Eksperci oceniają, że obecnie średnia kwota kredytu hipotecznego wynosi nieco ponad 200 tys. zł.

Zdaniem specjalistów, zadłużenie gospodarstw domowych w czwartym kwartale tego roku, a także w 2009 r. będzie się zwiększało, jednak wolniej niż dotychczas. Według prognoz, w perspektywie kilkunastu miesięcy można oczekiwać polepszenia sytuacji na rynku kredytowym. Na razie jednak, jak wskazuje jesienna ankieta NBP, banki zaostrzają kryteria dla hipotecznych kredytobiorców.

Kredytu nikt nie zatrzyma

"Wiele wskazuje na to, że sprzedaż kredytów przez banki będzie mniejsza. Mimo to zadłużenie gospodarstw domowych będzie rosło. Kwoty spłacanych kredytów, które klienci zaciągnęli wcześniej, będą z pewnością niższe od kwot nowych kredytów udzielanych w tym czasie przez banki" - stwierdził Marcin Materna, szef departamentu analiz Domu Maklerskiego Millennium.

Reklama

"Spłata kredytów hipotecznych nie następuje tak szybko, ponieważ są one zaciągane na wiele lat" - uważa Mateusz Ostrowski, analityk Open Finance. Dodał, że z powodu zaostrzenia kryteriów będzie przyznawanych mniej kredytów. Banki jednak w dalszym ciągu będą prowadziły akcje kredytowe.

Polski niedorozwój kredytowy to zaleta

Marcin Borowiecki, dyrektor departamentu produktów i marketingu Finamo zwraca uwagę, że obecny kryzys doprowadza w Polsce do spowolnienia, ale nie takiego jak w USA.

"Odporność na kryzys będzie wynikała z dwóch przyczyn. Kryzysowe czynniki wewnętrzne są mało prawdopodobne ze względu na stopień rozwoju rynku kredytów. W Polsce kredyty hipoteczne to zaledwie 12 proc. PKB. To wciąz produkt elitarny, niewiele ponad 1 milion osób ma kredyt hipoteczny w Polsce. Banki mogą więc sobie pozwolić na luksus udzielania kredytów dobrym klientom. W krajach rozwiniętych - muszą klientów szukać. Oczywiście, będziemy mieli do czynienia ze spowolnieniem, ale wymiana handlowa polskiej gospodarki to 41 proc. Na Słowacji to 88 proc., na Węgrzech - 78 proc" - podkreśla Marcin Borowiecki. To oznacza, że polska gospodarka jest dwa razy mniej zależna od eksportu niż inne kraje Europy Środkowej.

Dyrektor Borowiecki podkreśla też, że w najbliższych miesiącach może dojść do sporych przetasowań na polskim rynku bankowym. Te banki, które dysponują bazą depozytową, jak Pekao SA, PKO BP, ING, Citibank - w ostatnich miesiącach traciły udziały w rynku na rzecz bardziej ekspansywnych banków, posługujących się pieniędzmi z zewnętrznych linii na działalność kredytową. Obecnie natomiast banki, które mogą odwołać się do własnych depozytów, mogą teraz odzyskać znaczenie na rynku kredytowym.

Kryzys kredytowy skonsoliduje branżę doradców finansowych

Przy okazji, zdaniem analityków Finamo, obecny kryzys może doprowadzić do istotnych zmian na rynku doradztwa finansowego. Marcin Borowiecki podkreśla, że obecnie problemem klientów jest to, gdzie w ogóle mogą otrzymać kredyt. Dlatego na znaczeniu zyskują ci doradcy, którzy mają na bieżąco aktualizowaną informację o dostępności oferty kredytowej, a nie tylko koncentrują się na porównywaniu rat. "W tej branży może więc pojawić się konsolidacja. Ta branża przestaje być branżą dystrybucyjną" - dodaje.

"Dziś klienci oczekują składania aplikacji do kilku banków" - podkreśla Waldemar Mierzejewski, prezes Finamo.

Dodaje przy tym, że banki nadszarpnęły swoją pozycję w relacjach z klientami wstrzymując wypłacanie kredytów. "Wierzę jednak, że to była konieczność chwli. Pytanie ile zajmie powrót do zaufania. Sądzę, że w horyzoncie najbliższych dwóch lat marże kredytowe w kredytach hipotecznych zaczną spadać, będą spadać też stopy procentowe" - uważa prezes Mierzejewski.