Umowę społeczną, określającą zasady i tempo stopniowej likwidacji górnictwa węgla energetycznego oraz mechanizmy wsparcia transformacji Śląska, podpisano w Katowicach 28 maja br. Dzień wcześniej wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń poinformował, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów złożył do Komisji Europejskiej wniosek prenotyfikacyjny dotyczący programu transformacji górnictwa węgla kamiennego.

W rozesłanym mediom w środę wystąpieniu szefowie grup Famur, Fasing oraz Becker-Warkop wskazali, że wielomiesięczne negocjacje rządu ze stroną społeczną nt. planowanego wygaszania kopalń przez długi czas wpływały na decyzje inwestycyjne zakładów wydobywczych. Obecny zarys działań wobec górnictwa w pewnym zakresie ułatwi współpracę branży z sektorem finansowym, jednak nie na tyle, na ile przedstawiciele firm okołogórniczych liczyli.

"Dla branży okołogórniczej trudno uznać tę umowę za sukces. Z perspektywy biznesowej brak rozwiązań systemowych nadal pozostaje dużym wyzwaniem, zwłaszcza że system wsparcia dla firm z tego sektora ma dopiero powstać i uwzględnić odpowiednie regulacje oraz zasady, w tym te dotyczące pomocy publicznej. Wymienione zaś w załączniku do umowy potencjalne instrumenty i działania to jedynie katalog istniejących już narzędzi" – napisali.

Szefowie firm okołogórniczych akcentują, że brakuje zdecydowanej wizji, w jakim kierunku miałyby dywersyfikować swoje usługi i portfolio, a także które obszary są priorytetowe dla państwa. Branża nadal czeka na wskazanie możliwości uczestnictwa w inwestycjach związanych z nowym ładem energetycznym.

Reklama

Zdaniem jej przedstawicieli projekt Nowego Zielonego Ładu oraz działania związane z nim to naturalny kierunek, w który mogłyby zostać włączone firmy okołogórnicze. Inne, ale również możliwe drogi rozwoju po przebranżowieniu to m.in. inwestycje związane z rozwojem transportu, utylizacją odpadów, rozwojem górnictwa innych kopalń czy produkcji paliw ekologicznych.

"Jednakże wskazanie sektorów priorytetowych na podstawie analiz i dostępnych źródeł finansowania leży po stronie rządowej. Decyzje te są o tyle istotne, że sektor mógłby przystąpić do wdrażania nowych rozwiązań, mając jasno określone zasady współpracy z państwem" – zaznaczono w wystąpieniu.

Branża mocno liczy też na gwarancję udziału w procesach inwestycyjnych, m.in. przez procentowe określenie współpracy w ramach tzw. local contentu.

"Niepewność, którą niosą za sobą dynamicznie zmieniające się założenia odchodzenia od węgla, sprawia, że nasi potencjalni partnerzy handlowi nie widzą potrzeby współpracy z polskimi firmami. Konsekwencją tego jest duże prawdopodobieństwo, że zagraniczny kontrahent chętnie wprowadzi do współpracy inne podmioty ze swojego kraju" – zaznaczył Wojciech Zasadni z firmy Becker-Warkop.

"Dlatego wdrożenie zasady określonego udziału komponentów wyprodukowanych przez krajowy przemysł przy realizacji inwestycji związanych z transformacją energetyczną może być szansą dla polskich firm okołogórniczych. Local content może znacząco przyczynić się do udanej dywersyfikacji działalności tych podmiotów" – dodał Zasadni.

Wystąpienie jako "mglistą zapowiedź" określa ujęte w umowie społecznej powołanie funduszu restrukturyzacji przedsiębiorstw branży okołogórniczej. Nie określono jego wielkości, a źródła jego finansowania zależą w znacznej mierze od decyzji UE. Szefowie firm branży uważają też, że planowany katalog inwestycji, które mają być realizowane jako wsparcie transformacyjne, jest na razie "jedynie pobożnym życzeniem". Wskazują, że technologie, o których się wspomina, są bardzo drogie, a opłacalność inwestycyjna znikoma. Etap komercjalizacji to wciąż nieokreślona przyszłość.

"Mocno rozczarowujący jest fakt, iż w zasadzie wszystkie decyzje są uzależnione od KE. Nie ma zaproponowanych rozwiązań czy mechanizmów, o których wiemy, że na pewno będą realizowane. Żałuję, że z KE jeszcze nie podjęto rozmów np. na temat pomocy publicznej dla dużych przedsiębiorstw. Zgodnie z unijnymi przepisami pomoc dla tych podmiotów może stanowić do 25 proc. kosztów przedsięwzięcia. To mało jak na czas transformacji" – uznał prezes grupy Fasing Zdzisław Bik.

Ponadto proces restrukturyzacji górnictwa jest rozległy i jako taki obecnie podlega kilku ministerstwom - stąd problemy z jego koordynacją. Nie wiadomo też, kto odpowiada za strategie negocjacji unijnych w tej kwestii. Branża wskazuje, że proces negocjacyjny musi być prowadzony wielowątkowo, także wobec trwających prac OECD dot. zmiany regulacji eksportu maszyn górniczych.

Branża podziela opinię, że ogłoszenie powołania Funduszu Transformacji Śląska, którego celem ma być skoordynowanie transformacji terenów pogórniczych, przemysłowych i poprzemysłowych z transformacją woj. śląskiego, to krok spóźniony o kilka lat. Procesy transformacyjne już się w zasadzie toczą, a wciąż nie ma pewnych źródeł finasowania funduszu (duża ich część zależy od decyzji KE).

Przedstawiciele branży uważają jednak, że dobrze, że cokolwiek się w sprawie dzieje. Za ciekawy pomysł uznają powołanie Rady Koordynacyjnej ds. Sprawiedliwej Transformacji, w której mają nadzieję na znaczącą reprezentację. Przypominają też o sygnałach z KE, że w czerwcu mają zostać zaprezentowane założenia nowelizacji unijnej dyrektywy o odnawialnych źródłach energii, która ma dostosować cele w obszarze zielonej energii do bardziej ambitnych celów redukcji emisji CO2.

"Mamy nadzieję, że rząd da nam szansę i wesprze w skutecznym włączeniu się w budowę nowego ładu energetycznego. To wymaga konkretnych rozwiązań prawnych, które będą uwzględniać polskie firmy, między innymi z sektora okołogórniczego, w planowanych procesach inwestycyjnych. Dla projektów związanych z transformacją energetyczną Polski powinien powstać gwarantowany poziom tzw. local content" – zaakcentował prezes Famuru Mirosław Bendzera.(PAP)

autor: Mateusz Babak

mtb/ mk/