- Dziś koncentrujemy się na transformacjach, takich jak cyfrowa czy zielona, zaś ochrona konkurencji to temat niszowy, a tak nie powinno być - stwierdził na wstępie dyskusji Adam Ambrozik, Corporate Affairs Manager w VELUX Polska sp. z o.o., producenta okien dachowych. Jego zdaniem to zagadnienie istotne, bo ważne jest, aby gospodarka, przedsiębiorcy, odnaleźli się w tych „rewolucjach” i wykorzystali je do wzmocnienia swej pozycji i konkurencyjności. W tym celu, jak przekonywał, kluczowe jest stworzenie przestrzeni do równego konkurowania na rynku.
Nierzetelność szkodzi wszystkim
Menedżer firmy VELUX tłumaczył, że konkurencja ma wiele wymiarów. Zakłóca ją np. unikanie płacenia podatków. – Na szczęście już od jakiegoś czasu płacenie podatków jest u nas cnotą. Bardzo ważną rolę pod tym względem odgrywa publikowanie przez Ministerstwo Finansów listy największych płatników podatku CIT. Jest to „sprawdzam” dla tych, którzy na ustach mają piękne frazesy, ale gdy przyjrzeć się praktyce ich postępowania, to nie jest ona już tak chlubna – argumentował Adam Ambrozik.
W tym kontekście zwrócił uwagę na wagę transparentności dla uczciwej konkurencji. Jak podkreślał, kolejny bardzo ważny element to prawo, które promuje i motywuje do tego, by działać transparentnie i uczciwie.
Kolejne pole istotne dla uczciwej konkurencji to – zdaniem menedżera – rynek pracy. Chodzi – jak tłumaczył – o uczciwe zabieganie o pracowników, stosowanie przejrzystych reguł zatrudniania i wynagradzania.
– Podobnie jest z jakością naszych produktów. W branży budowlanej, którą reprezentuję, okazuje się ona potężnym problemem. Jest tak, że producenci często deklarują parametry, które w rzeczywistości okazują się nieosiągalne dla ich wyrobów – zaznaczył. I pytał: Jak nazwać to inaczej niż nieuczciwą konkurencją wobec tych, którzy inwestują w jakość oferowanych produktów? To o tyle ważne, że – jak podkreślał – straty w związku z takimi praktykami ponoszą nie tylko inne firmy, ale także konsumenci oraz cała gospodarka, gdyż rzucają one złe światło na polskie produkty, wskutek czego tracą one reputację za granicą.
Kopiowanie to kradzież
Do kwestii jakości nawiązał też Henryk Orfinger, przewodniczący rady nadzorczej firmy Dr Irena Eris. – Jeżeli chodzi o jakość, to jej zweryfikowanie w przypadku kosmetyków jest trudniejsze niż w odniesieniu do wspomnianych okien, choć też jest możliwe. Jednak o wiele istotniejsza w przypadku naszej branży jest ochrona marki i znaków towarowych – wskazał. Jak mówił, mało kto zdaje sobie sprawę ze skali branży kosmetycznej w Polsce. – Jest ona olbrzymia, składa się na nią mniej więcej 800 firm, z czego 200 powstało w ciągu ostatnich pięciu lat – wyliczał. Jak dodał, jest niespotykane w innych krajach Europy, by branża kosmetyczna była tak duża i zarazem rozdrobniona. Według panelisty w takich warunkach nie da się uniknąć ryzyk dla własności intelektualnej i wzornictwa. Wiążą się one m.in. z kopiowaniem i tworzeniem podobnych produktów, w efekcie czego klient myli się i kupuje produkt innej marki, niż myśli.
Henryk Orfinger mówił też o niezgodnych z prawem i wprowadzających w błąd treściach figurujących na opakowaniach produktów. Wspomniał też o wyrobach medycznych, które w Polsce „nie są należycie uregulowane i nie podlegają ani zasadom, ani kontroli, ani weryfikacji”.
Sąd to ostateczność
Jak wyjaśniał mecenas Adrian Zwoliński, ekspert Konfederacji Lewiatan, naruszenia konkurencji mogą pochodzić z rynku, to np. oznaczanie nieprawdziwymi informacjami m.in. co do pochodzenia geograficznego. Może też dochodzić do nadużywania pozycji dominującej choćby poprzez dumping.
Drugi rodzaj zaburzeń konkurencji to te generowane przez państwo, które powinno chronić konkurencję. Jako przykład działania państwa, które zaburzyło konkurencję w Polsce, podał wprowadzenie zakazu handlu w niedziele.
Do tego przykładu nawiązał też prof. Wiktor Askanas, sędzia Canadian Competition Tribunal. Jak podkreślił, w Kanadzie z całą pewnością Orlen byłby pozwany przed trybunał, który natychmiast podważyłby prowadzenie przez niego niedzielnego handlu. – Zmusilibyśmy go do zamknięcia w niedziele obszaru sklepowego – mógłby handlować paliwem, ale pozostałe półki musiałyby być zagrodzone – opisywał.
Jak relacjonował, w praktyce kanadyjskiej w sporach dotyczące ochrony konkurencji pierwszym krokiem jest namówienie stron do tego, żeby zawarły porozumienie pozasądowe, w formule ADR, czyli alternatywnych metod rozstrzygania sporów. Jeżeli nie uda się dojść do porozumienia tą drogą, dostępne jest ODR, czyli rozstrzyganie sporów online. – W tym przypadku sędzia występuje już nie w roli mediatora, lecz jako uczestnik procesu podejmujący decyzje. Kolejną opcją jest proces, jednak zniechęcamy do wyboru tej drogi, ponieważ jest ona bardzo droga – tłumaczył profesor.
Na wagę rozmowy, w kontekście rozwiązywania sporów, zwracał też uwagę Henryk Orfinger: – Zanim pójdziemy do sądu, rozmawiajmy. Sąd to ostateczność.
Jak przywrócić zdrowy rynek?
Uczestnicy debaty zastanawiali się nad tym, jaka jest recepta na przywrócenie zdrowej konkurencji na rynku.
Według Adama Ambrozika podstawą jest prawo oraz silne organy ochrony konkurencji i konsumentów. Jak jednak podkreślił, z drugiej strony trzeba też mieć świadomość tego, że często organy państwa wykorzystywane są przez firmy do nieuczciwej walki konkurencyjnej. – To trudne zadanie dla organów stojących na straży konkurencji, by wychwycić nieuczciwe praktyki, zareagować szybko i sprawnie, a z drugiej strony móc się bronić się przed stalkingiem gospodarczym lub zwykłym pieniactwem, czyli bezpodstawnym pomawianiem o nieuczciwe praktyki – powiedział przedstawiciel spółki VELUX.
I postulował: – Pamiętajmy, że takie działania godzą w reputację firm, bo zawsze jakieś „błoto się przyklei”. Sprawność organów administracji państwowej – Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów i innych organów, które zajmują się uczciwą konkurencją – jest tu kluczowa. Zmiany prawa powinny iść w tym kierunku, by wzmacniać ich pozycję.
Henryk Orfinger uważa, że należałoby „uregulować wyroby medyczne”. – Pomijając już kwestię, że jest to silna i nieuczciwa konkurencja wobec branży kosmetycznej, to jest to też nieuczciwe wobec konsumentów, szczególnie starszych osób – podkreślał.
Trzeba konkretnych działań
Pytany o ewentualne rekomendacje dotyczące konkretnych zmian legislacyjnych, Adam Ambrozik zwrócił uwagę, że o ochronę konkurencji dba nie tylko UOKiK, ale także np. Główny Urząd Nadzoru Budowlanego, który stoi na straży jakości materiałów budowlanych. – Proszę sobie wyobrazić, że najwyższą karą, jaką może on nałożyć na przedsiębiorcę, jest 100 tys. zł za wprowadzenie do obrotu wyrobu, który nie spełnia deklarowanych przez producenta parametrów. To jest kara zupełnie niewspółmierna do szkód wyrządzonych przez taką sytuację. W efekcie, czasem bardziej opłaca się oszukiwać, niż inwestować w jakość swoich produktów – zaznaczył.
Adrian Zwoliński ocenił, że należałoby rozważyć wzrost finansowania UOKiK. Odniósł się jednocześnie do pojawiającej się w przestrzeni publicznej koncepcji, aby nakazać UOKiK-owi rozpatrywanie każdej pojedynczej skargi przedsiębiorcy na nieuczciwą konkurencję. – To bardzo zły pomysł, gdyby wyprawić bal dla złych pomysłów, to ten by na nim brylował – komentował. Jak wyjaśnił, obecnie można zgłosić UOKiK-owi, że ma się informację o wystąpieniu naruszenia konkurencji, zaś Urząd może wszcząć postępowanie na podstawie takiej informacji lub tego odmówić. – Natomiast ta koncepcja zakłada przymus zajęcia się takim doniesieniem przez Urząd. Kiedyś takie rozwiązanie u nas funkcjonowało, jednak bardzo świadomie z niego zrezygnowaliśmy, przede wszystkim dlatego, że angażowało to czas Urzędu na rozpatrywanie skarg, które już na pierwszy rzut oka nie miały racji bytu – były pomówieniami lub były bardzo słabo udokumentowane – wyjaśniał prawnik.
Wiktor Askanas ocenił, że gdyby takie rozwiązanie weszło w życie, to 80 proc. zgłoszonych spraw zostałoby umorzonych.
Zwoliński za zły pomysł uznał też rozwiązanie zawarte w procedowanym obecnie projekcie nowelizacji ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów. Jak mówił, osłabia ona prawo kontrolowanego przez UOKiK przedsiębiorcy do ochrony oraz tajemnicę radcowską czy adwokacką. – Z takich pomysłów też należy zrezygnować – przekonywał.
Poza tym – zdaniem mecenasa Zwolińskiego – należałoby się zastanowić nad rozwojem rozwiązań mediacyjnych. A także nad ograniczeniem dolegliwości kontroli, tak by – jak mówił – np. nie wiązały się one z żądaniem dokumentów, które już raz przedłożono, albo nie były prowadzone w okresach sprawozdawczych. – Chodzi o praktyczne rozwiązania, które z jednej strony ułatwiłyby funkcjonowanie UOKiK-owi, a z drugiej przedsiębiorcom, którzy podlegają różnego rodzaju obowiązkom – podsumował.
SNS
Partner relacji