Hiszpanie wybierają dziś parlament. Sondaże nie dają zwycięstwa pozwalającego rządzić samodzielnie ani socjalistom ani konserwatystom.
Do czasu wyborów w siłę rosły antyliberalna i lewicowa Podemos oraz centroprawicowa i liberalna Ciudadanos. Poparcie dla tych partii - zdaniem doktora habilitowanego Piotra Wawrzyka z Instytutu Europeistyki UW - może przyczynić się do zmiany systemu partyjnego w Hiszpanii. Byłoby to historyczne przerwanie dominacji konserwatywnej Partii Ludowej (PP) i Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE).

"Jeżeli nie uda się stworzyć większościowego rządu ani socjalistom, ani konserwatystom to w rzeczywistości będzie to oznaczało koniec systemu dwupartyjnego w Hiszpanii" - mówi wykładowca.

O spadku popularności największych partii zadecydował, zdaniem eksperta, kryzys ekonomiczny. Za jego wprowadzenie obwiniani są socjaliści. "Konserwatyści naprawiając błędy socjalistów wprowadzali oszczędności, a to dotknęło obywateli" - mówi ekspert. Innym czynnikiem wpływającym na poparcie wyborców jest sytuacja wewnętrzna Hiszpanii, a konkretnie sprawa odłączenie Katalonii. "Partia liberalna Ciudadanos wywodzi się z kręgu katalońskiej sceny politycznej i dopiero niedawno przekształciła się w partię ogólnohiszpańską, ale jest zdecydowanie przeciwna separatyzmowi katalońskiemu, a w efekcie jeżeli ona będzie miała wpływ na rządzących to Katalonii będzie bardzo trudno uzyskać niepodległość - uważa dr hab. Piotr Wawrzyk.

Jedno z największych ugrupować konserwatywna Partia Ludowa (PP) według przedwyborczych sondaży może uzyskać 25-29 proc. głosów. Druga licząca sią partia to Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE), która może liczyć na 21-22 proc. głosów. Podemos i Ciudadanos mogłyby dziś zdobyć w granicach 17-18 proc.

Reklama