Najtańsza oferta to 99 zł

Jak wynika z sondy forsal.pl, najtańsze połączenia jakie mają w swojej ofercie firmy lotnicze w Polsce, to dla pasażera wydatek co najmniej 99 zł. Takie promocje wciąż oferuje np. Norwegian na trasach do Rzymu i Oslo. To jednak rodzynki w cieście, ponieważ branży lotniczej przeżywającej trudne czasy, nie stać już na bezwzględna walkę z konkurencją o klienta.

Coraz częściej jednak oferty nie ma, bo przewoźnik zawiesza połączenia

Nawet prekursor taniego latania irlandzki Ryanair zdecydował ostatnio o zawieszeniu lotów z Dublina do Warszawy. Do tej pory przewoźnik obsługiwał tę trasę codziennie. Z kolei od 19 grudnia Ryanair zawiesza wszystkie loty do Rzeszowa. Natomiast do Krakowa będzie latał tylko z dwóch lotnisk – Dublina i Shannon. Oficjalny powód: martwy sezon – w tym okresie lata na tej trasie najmniej pasażerów oraz zbyt wysokie opłaty lotniskowe. Bardziej prawdopodobny – cięcia kosztów.
Przewoźnik zrezygnował nawet z polskiego przedstawicielstwa biura prasowego i od wakacji obsługą mediów zajmuje się centrala w Dublinie.

Reklama

Skrajny przypadek to linie Centralwings, które zawiesiły wszystkie tanie połączenia i będą oferować jedynie loty czarterowe.

Przewoźnicy mówią – bilety za złotówkę były właściwie fikcją

Wojciech Kądziołka, rzecznik naszego państwowego przewoźnika, firmy LOT, o biletach za złotówkę oferowanych jeszcze do niedawna przez konkurencję wypowiada się niechętnie. – Nigdy ich nie było – mówi Kądziołka. Chodzi o to, że tani przewoźnicy walcząc o klienta sprzedawali pewna pulę biletów na najpopularniejszych trasach (w Polsce taka oferta dotyczyła najczęściej połączeń z miastami na Wyspach Brytyjskich) za zaniżoną cenę. Koszty odbijali sobie np. na dodatkowej opłacie za bagaż, albo w cenie biletu powrotnego. Czasami też dokładały do interesu, chcąc przyzwyczaić nowych klientów do szybkiego podróżowania po Europie.

Tanie linie niechętnie wracają do tamtych czasów. - Bilet lotniczy kosztuje u nas przeciętnie 55 euro, a koszt ten uwzględnia wszystkie dopłaty i podatki. Ta cena utrzymywana jest na stałym poziomie od 5 lat – twierdzi w rozmowie z forsal.pl Oliver Aust z biura prasowego easyJet.

Biletów za „złotówkę” nie zobaczymy już więcej z jeszcze jednego powodu. Parlament Europejski zdecydował, że cena biletów lotniczych musi obejmować wszystkie podatki i dodatkowe opłaty. Tym samym eurodeputowani zatwierdzili bez zmian przyjęte już przez Rade ministrów UE rozporządzenie.
Zobowiązuje ono wszystkich operatorów lotniczych do podawania do publicznej wiadomości wyczerpujących informacji o taryfach. Informacja o dodatkowych opłatach uzupełniających musi być podana w „wyraźny, przejrzysty i jednoznaczny sposób na początku każdego procesu rezerwacji”.
Dotyczy to też zakupów przez internet.

Jest też dobra wiadomość – spadają opłaty paliwowe

Obecnie ceny najtańszych biletów, jakie oferują tani przewoźnicy, zaczynają się od 99 zł. Takie promocje wciąż oferuje Norwegian, który po trzykrotnym spadku ceny ropy zdecydował się nawet znieść od listopada opłatę paliwową, która wynosiła dotąd 68 złotych w przypadku rejsów z Polski oraz 63 złote w przypadku rejsów do Polski. Norwegian jest pierwszą linią lotniczą w Polsce, która zdecydowała się na ten krok.

Inne linie latające do Polski zdecydowały się na duże obniżki opłat paliwowych. Wśród nich są m.in. British Airways, Lufthansa, SAS. Dzięki temu podróże lotnicze już są tańsze. Ale już nigdy nie będą tak tanie jak po wejściu Polski do Unii Europejskiej i otwarciu polskiego nieba, gdy Internet pełny był ofert biletów za „złotówkę”.

Pasażerów pociesza Jarosław Święcki, dyrektor generalny Norwegian. – Promocje były i będą nadal – mówi forsal.pl. – Tani przewoźnicy zawsze będą konkurencyjni, bo wciąż mają o wiele niższe koszty od tradycyjnych przewoźników. A kryzys kiedyś minie i bilety znów będą naprawdę tanie, choć już po kilkanaście złotych – mówi Święcki.

Wielu przewoźników jednak nie przetrwa zimy

Dzieje się tak dlatego, ponieważ w opinii ekspertów branża walczy o przetrwanie. Finanse przewoźników najpierw bardzo poważnie nadwerężyła astronomicznie droga ropa, za którą jeszcze w lipcu trzeba było zapłacić 147 dol. za baryłkę. A obecnie mocno daje się we znaki światowy kryzys finansowy, który powoli przeradza się w gospodarczy. Pierwszym tego efektem jest masowa rezygnacja firm z podróży służbowych, a w efekcie kasowanie kolejnych połączeń przez przewoźników.

W tym roku upadło już 37 firm lotniczych, a reszta ledwie wiąże koniec z końcem. Straty odnotowały linie British Airways, SAS i LOT. W poważne kłopoty wpadła Alitalia, a Air France ma problemy ze związkami zawodowymi.

Prawdopodobnie nie dojdzie już do tak spektakularnych bankructw, jak wtedy gdy gwałtowny upadek linii XL Airways doprowadził do tego, że 85 tys. klientów brytyjskiej firmy musiało wrócić z wakacji na własną rękę, a 200 tys. nie poleciało na zaplanowany urlop.

Prognozy specjalistów przewidują jednocześnie, że tegorocznej zimy nie przetrwa wiele tanich linii lotniczych. Taką prognozę podał ostatnio fundusz inwestycyjny Blue Oar Securities. Willie Walsh, prezes British Airways, nie spodziewa się aż tylu bankructw, ale ostrzega, że od przyszłego roku możemy mieć do wyboru znacznie mniej ofert.