Obawy o to, że ograniczanie energii jądrowej skłoni firmy do spalenia większości ilości węgla w ciągu najbliższych 6 lat, skłoniły Kanclerz Angelę Merkel do stworzenia planu zwiększenia krajowego zaangażowania w ograniczenie emisji gazów powstałych ze spalania paliw kopalnianych. W dokumencie z 31 października niemiecki Minister Ekonomii stworzył podwaliny dla najbardziej rygorystycznych zmian w kierunku ograniczenia roli węgla w Europie.

Zmiany, jeżeli zostałyby wdrożone, zmusiłyby Niemcy do dodatkowych dostaw gazu ziemnego z Rosji, zakupu energii od sąsiadów oraz krajowych subsydiów dla energii odnawialnej, w tym wiatrowej i słonecznej. To mogłoby zwiększyć coroczny koszt importu zagranicznych paliw wynoszący 126 mld dol. oraz doprowadzić do wzrostu cen energii elektrycznej dla zwykłych konsumentów.

Zmiany w polityce energetycznej Niemiec byłyby również kontrą dla wysiłków UE i USA w kierunku ekonomicznej izolacji Rosji. – Znaczenie ropy, a co za tym idzie zależność od Rosji wzrośnie – twierdzi Guido Hoymann, analityk w firmie Metzler Seel Sohn & Co. Ograniczenia w spalaniu węgla pomogą Gazpromowi, który odpowiada za jedną trzecią niemieckiego importu gazu. Powinno z kolei zaszkodzić firmom takim jak RWE AG i Vattenfall AB, które są operatorami elektrowni węglowych.

Niemcy wytwarzają obecnie ok. 45 proc. swojej energii ze spalania węgla, natomiast 11 proc. z ropy naftowej. Kolejne 15 proc. pochodzi z elektrowni atomowych, które Merkel zobowiązała się zamknąć do 2022 roku. Około 24 proc. pochodzi z odnawialnych źródeł, które niemiecki rząd zamierza do 2025 roku zwiększyć do 45 proc. za pomocą programu znanego jako „Energiewende”.

Reklama

>>> Polecamy: 4 tys. miejsc pracy, 11,6 mld zł kosztów. Oto największa inwestycja przemysłowa w Polsce po 1989 r.

Powolne zmiany

Sygnały zwiastujące wprowadzenie nowej polityki zaczęły się pojawiać 9 października, kiedy to Minister Środowiska Barbara Hendricks powiedziała w parlamencie, że rząd zablokuje finansowanie elektrowni węglowych i „krytycznie ocenione” plany tworzenia przez przedsiębiorstwa nowych. Chociaż uznała, że nagłe kroki byłyby nieodpowiedzialne, to rząd będzie się wycofywał z energetyki węglowej krok po kroku.

Trwają rozmowy rządu z firmami. Urzędnicy szukają sposobu na zmniejszenie udziału węgla w energetycznym koszyku. Rozmowy są poufne i żadne ustalenia jak dotąd nie zapadły. - Rynek energii w Niemczech w obecnej formie nie zapewnia wystarczających zachęt do redukcji zużycia węgla, która pozwoliłaby zrealizować nasze cele klimatyczne – mówi Nina Scheer, z koalicyjnej partii Merkel.

Zmiany, jakie zachodzą w Berlinie powinny wywołać falę na europejskim rynku energetycznym, ponieważ dotyczą największego europejskiego konsumenta energii elektrycznej, będącego w samym centrum przemysłu opartego na węglu. - Żaden wielki europejski naród nie ma prawnego obowiązku rezygnacji z węgla. Są jedynie wytyczne dotyczące emisji – mówi Patrick Hummel, analityk UBS AG.

- Ograniczenie udziału węgla w miksie energetycznym jest bardzo kosztowne, ponieważ jego główny zamiennik, czyli ropa naftowa jest droższa - mówi Hoymann. Rządzący zdają sobie sprawę, z trudności ze zbalansowaniem źródeł energii. Ograniczenie zarówno jądrowej jak i węglowej energii może być niemożliwe w przypadku państwa o tak bardzo rozwiniętym przemyśle jak Niemcy. – Ponieważ Niemcy rezygnują z reaktorów jądrowych, węgiel stanie się jeszcze bardziej istotny dla zapewnienia nieprzerwanego zaopatrzenia w energię – mówi Michael Vassiliadis, szef wydobywczego związku IG BCE.

>>> Czytaj również: ONZ chce ograniczenia korzystania z węgla i ropy. Arabia Saudyjska zirytowana