Choć od wyborów, w których żadne z ugrupowań nie uzyskało wyraźnego mandatu do rządzenia, minęły cztery miesiące, to Hiszpania wciąż nie ma rządu. Z tego powodu nad krajem wisi widmo kolejnego głosowania. Jeśli w najbliższych godzinach nie zostanie zawarte porozumienie, to technicznie niemożliwe będzie przeprowadzenie do 2 maja głosowania w parlamencie w sprawie wyboru nowego premiera.

We wtorek pojawiły się nadzieje na osiągnięcie porozumienia ostatniej szansy, gdy Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE) ogłosiła, że jest gotowa zgodzić się na 27 z 30 propozycji złożonych przez niewielkie lewicowe ugrupowanie Compromis. Były one wzorowane na porozumieniu, które partia ta pomogła zawrzeć w ubiegłym roku między lewicowymi siłami w regionie Walencji.

Jednak sprzeciwiająca się oszczędnościom partia Podemos uznała, że trzy z tych warunków - głównie w sprawie tego, kto powinien być w rządzie i jak zapewnić mu stabilność - sprawiły, że porozumienie jest niemożliwe i kolejne wybory są prawdopodobne.

"Była to próba, którą chcielibyśmy wprowadzić w życie, ale niestety socjaliści powiedzieli +nie+" - ocenił przywódca lewicowej Podemos Pablo Iglesias.

Reklama

Poinformował on, że jeśli dojdzie do nowych wyborów, to będzie próbował utworzyć sojusz z socjalistami. PSOE i Podemos musiałyby wówczas zażegnać spory na temat takich fundamentalnych spraw jak plany gospodarcze czy stopień autonomii, jaki powinna mieć Katalonia.

Wtorek jest ostatnim dniem konsultacji króla Filipa VI z liderami hiszpańskich partii politycznych. Po południu spotyka się z urzędującym premierem Mariano Rajoyem z Partii Ludowej (PP) i przywódcą socjalistów Pedro Sanchezem. Po zakończeniu tych rozmów okaże się, czy monarcha zaproponuje kandydata na szefa rządu, czy też 2 maja rozwiązany zostanie parlament, a 26 czerwca odbędą się kolejne wybory parlamentarne.

W poniedziałek król poprosił partie, by ograniczyły koszty nowej kampanii wyborczej, co obserwatorzy uznają za sygnał, że ma on niewielkie nadzieje na osiągnięcie przez ugrupowania porozumienia.

W wyborach parlamentarnych z 20 grudnia 2015 roku zwyciężyli konserwatyści z PP, którzy zdobyli 123 mandaty. Stracili jednak większość absolutną w Kongresie Deputowanych, która wynosi 176 mandatów. PSOE uzyskała 90 miejsc, a Podemos 69. Ciudadanos, która na krajowej scenie politycznej pojawiła się pod koniec 2014 r., zdobyła 40 mandatów i po raz pierwszy weszła do parlamentu.

Wyniki większości sondaży wskazują, że w kolejnych wyborach obywatele zagłosowaliby podobnie jak w grudniu. Można odnieść wrażenie, że przywódcy partii już zaczęli prowadzić kampanię przed kolejnym głosowaniem, oskarżając się nawzajem o impas, który może zaszkodzić hiszpańskiemu ożywieniu gospodarczemu, jeśli przez kolejne miesiące kraj nie będzie miał rządu.(PAP)