Im bardziej specjalista od prognoz zapatrzony w swoje umiejętności, tym częściej jego przewidywania trafiają między bajki.

- Snucie przewidywań jest trudne, zwłaszcza jeśli dotyczą przyszłości (It’s difficult to make predictions, especially about the future) – miał powiedzieć fizyk noblista Niels Bohr. Tropiciele pochodzenia cytatów mają z domniemanym autorstwem wielkiego Duńczyka problem. Przypuszczają, że te słowa to stare duńskie powiedzonko, przytaczane często przed II wojną w tamtejszym parlamencie. Z kwerendy publikowanej na www.quoteinvestigator.com wynika, że prof. Bohr mógł je znać i cytować, a pierwsza odnaleziona wzmianka o nim jako rzekomym autorze pochodzi ledwie sprzed 40 lat, kiedy będąc od kilku lat w zaświatach, nie mógł już niczego potwierdzić ani niczemu zaprzeczyć.

Uczyniwszy zadość zasadzie twórczej nieufności, można przejść można do meritum. Latem 2014 roku ukazał w PNAS („Proceedings of the National Academy of Science”), czyli stuletnim już tygodniku amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk, artykuł pt. „Accuracy of forecasts in strategic intelligence” dwóch Kanadyjczyków zajmujących się (naukowo i zawodowo) obronnością. Dr David Mandel jest pracownikiem Defence Research and Development Kanada, a dr Alan Barnes weteranem służb specjalnych z Intelligence Assessment Secretariat, tj. z jednostki skupionej na obserwacji państw autorytarnych, niestabilnych, uwikłanych w konflikty.

Reklama

Nurtował ich problem celności przewidywań wywiadu. Badaniom poddali 1514 opracowań sporządzonych w okresie mniej więcej sześciu lat od marca 2005 r. do grudnia 2011 r. przez – jak można domniemywać – członków kanadyjskich służb specjalnych. Z materiałów tych wypreparowali fragmenty prognostyczne i poddali je wielowymiarowej obróbce statystycznej.

Okazało się, że ludzie zajmujący się wywiadem są całkiem niezłymi prognostami. W 75 proc. przypadków faktyczny rozwój wydarzeń był zgodny z zawartymi w raportach przewidywaniami. Oceny przyszłości nie były ani wyolbrzymione, ani niedoszacowane, w tym zwłaszcza znaczeniu, że wydarzenia, które uznano za nieprawdopodobne, zdarzały się niezbyt często, a sprawdzały się zazwyczaj przypuszczenia dotyczące zdarzeń zapowiadanych jako spodziewane lub możliwe.

Ocena efektów pracy specjalistów wywiadu byłaby jeszcze lepsza, gdyby nie tendencja do pomniejszania własnych osiągnięć. Ujawniała się ona w przesadnym podkreślaniu stopnia niepewności przedstawianych wariantów rozwoju wydarzeń, ponieważ to, co prezentowali jako zdarzenie niepewne, stawało się ciałem wystarczająco często. Dystans do własnych umiejętności zaznaczał się wyraźnie w przypadkach trudniejszych i bardziej skomplikowanych oraz uznanych za istotniejsze w kategoriach decyzji politycznych. Nadzieją napawa wniosek, że trafnego prognozowania (i pokory) można się nauczyć, bowiem z badania Mandela-Barnesa wynika, że bardziej doświadczeni analitycy wywiadu dostarczali trafniejszych przewidywań niż ich mniej otrzaskani koledzy.

Ostrożność popłaca

W konkluzji generalnej autorzy publikacji sugerują, że do efektów przewidywań wywiadu można podchodzić z powściągliwym optymizmem, bo agenci zza biurek kierują się w prognozach walorami informacyjnymi i unikają przesady w ocenach. W prognozowaniu popłaca więc rozwaga, wstrzemięźliwość i ostrożność.

Dostęp do materiałów i ocen wywiadowczych mają nieliczni wybrańcy. Cała reszta społeczeństwa skazana jest na informacjach dostępnych publicznie, przede wszystkim w mediach, te zaś nauczyły się robić „newsa” i „story” praktycznie ze wszystkiego. Jest na hece medialne popyt, więc jest i podaż, a nawet ogromna nadpodaż. Mechanizm ów produkuje prognozy, przypuszczenia, wróżby i najliczniejsze w tym zbiorze androny na potęgę.

Czytaj dalszą część tekstu w serwisie "Obserwator Finansowy"

ikona lupy />