Prawdopodobnym scenariuszem jest kontynuacja cofania się w głąb przedziału. Przemawia za tym posiedzenie Eurogrupy, które nie przyniesie zapewne przełomu w sprawie Grecji i powinno przynieść pokrywanie pozycji. Należy monitorować sytuację na rynku długu: rozszerza się różnica rentowności pomiędzy długiem Niemiec i państw peryferyjnych. To znak, że powraca ryzyko kredytowe. Całe ponad procentowe umocnienie do dolara wymazał kurs USD/NZD. Słabość kiwi to rezultat fatalnych danych o tempie wzrostu. Nowozelandzka gospodarka rosła w I kwartale najwolniej od dwóch lat. Silny jest i powinien zostać funt szterling – wysoki wzrost wynagrodzeń w oczach coraz większej liczby decydentów otwiera drogę do przyśpieszenia terminu podwyżek stóp. W przestrzeni emerging markets najsilniejszy po FOMC był rand. USD/ZAR wybił dołki z 10 czerwca, co otwiera przestrzeń do dalszych zniżek do 12,15, a potencjalnie nawet 12,05. Złoty jest stabilny do euro i stoi w okolicach 4,16. Należy bacznie śledzić rynek długu USA, spadek rentowności obligacji 10Y poniżej 2,25 może oznaczać dłuższy okres słabości amerykańskiej waluty.

Fed po raz kolejny ukazał gołębią twarz. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Janet Yellen mówiła o podwyżkach stóp takim językiem jakby miały nastąpić nie za maksymalnie pół roku, ale najwcześniej za kilka kwartałów. Mniejsza liczba decydentów chce szybkiej normalizacji, okazuje się, że nie ma co liczyć na więcej niż dwie podwyżki w tym roku, a i to wydaje się nie takie pewne. Fed nie boi się powtórzenia błędów w polityce z lat 2004-2006 i będzie w ślimaczym tempie podnosił stopy. Nie oczekiwaliśmy jednak zaostrzenia retoryki ze strony Fed. To dane makro uzasadnią podwyżkę we wrześniu, ale na pewno czeka nas spora chimeryczność notowań i nastroje zmieniające się odczyt po odczycie. Więcej informacji na temat wczorajszego posiedzenia w serwisie TMS NonStop.

Dziś należy zwrócić uwagę na decyzje Norges Banku, który naszym zdaniem obetnie stopy, Banku Szwajcarii, który powstrzymać się przed takim krokiem, ale powinien silniej zwerbalizować niechęć do silnego franka. Ze Stanów Zjednoczonych napłyną dane inflacyjne, które mogą na dłużej pogrążyć dolara. Poprzeczka oczekiwań jest wysoko postawiona, odbicie cen paliw przekłada się na oczekiwania najsilniejszego miesięcznego wzrostu cen od ponad dwóch lat. W tym kontekście bacznie należy śledzić inflację bazową, która powinna pozostać stabilna. Dane z Polski (produkcja przemysłowa i sprzedaż detaliczna) powinny wypaść lepiej niż konsensus, ale nie spodziewamy się, żeby wpłynęło to pozytywnie na złotego. Kluczem pozostaje zachowanie się papierów na bazowych rynkach długu.

Należy też odnotować finalne wskaźniki inflacyjne ze strefy euro i dane z polskiego rynku pracy. Wzrost dynamiki zatrudnienia i wynagrodzenia przy deflacji oznacza, że realny fundusz płac wspiera i wspierać będzie konsumpcję i wychodzenie inflacji z dołka.

Reklama