Według publikowanego dziś raportu o stanie należności polskich przedsiębiorstw przygotowanego przez Krajowy Rejestr Długów ponad 73 proc. badanych firm spodziewa się, że w obecnym kwartale zatory płatnicze będą takie same lub większe niż w drugim. Dla porównania w poprzedniej edycji badania oczekiwało tego 69 proc. firm.

– Odpowiedzi na pytanie o prognozę spływu należności mogą skłaniać do prognozy, że w kolejnych miesiącach sytuacja finansowa przedsiębiorstw nie będzie się poprawiać tak szybko, jak do tej pory – uważają autorzy raportu.

KRD zwraca uwagę, że we wcześniejszych badaniach to raczej bieżący spływ był oceniany źle, ale przedsiębiorcy optymistyczniej patrzyli w przyszłość. Tym razem jest odwrotnie: indeks należności, wyliczany m.in. na podstawie danych o spływie pieniędzy za wystawiane faktury, jest na wysokim poziomie (drugim co do wielkości w historii badania, wyniósł 88,9 pkt), co oznacza, że firmy oceniają swoje problemy z uzyskaniem zapłaty jako mniejsze niż kwartał wcześniej.

>>> Czytaj też: Plaga młodych leniwych Polaków. Żyją na koszt rodziców zamiast pracować

Reklama

Czy zatory płatnicze znowu będą dławić gospodarkę?

Ale prognozy się pogorszyły. Wzrost liczby pesymistów na razie jest niewielki i trudno wyrokować, czy zatory płatnicze znów będą dużym problemem dławiącym gospodarkę, jak to było choćby przed rokiem, ale wyniki badań KRD wpisują się w szerszy kontekst. Bo pogorszenie nastrojów pokazują też inne badania koniunktury, choćby ostatni raport firmy badawczej Keralla Research: ponad 13 proc. firm spodziewa się pogorszenia własnej sytuacji finansowej w III kw. (kwartał wcześniej takich pesymistów było 10 proc.), a odsetek optymistów oczekujących poprawy zmalał do niemal 31 proc. z prawie 42 proc.

Większą dawkę pesymizmu było widać również w ostatnich badaniach PMI, indeksu pokazującego nastroje wśród menedżerów firm przemysłowych. Po raz pierwszy od czerwca 2013 r. spadł on poniżej 50 pkt, co oznacza, że sektor przemysłowy przestał się rozwijać i aktywność przedsiębiorców zmalała.

Według ekonomistów takie pogarszanie nastrojów w firmach może być niebezpieczne, bo może uruchomić mechanizm samospełniającej się przepowiedni. Jeśli przedsiębiorcy rzeczywiście uwierzą, że będzie gorzej, to nie będą inwestować ani nie zwiększą zatrudnienia. Co dodatkowo może osłabić koniunkturę.

>>> Czytaj także: Wyścig mocarstw: Chiny rywalizują z USA o supremację w Afryce

Ukraina może wpływać na gorsze nastroje

– Gorsze nastroje w firmach mogą wynikać z niepewności związanej z kryzysem ukraińsko-rosyjskim. Mogą być również efektem rozczarowania tym, że tempo poprawy sytuacji w strefie euro, zwłaszcza w Niemczech, jest mniejsze, niż oczekiwano. Jeśli ten pesymizm będzie się utrzymywał, to przełoży się to na decyzje biznesowe i w konsekwencji na wzrost gospodarczy – mówi Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.

Jego zdaniem narastający pesymizm na razie nie wynika z faktycznego pogorszenia wyników finansowych. Co więcej, ekspert zwraca uwagę na to, że z jednej strony przedsiębiorcy boją się problemów z popytem, a z drugiej deklarują zwiększanie zatrudnienia i kontynuowanie inwestycji – co jest ze sobą sprzeczne. Ostrożnie opinie firm radzi też przyjmować Rafał Benecki, główny ekonomista Banku ING.

– Gdyby przekładać wynik badań koniunktury, zwłaszcza PMI, na trendy w gospodarce, to można by zakładać nawet recesję. Ale to załamanie nastrojów to raczej odreagowanie zbyt optymistycznych nastrojów z początku roku. Pokazuje jednak, że dziś firmy są znacznie bardziej ostrożne, co widać również w wyhamowaniu akcji kredytowej – mówi Rafał Benecki, główny ekonomista Banku ING.

Ekspert dodaje, że o wyhamowaniu tempa wzrostu oprócz pogarszających się nastrojów w przedsiębiorstwach świadczą też twarde dane z II kw., zwłaszcza z jego końcówki. Produkcja przemysłowa i sprzedaż detaliczna były dużo gorsze, niż oczekiwał rynek. Produkcja wzrosła w czerwcu o 1,7 proc., a miała wzrosnąć o 3,9 proc. Sprzedaż zwiększyła się o 1,2 proc., a prognozowano 4-proc. wzrost.

– Można szacować, że w II kw. PKB wzrósł o około 3 proc., podobnie będzie w trzecim. W całym roku powinniśmy uzyskać wynik 3–3,2 proc. – ocenia Benecki. Dla porównaniu w I kw. gospodarka rozwijała się w 3,4-proc. tempie.

Eksperci – choć chwalą MF za plan obniżenia założeń makroekonomicznych do przyszłorocznego budżetu – sami niechętnie podają swoje wyliczenia. Nadal nie wiadomo, jaki skutek będzie miał kryzys ukraińsko-rosyjski, nie jest też jasne, jak zachowa się Rada Polityki Pieniężnej w obliczu ryzyka spowolnienia wzrostu.

– Przydałaby się pomoc ze strony RPP w postaci obniżki stóp, tym bardziej że pozwala na to niska inflacja. Sankcje nakładane na Rosję i retorsje z jej strony powodują, że prawdopodobny jest scenariusz słabszego wzrostu gospodarczego w całej drugiej połowie roku – zwraca uwagę Benecki.

LICZBY

17,8 proc. – tyle firm spodziewa się zwiększenia zatorów płatniczych
3 proc. – to prognoza wzrostu PKB w II kw.