Europa chce zbudować „mur dronów”, ale… zapomniała o pieniądzach

Według estońskiego polityka Marko Mihkelsona, przewodniczącego komisji spraw zagranicznych estońskiego parlamentu, decyzja o budowie zapory przeciwko dronom zapadła już dawno temu. Mihkelson, znany z twardego stanowiska wobec Moskwy, od miesięcy apeluje w Brukseli o konkretne działania i środki finansowe, ostrzegając, że zwłoka może kosztować Europę bezpieczeństwo. W przeszłości był również dziennikarzem i analitykiem ds. polityki zagranicznej, co nadaje jego opiniom duży ciężar w debacie publicznej. Jednak „sojusznicy nie rozumieją pilności sytuacji” – ostrzega parlamentarzysta. Dla państw bałtyckich i Finlandii to nie tylko projekt technologiczny, ale kwestia bezpieczeństwa w obliczu rosnącego napięcia z Rosją.

ikona lupy />
Drony Gierań-2 / mat pras

Co to właściwie jest „mur dronów”?

Pomysł, który zrodził się w 2024 roku, zakłada stworzenie systemu wykrywania i neutralizacji dronów wzdłuż całej wschodniej flanki NATO – od Finlandii po Polskę. Łączna długość tej linii to ponad 4000 kilometrów.

W praktyce „mur” nie ma być fizyczną barierą, lecz siecią czujników akustycznych, radarów, laserów i dronów przechwytujących. Celem jest szybkie wykrywanie i neutralizacja wrogich bezzałogowców zanim dotrą w głąb terytorium.

Jednak, jak zauważa WSJ, projekt nie ma wspólnej koncepcji technicznej ani finansowania. Bruksela do tej pory nie przeznaczyła na niego ani euro, mimo apeli państw granicznych.

Eksperci: „Mur dronowy” to złudzenie

Nie wszyscy są zachwyceni pomysłem. Część ekspertów uważa, że idea „muru” daje fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Drony mogą być uruchamiane nie tylko zza granicy, ale również z terytoriów wewnętrznych – jak pokazały incydenty w Danii czy Niemczech.

„Obrona nie może kończyć się na granicy – potrzebna jest warstwowa ochrona w głębi Europy” – podkreśla duński generał Hans-Christian Mathiesen. To oznacza konieczność budowania zintegrowanych systemów reagowania, a nie jedynie „linii frontu” na mapie.

Bruksela ostrzega przed wojną – ale wciąż się waha

Komisarz UE ds. obrony Andrius Kubilius wezwał do „przygotowań na konflikt” i rozlokowania bojowych dronów u granic z Rosją. Jego zdaniem Unia musi nauczyć się „ukraińskiej elastyczności” w produkcji i stosowaniu dronów.

Jednak w samej Europie zdania są podzielone. Wschód Europy alarmuje, Zachód UE się waha. Kraje takie jak Polska, Łotwa czy Estonia widzą w projekcie klucz do bezpieczeństwa. Tymczasem Paryż i Berlin postrzegają go raczej jako kosztowną fantazję i kolejny przejaw „syndromu linii Maginota” , kosztowny, lecz mało skuteczny pomnik strachu. Takie stanowisko podziela także francuski think tank Institut français des relations internationales (IFRI), który w swojej analizie określił koncepcję muru dronów mianem „symbolicznej, lecz mało praktycznej inicjatywy”, porównując ją właśnie do historycznej Linii Maginota – potężnej, lecz nieskutecznej zapory z czasów II wojny światowej.

„Mur dronów” – symbol strachu czy początek nowej zimnej wojny?

Zwolennicy projektu mówią o konieczności obrony przed rosyjskimi dronami „Gierań-2”, które rzekomo mogą atakować z Kaliningradu czy Białorusi. Krytycy natomiast widzą w tej inicjatywie pretekst do militaryzacji i kolejny krok w stronę nowej zimnej wojny. Dodatkowo część zachodnich oficerów i analityków wojskowych argumentuje, że bardziej efektywne byłoby inwestowanie w zdolności uderzeniowe i przewagę powietrzną przeciwko źródłom zagrożenia (czyli w infrastrukturę ofensywną zdolną do rażenia celów w głębi terytorium przeciwnika), zamiast tworzyć kosztowną i rozległą infrastrukturę stricte obronną mającą chronić cywilów UE. Z ich punktu widzenia prewencyjne zdolności odstraszające — samoloty, drony uderzeniowe i systemy uderzeniowe — mogą lepiej zniechęcić agresora, podczas gdy inwestycje w pasywną infrastrukturę obronną są postrzegane jako drogie i ograniczone w skuteczności. Przeciwnicy tej koncepcji ostrzegają jednak, że takie podejście może eskalować napięcia i zwiększać ryzyko konfrontacji, zamiast budować warstwową obronę w głębi Europy.

Jak zauważa WSJ, Europa coraz częściej powtarza hasło: „Jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny.” Ale brakuje jednoznacznej odpowiedzi, po co naprawdę ten mur ma powstać – dla rzeczywistej ochrony UE, czy dla polityki?