Jak zaznaczył Swiatosław Cehołko, w czasie spotkania nie było w ogóle mowy o tym, że Ukraina ma zmienić swój ustrój z unitarnego na federalny. Takie sugestie pojawiły się w artykułach publikowanych w zachodnich mediach. Za to deputowany i były dziennikarz portalu „Ukraińska Prawda” Serhij Leszczenko, powołując się na własne źródła w administracji amerykańskiej, napisał, że rzeczywiście w planie pokojowym przywiezionym do Kijowa przez kanclerz Niemiec i prezydenta Francji nie ma mowy ani o federalizacji Ukrainy, ani o tym, czy kraj ten ma być czy nie członkiem NATO. Nie jest tam poruszony także temat stowarzyszenia z Unią Europejską.

Według oficjalnych informacji ukraińskich władz, rozmowy, które wczoraj odbyły się w Kijowie, dotyczyły jedynie zmuszenia Rosji i podległych jej separatystów do realizacji porozumień mińskich z połowy września, przewidujących zawieszenie broni, wycofanie ciężkiego sprzętu wojskowego i wyznaczenie strefy buforowej.

Dziś Angela Merkel i Francois Hollande rozmawiają o swoim planie pokojowym z Władimirem Putinem.

>>> Czytaj też: W Rosji blisko hiperinflacji. Drastycznie wzrosną ceny owoców i warzyw

Reklama

"Wszystko zależy od Putina"

Lider samozwańczego parlamentu separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej Andriej Purgin twierdzi, że wszystko zależy od stanowiska Kremla. „Wątpliwe, aby udało się wszystko załatwić w jeden dzień. My nasze nadzieje wiążemy z Rosją i Władimirem Putinem, bowiem tylko on może pomóc w wyjściu ze ślepej uliczki, w której się znaleźliśmy” - podkreśla separatysta.

Wcześniej doradca prezydenta Rosji Jurij Uszakow powiedział, że Władimir Putin jest gotowy do konstruktywnych rozmów. Natomiast rosyjskie MSZ chciałoby, aby w trakcie spotkania trójki przywódców podjęto również decyzję o wysłaniu misji pokojowej ONZ do Donbasu.

Kreml gra wojną i pokojem

Podróż Merkel i Hollanda nieprzypadkowo odbywa się właśnie teraz. Zdaniem Anny Marii Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, sytuacja na wschodzie Ukrainy jest wyjątkowo napięta i grozi rozlaniem się konfliktu. W konsekwencji możliwy jest, zdaniem ekspertki, nawet scenariusz wprowadzenia regularnych rosyjskich jednostek na terytorium Ukrainy.

"Nie jest tajemnicą, że to Moskwa podsyca konflikt przysyłając separatystom broń i najemników" - zaznacza Adam Eberhardt z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Jak dodaje, Kreml świadomie gra wojną i pokojem. Oczekiwania Putina, jak podkreśla, są niezmienne. Kremlowi chodzi o federalizację Ukrainy, co będzie skutkowało zablokowaniem procesu zbliżenia Kijowa z zachodem i faktyczne podporządkowanie Moskwie. Zachód, zdaniem Adama Eberhardta, byłby skłonny do zaakceptowania rosyjskiego scenariusza. Problem jednak w tym że, jak dodaje ekspert, takiego rozwiązania nie chcą sami Ukraińcy, bo znaczyłoby to dla nich kapitulację przed Moskwą. Ekspert podkreśla, że nastroje społeczne rozumie również Poroszenko i to też jest element, który utrudnia kompromis. W przeciwnym razie, zdaniem Adama Eberhardta, Merkel z Hollandem i Putinem dawno by się dogadali.

Zdaniem Anny Marii Dyner, Merkel i Hollande mogli obiecać pogrążonemu w kryzysie ekonomicznym Kijowowi kolejne wsparcie finansowe. Putina, jak dodaje ekspertka, zachodni przywódcy mogą przekonywać argumentem sankcji - albo ich złagodzeniem, albo przeciwnie - wzmocnieniem. Anna Maria Dyner wskazuje, że zachód może wykluczyć Rosję z systemu SWIFT, co byłoby bardzo dotkliwe dla tamtejszych banków. To jednak, jak dodaje, byłby argument ostateczny.

Po wczorajszym spotkaniu Hollanda i Merkel z Poroszenką administracja prezydenta Ukrainy wydała oświadczenie, że wynikiem rozmów jest postulat powrotu do porozumień Mińskich. Przewidują one zawieszenie broni, utworzenie strefy buforowej i wyprowadzenie ciężkiego sprzętu wojskowego. Dokument z połowy września został jednak zignorowany przez separatystów.