Według ekspertów, to efekt zwycięstwa w wyborach parlamentarnych w Grecji radykalnej, lewicowej i przeciwnej oszczędnościom partii Syriza. Co prawda jej lider Aleksis Tsipras zapowiada renegocjowanie greckiego długu z międzynarodowymi kredytodawcami, ale jest także za cofnięciem niektórych cięć zaakceptowanych przez poprzednie rządy jako warunek zagranicznej pomocy finansowej, realizowanej od 2010 roku.
>>> Czytaj więcej: Populistyczna lewicowa Syriza wygrywa wybory. Co dalej z Grecją?
Tsipras oświadczył, że "decyzje Trojki są dla Grecji przeszłością". Tzw. Trojkę tworzą: Unia Europejska, Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz Europejski Bank Centralny.
Obecny program oszczędnościowy dla Grecji kończy się w lutym i ekonomiści przewidują, że Ateny będą wkrótce chciały znów pożyczyć pieniądze. Jednak negocjacje - już dziś to wiadomo - będą bardzo trudne.
Indeks parkietu w Atenach rozpoczął notowania o 5 procent niżej niż poprzednio. Główne zachodnie indeksy - londyński FTSE 100, frankfurcki DAX 30 i paryski CAC 40 - tracą około 0,5 procent. Polski WIG20 na otwarciu stracił 0,62 procent.
Nocne rozmowy koalicyjne
Zwycięzca greckich wyborów lewicowa SYRIZA chce tworzyć koalicję rządową z małą prawicową partią Niezależni Grecy. Oba ugrupowania łączy niechęć do dotychczasowej polityki oszczędności. W Atenach w noc powyborczą trwały pierwsze negocjacje polityczne
Po obliczeniu 99 procent głosów, partia Aleksisa Tsiprasa uzyskała ich nieco ponad 36 procent, natomiast rządząca do tej pory Nowa Demokracja niespełna 28 procent. Z najnowszych danych, wynika, że SYRIZA będzie miała w 300 osobowym parlamencie 149 posłów.
Dziś po południu prezydent Grecji Karolos Papoulias powierzy misję tworzenia nowego rządu Aleksisowi Tsiprasowi. Ten już w nocy prowadził rozmowy z prawicową partią Niezależni Grecy. Ten wydawałoby się egzotyczny sojusz ma jednak wytłumaczenie. Oba ugrupowania w kampanii wyborczej mówiły stanowcze nie dotychczasowej polityce prowadzenia pod naciskiem UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego polityki oszczędności.
Greckie prawo zakłada, że w ciągu 2 najbliższych tygodni musi powstać nowy rząd.
W UE spokojnie po wyborach w Grecji
W Unii Europejskiej spokojnie po wyborach w Grecji mimo zwycięstwa radykalnej lewicy. SYRIZA w przeszłości wywoływała niepokój Brukseli, bo zapowiadała koniec z polityką zaciskania pasa, spłatą długów i dyktatem z zagranicy. Teraz jednak sytuacja jest inna i nikt już nie mówi o wyjściu Grecji ze strefy euro.
Unia Europejska nie reaguje nerwowo, bo po pierwsze - przygotowała się na zwycięstwo radykalnej lewicy, a po drugie liderzy SYRIZY łagodzili ostatnio ton wypowiedzi. W Brukseli panuje przekonanie, że nowe greckie władze nie zerwą współpracy z Unią, bo to może oznaczać jeszcze większe kłopoty. Będą zatem spłacać dług i przeprowadzać reformy.
„Latem będziemy wiedzieć więcej, czy SYRIZA chce zniszczyć wszystko to, co do tej pory zostało zrobione. Szczerze wątpię, że Ateny pójdą tą drogą. Wydaje mi się, że rozpoczną negocjacje z Brukselą, która jest gotowa do ustępstw. Jest możliwość osiągnięcia kompromisu” - skomentował w rozmowie z Polskim Radiem szef brukselskiego Centrum Studiów nad Polityką Europejską Daniel Gros.
O umorzeniu części greckiego długu, czego domagała się radykalna lewica, raczej nie ma mowy. Strefa euro dopuszcza natomiast możliwość wydłużenia okresu spłaty i obniżenia oprocentowania pożyczek.
>>> Polecamy: Cipras - nowy grecki lider. Czy tajemniczy populista pogrąży Grecję?