recesji – „częściowo z pomocą szczęścia, a częściowo dzięki zręcznym reformom fiskalnym i monetarnym, płynnemu kursowi złotego, wciąż skromnej ekspozycji na handel międzynarodowy oraz niskiemu zadłużeniu gospodarstw domowych i korporacji.”

Reklama

>>> Czytaj też: The Economist: Polska energetyka powoli uwalnia się od Rosji

Dzięki dobrym wynikom gospodarki zyskaliśmy w UE pod względem zarówno ekonomicznym, jak i politycznym. Według The Economist jesteśmy już uważani za jednego z sześciu dużych członków UE – razem z Niemcami, Wielką Brytanią, Francją, Włochami i Hiszpanią. Chociaż, jak zauważa autorka, ta ostatnia wciąż może się pochwalić dwukrotnie wyższym PKB per capita. Podkreśla się też, że więzi polityczne pomiędzy Polską a Niemcami są obecnie drugą najważniejszą osią polityczną UE, zaraz po stosunkach Wielkiej Brytanii z Francją. Politycznej wagi dodało nam też zaangażowanie w konflikcie na Ukrainie.

Transformacja gospodarcza Polski wciąż nie jest jednak skończona, pisze The Economist. Reformy wymaga między innymi rolnictwo, a różnice w zamożności pomiędzy wschodem a zachodem kraju wciąż dają się we znaki. Zapytany o opinię Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, zauważył również, że w Polsce inwestuje się zbyt krótkoterminowo – autostrady za pieniądze z UE nie pomogą w rozwinięciu konkurencyjnej gospodarki na kolejne dekady.

Według autorki największym wyzwaniem dla Polski jest obecnie uniknięcie tzw. pułapki średniego dochodu i pozostanie na obecnym poziomie. Polska za mało oszczędza i za mało inwestuje, żeby nadrobić dystans dzielący ją od bogatszych gospodarek Zachodu. Polskim firmom wciąż brakuje innowacyjności i dobrego zarządzania. Jako jedyna prawdziwie globalna spółka wymieniony jest KGHM.

The Economist zwraca też uwagę na problem demografii – w Polsce jeden z najniższych współczynników dzietności spotyka się z dużą emigracją. Z kolei najpilniejszym problemem ma być przerośnięcie sektora publicznego, w którym od upadku komunizmu liczba urzędników prawie się potroiła. „Odnoszące sukcesy firmy prywatne są ograniczane przez zbytnią biurokrację sektora publicznego. To jeden z powodów, dla których wielu zdolnych i ambitnych Polaków wyprowadza się za granicę,” pisze autorka. „Ale przynajmniej kiedy wyjeżdżają, robią to z wysoko podniesioną głową. Dziś głos Polski znów znaczy coś na świecie.”

>>> To nie pierwszy przypadek, kiedy The Economist w superlatywach wypowiada się o polskiej transformacji. Czytaj też:Polska – jeden z największych sukcesów gospodarczych ostatnich 20 lat

>>> Komentarz redakcji Forsal.pl do publikacji The Economist: Dlaczego jest tak dobrze, skoro jest tak źle? Krytyka krytyków dzisiejszej Polski