Debata na ten temat podjęta przez DGP i PKO Bank Polski tocząca się w ostatnich dwóch miesiącach postawiła diagnozę stanu konkurencyjności polskiego przemysłu i kierunku w jakim powinien on zmierzać. Poniżej podsumowujemy te rozważania.

Przemysł przeszedł głęboką transformację
Rozmowy dotyczące budowy w Polsce przemysłu opartego o zasady rynkowe nie były łatwe, ale nie ulega wątpliwości, że w ostatnich 25 latach sektor ten uległ istotnym pozytywnym zmianom. Wystarczy zauważyć, że wartość naszej produkcji przemysłowej jest dziś czterokrotnie, a eksport dóbr dziesięciokrotnie większy niż w roku 1990.

Można więc powiedzieć, że przez ostatnie ćwierćwiecze Polska przeżywa swoistą rewolucję przemysłową. Jej natura nie zawsze jest dobrze rozumiana, ponieważ punktem odniesienia pozostaje przemysł epoki realnego socjalizmu, w niewielkim stopniu uczestniczący w międzynarodowym podziale pracy i produkujący w większości niskiej jakości substytuty wyrobów zachodnich gospodarek.

Na nowo podjęta po 1990 roku industrializacja po pierwsze, włączyła naszą gospodarkę w nurt globalnej rewolucji przemysłowej, a stopniowo i w procesy globalizacyjne. Otwarcie na świat umożliwiło gwałtowny wzrost wolumenu produkcji i różnorodności produkowanych wyrobów. Po wtóre, wraz z napływem nowej wiedzy m.in. poprzez inwestycje, w polskim przemyśle zaszły zmiany technologiczne i organizacyjne, których skutkiem było zasadnicze podniesienie jakości i wydajności pracy. Zmieniła się też struktura własnościowa przemysłu.

Reklama

Polski przemysł: państwowy, prywatny i zagraniczny
Po 1990 roku weszliśmy w okres niespotykanie szybkiej i olbrzymiej co do skali transformacji własnościowej gospodarki. To była konieczność, dziś wiemy, że korzystna nie tylko dla gospodarki, ale przede wszystkim dla nas obywateli i konsumentów.

Co prawda kilka największych firm w sektorze energetyczno-paliwowo-wydobywczym jest wciąż własnością państwową, ale tuż za nimi w przemyśle znajdziemy już tylko firmy prywatne – Synthos, Boryszew, Maspex, Can Pack, Telefonika, Mlekovita czy LPP. – Wraz z postępami prywatyzacji z horyzontu znikały nazwy wielkich przedsiębiorstw z dawnych czasów, a w ich miejsce pojawiła się olbrzymia liczba marek, których właścicieli często nie kojarzymy. Jak wielu z nas wie, że producentem piany Tytan jest wrocławska Selena, a piany Ceresit niemiecki Henkel ze Stąporkowa? – pyta Maciej Bukowski, prezes Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych.

Obecnie znakomicie obok siebie funkcjonują wielkie quasi-państwowe firmy przemysłowe, prywatne powstałe po 1990 roku oraz spółki zbudowane przez zagraniczny kapitał od zera (green field) lub odkupione w procesie prywatyzacji od państwa.

W Polsce działa już wiele tzw. wiodących fabryk światowych koncernów, które wprowadzają na rynek globalny nowe produkty (np. fabryki Volkswagena, Opla, Philipsa, 3M, Alstomu czy FO Dębica). Co więcej, firmy te stały się w kilku wypadkach ośrodkami aglomeracji kompetencji, które nazywamy klastrami. Flagowym przykładem jest „Dolina Lotnicza” na Podkarpaciu, gdzie centralną rolę pełni od początku UTC – WSK Rzeszów kierowane przez prezesa Marka Dareckiego.

Jak widzimy zróżnicowanie własnościowe jest faktem, z pewnością korzystnym dla konkurencyjności polskiego przemysłu. Warto też zauważyć, że zagraniczne koncerny aktywne w Polsce dla wielu rodzimych firm stanowią wciąż wzór do naśladowania, ale też stanowią dla nich bodziec do poprawy, bo na razie liczby przemawiają na korzyść zagranicznych konkurentów.

Polskie firmy wciąż w tyle za zagranicznymi
Niemal 70 proc. polskiego eksportu to eksport firm całkowicie lub w przeważającej mierze kontrolowanych przez kapitał zagraniczny. To właśnie on jest jak dotąd najważniejszym źródłem naszej międzynarodowej konkurencyjności produktowej. Co więcej, firmy zagraniczne są bardziej rentowne, więcej inwestują i wydajniej zarządzają aktywami, niż nawet duże firmy z polskim kapitałem. Wreszcie, mimo czterokrotnego wzrostu wolumenu produkcji przemysłowej przeciętny Polak wytwarza nadal 2,5-raza mniej niż przeciętny Amerykanin i 5-razy mniej niż Niemiec. – Przed nami więc 25 lat dalszej industrializacji, bez której nie staniemy się krajem prawdziwie uprzemysłowionym – uważa Jan Filip Staniłko z WISE.

Czy jesteśmy na dobrej drodze do osiągnięcia przez naszą gospodarkę konkurencyjności? Pierwsze jaskółki już są. Nie jest przypadkiem, że najlepsze polskie firmy przemysłowe – np. Solaris, Nowy Styl, Stocznia Remontowa, Synthos czy Stomil Sanok – ponad połowę swojej produkcji lokują na rynkach zagranicznych. Do znaczącego wzrostu polskiej konkurencyjności przemysłowej potrzebne jest zatem wyłonienie się dużych krajowych firm zdolnych do podjęcia wysiłku technologicznego. Wystarczy by pomnożyć liczbę wymienionych firm przez dziesięć, a będziemy się zbliżać do zachodniego poziomu industrializacji.

Dziś zarówno liczba, jak i wolumen produkcji konkurencyjnych na świecie firm są nadal relatywnie niskie. To nie ulega wątpliwości. Nic więc dziwnego, że w opracowanym w WISE indeksie globalnej konkurencyjności przemysłowej Polska zajmuje dopiero 16. miejsce. Oznacza to, że czas transformacji w polskim przemyśle daleki jest od zakończenia, a najbliższe ćwierć wieku będzie okresem nie mniejszych wyzwań niż w ciągu ostatniego ćwierćwiecza.

Kamienie milowe konkurencyjności
Przedstawiona powyżej diagnoza stanu konkurencyjności polskiego przemysłu stanowi znakomity punkt wyjścia do dalszej debaty nad działaniami, które poprawią istniejący stan rzeczy. Jest ich wiele, ale zdaniem ekspertów i praktyków, którzy zabierali głos w debacie DGP i PKO Banku Polskiego, należy skupić się na kilku zasadniczych.

Nie podlega dyskusji, że kluczowe dla poprawy pozycji polskiego przemysłu w indeksie globalnej konkurencyjności są przede wszystkim: dostęp do kapitału, głównie w postaci kredytów, aktywniejsza rola państwa w kreowaniu strategii rozwoju przemysłu oraz poprawa innowacyjności, a także rola samorządów i otoczenia biznesowego, zwłaszcza wśród branżowych i regionalnych firm – liderów.

Zbigniew Jagiełło, prezes PKO Banku Polskiego uważa, że mimo 23 lat nieprzerwanego wzrostu gospodarczego taka dynamika nie jest dana raz na zawsze. – W przyszłości może nie być aż tak dobrze. Musimy być przygotowani na to, że mogą się również zdarzać okresy stagnacji lub recesji. Dlatego tak ważny dla gospodarki jest silny przemysł. Przedsiębiorstwa produkcyjne spełniają bardzo ważną rolę m.in. dlatego, że zatrudniają osoby reprezentujące różne profesje i umiejętności oraz posiadające wykształcenie na bardzo zróżnicowanym poziomie. Takie firmy tworzą konkretną wartość dodaną i dają miejsca pracy wszystkim Polakom – mówi Jagiełło.

Finansowanie przemysłu: szanse i wyzwania
Prezes zarządu PKO Banku Polskiego podkreśla, że tę ważna i wielopłaszczyznową rolę polski przemysł może podtrzymać jedynie dzięki dobremu finansowaniu. – Obecnie mamy stopy procentowe na rekordowo niskim poziomie.

Także w najbliższej perspektywie nie powinny się one znacząco zwiększyć. Stwarza to szanse dla przedsiębiorstw na uzyskanie zewnętrznego finansowania na korzystnych warunkach i firmy powinny skorzystać z tej szansy, rozwijając swoją działalność.

Obecnie wiec, przy niskich stopach procentowych, kluczową sprawą jest pokonanie awersji firm do długu. – Żeby rosnąć, trzeba się zadłużać, a kluczowym czynnikiem jest możliwie niski koszt tego długu. Podobna sytuacja występuje tam, gdzie konkurentami są firmy olbrzymich rozmiarów, nawet jeśli marże są bardzo przyzwoite i generowana ilość gotówki jest znacząca – wyjaśnia Jan Filip Staniłko z Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych. Z taką sytuacją, według Staniłko, mamy do czynienia w szeroko rozumianej branży chemicznej lub odzieżowej (np. LPP, CCC). Tymczasem polskie firmy mają głęboko „zakodowaną” mentalnie wysoką awersję do długu. Jednak zdaniem eksperta WISE niepotrzebnie. Jak pokazała praktyka ci, którzy potrafią pokonać strach przed zadłużaniem się by się rozwijać szybciej niż konkurencja (np. firmy Synthos i ZM Henryk Kania) są w stanie szybko rosnąć, czy to poprzez większy wolumen produkcji, czy to poprzez większą marżę.

Pomimo generalnej dostępności finansowania, czy to dzięki kredytom czy z emisji papierów dłużnych niektóre przedsięwzięcia – zwłaszcza te innowacyjne, zmagają się z problemami w pozyskaniu kapitału. W rozwiniętych krajach jego ważne źródło stanowią fundusze venture capital specjalizujące się w inwestowaniu w obiecujące przedsięwzięcia na wczesnym etapie rozwoju. W Polsce jest z tym kłopot. Brak jest systemowej pomocy dla perspektywicznych, ale działających z dala od centrów finansowych, firm średniej wielkości oraz startupów.

Potrzebna strategia rozwoju przemysłu
Polskiemu przemysłowi potrzebny jest nie tylko kapitał, ale i jasna strategia państwa wobec tego sektora.

Podczas debaty przeprowadzonej w redakcji Dziennika Gazety Prawnej w maju br. prezes Zbigniew Jagiełło zwracał uwagę właśnie na rolę państwa, które także powinno silniej promować i wdrażać priorytetowe strategie gospodarcze, zwłaszcza w przemyśle. – W Polsce ciągle brakuje nam myślenia w dłuższej perspektywie. Mimo to wiele dziedzin przemysłu odniosło sukces, przykładem takiej branży jest przemysł spożywczy. Nie można jednak spoczywać na laurach. Przewagą Polski jest korzystne położenie geograficzne i sprzyjający rolnictwu klimat. Warto je wykorzystać rozwijając sektor spożywczy i sprzedawać, w tym za granicę, więcej produktów przetworzonych – przekonuje Jagiełło.

Rolę państwa w rozwoju przemysłu znacznie szerzej widzi dr Maciej Bukowski, prezes WISE. Zauważa, że państwo jest dużym graczem na rynku. Nie tylko zatrudnia wielu pracowników, ale również nabywa znaczną część produkcji przemysłowej firm prywatnych. – Zatem państwo wpływa na sytuację tych firm. Oprócz tego tworzy legislację, decyduje o ważnym dla biznesu wymiarze sprawiedliwości, szkolnictwie, ma w ręku aparat skarbowy. Dlatego należy dyskutować o roli państwa w kształtowaniu przyszłości przemysłu. Niezbędny jest dialog biznesu z przedstawicielami państwa – przekonuje Bukowski.

Natomiast Daniel Maksym, kierownik działu w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju zwraca uwagę na to, że ważnym zadaniem instytucji państwowych powinno być stymulowanie współpracy między dużymi i mniejszymi przedsiębiorstwami.

Interesujący punkt widzenia reprezentuje w tej dyskusji resort gospodarki, akcentując rolę państwa w stymulowaniu innowacji i proeuropejskości polskich firm. Beata Lubos, naczelnik wydziału w departamencie innowacji i przemysłu Ministerstwa Gospodarki podczas debaty w DGP podkreślała, że polityka przemysłowa prowadzona jest wielowymiarowo i stanowi rodzaj nadbudowy nad zmiennymi regulacjami prawnymi, wdrażaniem innowacyjnych rozwiązań czy działaniami zmierzającymi do rozwoju kadr. – Ministerstwo jest ambasadorem industrializacji, m.in. w negocjacjach z Komisją Europejską. Dzięki podejmowanym wysiłkom dla przedsiębiorców dostępnych jest wiele środków na innowacje – zapewnia Lubos. Jednocześnie wskazała ona na potrzebę tworzenia mechanizmów pozwalających na sprawne i efektywne reagowanie przez instytucje państwowe na pojawiające się potrzeby przemysłu (instrumenty szybkiego reagowania).

Zręby mechanizmów i instytucji, o których mówi resort gospodarki, istnieją już od dawna. Niebagatelną rolę w tym obszarze od lat 90. ub. stulecia odgrywa Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP). Obecnie agencja zgodnie ze swoją nową strategią koncentruje się na wsparciu innowacyjnych projektów. – Przez lata działalność ARP kojarzona była z finansowaniem trudnych restrukturyzacji. Nadal ten obszar jest w kręgu naszych zainteresowań, ale ważnym filarem aktywności Agencji są innowacje. Ale chce to robić w nowoczesny sposób. Takim pomysłem jest niebawem startująca Platforma Transferu Technologii. Umożliwi ona firmom dzielenie się innowacyjnymi technologiami i pomoże w ich komercjalizacji – wyjaśnia Marek Szczepański, wiceprezes ARP.

Patent na dalszy wzrost polskich firm – budowa potencjału produkcyjnego
Nie podlega dyskusji fakt, że polski przemysł potrzebuje strategii i innowacji, o czym doskonale wiedzą praktycy. Ale potrzebna jest też duża skala działania. Kluczem do sukcesu każdej firmy przemysłowej jest jej zdolność do wzrostu. To jest powszechnie znany aksjomat. Chodzi przede wszystkim o wzrost potencjału wytwórczego, eksportu, zatrudnienia, i wreszcie konkurencyjności. A szybki wzrost polskich przedsiębiorstw we wszystkich wymienionych aspektach potrzebny jest głównie polskiej gospodarce jako całości. Dotyczy zwłaszcza firm-liderów w swojej branży lub regionie.

– Obecnie największe polskie firmy ulokowane są w branżach, w których kluczowy wpływ na konkurencyjność ma skala produkcji. Dla nich szybki ekstensywny wzrost jest strategiczną koniecznością, ponieważ tego wymaga
maksymalizacja rentowności instalacji produkcyjnych o dużej skali. Ich amortyzacja trwa niekiedy dekady, a więc przewagę mają ci, którzy albo infrastrukturę produkcyjną odziedziczyli po okresie PRL (tu wiele firm sprzedanych kapitałowi zagranicznemu, np. sektor hutniczy lub cementowy), albo postawili ją niedawno w oparciu o nowsze technologie (np. krajowy sektor spożywczy, chemiczny, petrochemiczny) –przedstawia patent na wzrost Jan Filip Staniłko z WISE.

Godne naśladowania, zdaniem eksperta, są strategie już realizowane przez niektóre spółki. Według Staniłko wzorcowe strategie stosują takie firmy jak Grupa Azoty czy Zakłady Mięsne Henryk Kania. Przykład tej ostatniej firmy ilustruje, że w branżach o relatywnie powolnych zmianach technologicznych i dość dużej łatwości transferu wiedzy, największe znaczenie ma dynamiczne zwiększanie wolumenu sprzedaży. Wpływ na to mają przede wszystkim najbardziej wydajne metody produkcji (innowacje procesowe), współpraca z największymi sieciami handlowymi i dyskontowymi w kraju (poszukiwanie wiodących klientów) oraz poszerzanie portfolio produktowego w oparciu o aktualne trendy i oczekiwania konsumentów (elastyczność). Stosując wszystkie te narzędzia ZM Henryk Kania zwiększają sprzedaż w tempie 80 proc. rocznie, a Grupa Azoty o 50 proc.

Aby się rozwijać trzeba eksportować i wchodzić na nowe rynki
Kiedy rynek nie rośnie tak dynamicznie jak oczekują liderzy wówczas absolutnie kluczową sprawą staje się poszukiwanie nowych rynków, czyli ekspansja zagraniczna. Na początek eksportowa, a później dystrybucyjna, na końcu wreszcie produkcyjna. Jednak podstawowy problem polskiego przemysłu polega na tym, że strategia ta nie znajduje wielu naśladowców. Badania prof. Jerzego Cieślika pokazują, że jedynie ok 1700 firm krajowych – w tym 600 małych, 850 średnich i 250 dużych – cechuje się intensywnością eksportu powyżej 50 proc. przychodów.

Po osiągnięciu wysokiego poziomu eksportu dalszym krokiem ekspansji jest zwykle otwarcie przedstawicielstwa firmy lub wręcz nowego zakładu za granicą. Wiele wychodzących poza Polskę firm starało się penetrować niedojrzałe rynki lub o podobnych do polskiego parametrach strukturalnych, które ponownie umożliwiały wykorzystanie oszczędności skali i zakresu pomiędzy różnymi funkcjami organizacji. Często – tak jak LPP, TZMO, Selena FM, Wielton czy Śnieżka – odnosiły one tam sukces. Inne z kolei atakowały dojrzałe rynki, przejmując rolę tzw. producentów oryginalnego wyposażenia (OEM) lub budując swoją markę. Tu największe sukcesy odniosły takiej firmy jak Nowy Styl, Stocznia Remontowa, Solaris, Amica, FM Forte, Telefonika, Synthos, Boryszew czy Stomil Sanok. Większość z tych firm odkrywała w trakcie procesu internacjonalizacji, że musi rozwinąć zdolność opanowywania coraz to wyższej technologii oraz szybkiego rozwijania nowych produktów. Innymi słowy, nowi klienci o innych potrzebach lub trudniejszych do rozwiązania problemach uczą firmy
innowacyjności.

Od czego zależeć będzie rosnąca konkurencyjność naszego przemysłu?
Zdaniem Krzysztofa Domareckiego, przewodniczącego RN Selena FM SA i Jana Filipa Staniłko nadchodzi czas, kiedy niezbędnym warunkiem odnoszenia dalszych sukcesów będzie coraz bliższa współpraca firm z różnymi segmentami państwa oraz firm ze sobą nawzajem. – Stawiamy zatem tezę, że polska polityka gospodarcza powinna szybko przybrać taką formułę, w której firmy stawiają ambitne cele państwu, a państwo takież same cele przedsiębiorcom. I obie strony muszą zrobić naprawdę wiele, by do takiej formuły się przygotować – uważają Domarecki i Staniłko.

Po wtóre, na polskie firmy budujące konkurencyjną pozycję w Europie i świecie należy patrzeć jak na dobro narodowe. Tak właśnie rozumują rządy wszystkich państw grupy G20, które traktują je jednocześnie jako zasób strategiczny. Wielkość tych zasobów w skali poszczególnych krajów jest ograniczona, dlatego rządy takich państw jak USA, Niemcy, Francja, Szwajcaria czy Japonia ostrożnie podchodzą do kwestii sprzedawania rodzimych firm w obce ręce i wielokrotnie ingerują w te procesy bez względu na to, czy chodzi o przedsiębiorstwa państwowe, czy prywatne. Powoli także, coraz większa grupa praktyków, ekspertów, urzędników wysokiego szczebla i polityków zaczyna rozumieć, że na obecnym etapie dojrzałości naszej gospodarki tego rodzaju mechanizmy potrzebne są również w Polsce.

Po trzecie, dla dobra rozwoju całego sektora przemysłowego w Polsce, na obecnym etapie rozwoju gospodarczego kraju, kluczowym zadaniem jest wyłonienie się możliwie licznej grupy trojakiego rodzaju firm. Pierwsza to znaczący focal firms, czyli integratorzy łańcuchów wartości złożonych dóbr (np. środków transportu, maszyn, instalacji itp. ). Druga, dotyczy dużych spółek operujących w sektorach intensywnych pod względem skali, takich jak FMCG, odzież, chemia, które uzyskają siłę przetargową wobec klientów. Trzecia, liczna grupa mniejszych i średnich firm – wytwarzających często dobra pośrednie – uczestniczących w łańcuchach kooperacyjnych i podwykonawczych pracujących dla najlepszych przemysłowych firm świata. Wiele z nich jest już w Polsce obecnych.

Debata podjęta przez DGP, której patronował PKO Bank Polski, na temat konkurencyjności polskiego przemysłu, potwierdziła trzy zasadnicze tezy – o konieczności udziału państwa w kształtowaniu polityki przemysłowej i aktywnego jej wspierania przez instrumenty regulacyjne oraz finansowe, o daniu firmom szans na rozwój swojego potencjału poprzez eksport, innowacje i ekspansję oraz o budowie przez firmy wartości (produkt, jakość, globalność), które zbudują jej konkurencyjność.

Artykuły z cyklu Konkurencyjność przemysłu:

Czy polski przemysł jest konkurencyjny?
Polska gospodarka potrzebuje strategii rozwoju przemysłu
Czy polskie firmy przemysłowe mogą szybko rosnąć?
Czy polski przemysł stać na wyjątkowość?
Jak tworzyć coraz większą wartość w polskim przemyśle
Współpraca liderów przemysłu motorem reindustrializacji Polski
Polska gospodarka potrzebuje konkurencyjnego przemysłu





Partnerzy:



ikona lupy />