Zostałem dziś w domu, ponieważ jestem przeziębiony. Mogłem wziąć zwolnienie lekarskie, ale zdecydowałem, że napiszę tekst. Nawet dużo o tym nie myślałem, bo przeziębienie nie jest poważne, a ja wolałbym coś dziś zrobić niż nie robić nic.

Myślę, że takie zachowanie jest dość powszechne wśród ludzi, którzy mogą pracować zdalnie. Czasami ich decyzje, aby jednak pracować w domu, wynikają z obawy o niepewność pracy lub zbyt duże nagromadzenie obowiązków, ale mimo wszystko często praca jest bardziej satysfakcjonująca niż leżenie i czytanie czy oglądanie telewizji. Choć w moim przypadku czytanie jest elementem pracy. I kiedy właśnie czytałem dziś rano, natrafiłem na coś takiego:

“Pracujemy, ponieważ widzimy, że to co robimy przynosi zmiany w świecie. W tej wizji mamy tez poczucie wolności, czyli zdolności do wpływania na świat, zmiany warunków, których nie wybieraliśmy, ale które odziedziczyliśmy”.

Brzmi to nieco pompatycznie, ale jest jednocześnie dobrym opisem satysfakcji i wzmocnienia, jakie osiągam dzięki mojej pracy. Dlatego kiedy myślę o milionach Amerykanów, którzy wypadli z rynku pracy, postrzegam to jako prawdziwą tragedię.

Reklama

Niemniej autor powyższych słów nie podziela mojego zdania. Cytat ten pochodzi z najnowszej książki Jamesa Livingstona, historyka z Rutgers University, pt.: “No More Work: Why Full Employment Is a Bad Idea („Koniec pracy. Dlaczego pełne zatrudnienie to zły pomysł”).

Livingston uważa, że nadszedł czas, aby pożegnać się z utrwalonym przez wieki przekonaniem, że praca jest źródłem sensu. Starożytni Grecy i wcześni chrześcijanie postrzegali wolność od pracy jako kluczowy warunek „zdolności do dochodzenia pracy przez rozumowanie”. Dopiero protestancka rewolucja sprawiła, że praca stała się cnotą.

Praca dodatkowo została dowartościowana dzięki nadejściu kapitalizmu i spektakularnej poprawie warunków życia w wielu częściach świata.

Dziś jednak kapitalizm odniósł tak duży sukces, że praca zaczęła być źródłem ryzyka, a bogate gospodarki starają się zapewnić ją wszystkim. Może więc nadszedł czas, aby przestać się tym martwić i zacząć wspierać przekonanie, że nie musimy już więcej pracować.

W swojej pracy Livingston stara się odpowiedzieć na jedno z najważniejszych pytań naszych czasów i trzeba przyznać, że robi to zarówno z podziwu godną odwagą jak i wielką erudycją. Historyk z Rutgers University pokazuje nam, że wielu mądrych ludzi zastanawiało się nad problemem końca pracy już od ponad wieku, a pewne rozwiązania po stronie dochodowej proponowano już od 50 lat. Livingston nawiązuje przy tej okazji do programu Family Assistance Plan, zaproponowanego przez Richarda Nixona. Program ten przeszedł przez Izbę Reprezentantów, ale w 1970 roku utkwił w Senacie. Family Assistance Plan bywa określany programem prekursorskim wobec idei uniwersalnego dochodu podstawowego.

Jeszcze większym wyzwaniem niż uchwalanie tego typu programów może być problem odnalezienia satysfakcji w świecie, gdzie praca nie jest już potrzebna. Livingston odpowiada w następujący sposób:

“Nie potrzebujemy pracy. Ale jeśli chcemy przetrwać, musimy się wzajemnie kochać i żyć w braterstwie”

No cóż, znów można odnieść wrażenie górnolotności. Sam nie jestem nawet pewien, co to miałoby oznaczać. Ale jedno jest pewne – jeśli nie jesteśmy w stanie zapewnić każdemu pracy, zdecydowanie będziemy potrzebować dużo miłości, aby utrzymać spójność społeczną.

>>> Czytaj też: Europa – kontynent starych ludzi. Alarmujące dane o unijnej demografii