Zbliżył się on do poziomu 1,28, podczas gdy jego lokalne minimum to ok. 1,25. Zatem wzrost był całkiem potężny, ale nie utrzymał się do końca tygodnia. Aktualny poziom to 1,2650, a więc jesteśmy dokładnie w połowie ruchu między 1,25 a 1,28. Fundamenty jednak dalej przemawiają na niekorzyść wspólnej waluty, oceniają zarządzający MM Prime.

Główną bolączką zaczyna być gospodarka niemiecka – obniżki prognoz PKB do 1,2-1,3 proc. przez czołowe niemieckie instytuty gospodarcze to pokłosie serii bardzo słabych danych (indeks PMI dla przemysłu, zamówienie w przemyśle, produkcja przemysłowa, bilans handlu zagranicznego).

- Fed póki co wyraża tylko werbalne zaniepokojenie mocnym dolarem i jeszcze nie wiadomo, czy będzie skutkować to przedłużeniem okresu niskich stóp procentowych. Dopiero jeśli takie sygnały pojawią się podczas posiedzeń FOMC, można będzie szykować się do większych wzrostów na EUR/USD. EBC bowiem jest wciąż w fazie luzowania polityki pieniężnej - zauważa zarządzający MM Prime Łukasz Rozbicki.

Dodał, że przedstawiciele MFW sugerują także stymulację europejskiej gospodarki, zarówno przez kanał polityki monetarnej, jak również przez zwiększanie rządowych wydatków na inwestycje. Jednak wciąż opozycją do tych działań są Niemcy – tamtejszy minister finansów na spotkaniu MFW w Waszyngtonie powiedział, że działania takie są zbyt ryzykowne dla stabilności finansowej Europy, a nie przyniosą pozytywnego długotrwałego skutku.

Reklama

- Jeśli jednak gospodarka niemiecka pogrążać się będzie w stagnacji, opór władz do stymulacji monetarnej i fiskalnej będzie słabł. To jednak rozważania na długi termin, w krótkim tymczasem należy skupić się na szeregu danych publikowanych w tym tygodniu, m. in. produkcji przemysłowej ze strefy euro i USA, indeksowi ZEW z Niemiec, sprzedaży detalicznej z USA czy inflacji CPI. Jeśli będą mocno rozbieżne z prognozami, eurodolar może wybić się z kanału 1,25-1,28 - podkreśla zarządzający.

W jego ocenie, ciekawie sytuacja prezentuje się też na złotym, który bezpośrednio po decyzji RPP tracił, ale później szybko to odrobił, gdyż po pierwsze obniżka o 50 pb. częściowo mogła być w cenie, a po drugie spowodowała napływ kapitałów do polskich obligacji skarbowych (papiery dziesięcioletnie odnotowały historycznie niską rentowność 2,68 proc.).

- Jednak nie można być zbytnim optymistą co do losów złotego przede wszystkim ze względu na wzrost globalnej awersji do ryzyka, widoczny w mocnych spadkach na giełdach. Takie okresy nigdy nie sprzyjają wzrostom walut z gospodarek rozwijających się - zaznacza Rozbicki.

W tym tygodniu GUS poda też ważne dane – inflację CPI za wrzesień oraz dynamikę produkcji przemysłowej. - W kontekście ostatniego komunikatu RPP o kluczowym znaczeniu projekcji inflacji rynek patrzeć może zwłaszcza na to, czy deflacja faktycznie pogłębia się. Prognoza deflacji jest na poziomie 0,4 proc. r/r i sądzę, że nawet odczyt zgodny z prognozą będzie negatywny dla złotego - podsumował.

Istnieje tymczasem ryzyko większego pogłębienia spadku cen. O ile USD/PLN będzie zależny przede wszystkim od eurodolara, o tyle na EUR/PLN wzrosło ryzyko przebicia 4,20 i testu 4,22.

>>> Czytaj też: Będzie prywatyzacja spółek energetycznych? Zadecyduje szczyt klimatyczny