Taki główny wniosek rysuje się po dyskusji „Zmierzch ropy – mrzonka czy realny scenariusz”, która odbyła się podczas XXXIII Forum Ekonomicznego w Karpaczu. Wzięli w niej udział: Aneta Wilmańska, dyrektor przedstawicielstwa Orlenu w Brukseli, dr Leszek Wiwała, prezes zarządu i dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, dr Tomasz Zieliński, prezes zarządu Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego, oraz Piotr Szlagowski-Budacz, dyrektor strategii w spółce Qemetica.

– Już w latach 70. mówiono o końcu ropy naftowej, wskazując, że wystarczy jej na 50 lat. Pół wieku minęło i znów dzisiaj możemy powiedzieć, że wystarczy ropy na kolejne 50-lecie, chociaż jej zużycie jest kilkukrotnie wyższe, niż to miało miejsce wcześniej – zauważył dr Leszek Wiwała. – Wydaje się, że dzisiaj nadchodzi zmierzch ropy, ale to jest proces bardzo powolny. Z uwagi na kwestie klimatyczne koniecznością cywilizacyjną jest, żeby przejść do paliw niskoemisyjnych, w związku z tym będziemy zużywali coraz mniej ropy, zwłaszcza w Europie i w Stanach Zjednoczonych. Ale jeśli spojrzymy na prognozy takich gospodarek jak Chiny czy Indie, to przez najbliższe dwie dekady będą one zużywały dużo więcej ropy naftowej niż ta redukcja, która będzie następowała w UE i USA – ocenił.

Kwestia bezpieczeństwa

Doktor Wiwała zwrócił uwagę na znaczenie wojny Rosja‒Ukraina. Konflikt zbrojny toczący się za naszą wschodnią granicą sprawił, że problem bezpieczeństwa energetycznego, które zawsze było ważne dla Polski, został dostrzeżony także w Brukseli.

– Ważne, aby gospodarka się rozwijała, żebyśmy byli silni, również militarnie, natomiast kluczem jest to, żeby w ogóle można się było poruszać. Nie mówiąc już o takich trywialnych rzeczach jak to, że sprzęt wojskowy na razie jest napędzany ropą i olejem napędowym – skwitował.

Dlatego niezwykle istotne jest utrzymywanie odpowiednich zapasów paliw, a tu, zdaniem Leszka Wiwały, niezbędna jest reforma.

– Skoro jest tak niebezpieczny czas, to kto ma ponosić odpowiedzialność za dostawy paliw w wypadku nastąpienia kryzysu? Na Słowacji, w Czechach, w Niemczech za system zapasów i rezerw w całości odpowiada państwo. W Polsce głównym odpowiedzialnym są przedsiębiorcy. Tak być nie powinno – konstatował.

Według niego w krótkiej perspektywie, nawet przyszłorocznej, powinien nastąpić podział tej odpowiedzialności pół na pół, czyli: za utrzymanie rezerw na 45 dni powinna odpowiadać Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych, a na kolejne 45 dni – podmioty państwowe.

– Musimy się tu i teraz szykować na trudne czasy. Mając na uwadze, że za naszą wschodnią granicą toczy się wojna, trzeba zabiegać o nowe magazyny i o reformę, tak żeby w razie potrzeby skorzystania z systemu zapasów było to jak najbardziej elastyczne i jak najbardziej efektywne – podkreślał prezes Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.

Niezbędny balans

A jak na problem bezpieczeństwa energetycznego patrzy Bruksela? Tę perspektywę opisała Aneta Wilmańska. Jak mówiła, wojna w Ukrainie przyczyniła się do podjęcia dyskusji o bezpieczeństwie przez unijnych decydentów.

– Na początku poprzedniej kadencji Komisja Europejska skoncentrowała się na polityce klimatycznej jako sposobie na ucieczkę do przodu. Dziś mam wrażenie, że jesteśmy w takim momencie, w którym jest jasne, że musimy ważyć nie tylko kwestie ochrony klimatu, które są bezsprzeczne, ale jednocześnie przyjąć, że priorytetami są również bezpieczeństwo oraz konkurencyjna gospodarka. To złożone i ogromne wyzwanie. Bez paliw i energii dostępnych cenowo oraz ze stabilnych źródeł niestety nie uda się osiągnąć założonych celów. Mam nadzieję, że w dyskusji o sposobach osiągnięcia tych priorytetów będzie na bieżąco uczestniczył przemysł – oceniła.

Jednak jak przypomniała, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, ubiegając się o ponowny wybór na przewodniczącego, zapowiedziała podtrzymanie ambitnego celu 90-proc. redukcji emisji gazów cieplarnianych do roku 2040 (w por. do roku 1990), a z dokumentów analitycznych Komisji wynika, że ambicji tej będzie towarzyszył silny spadek zużycia paliw kopalnych w UE, na poziomie 74 proc. w porównaniu z rokiem 2021.

– Tempo odchodzenia od ropy będzie w bardzo dużym stopniu zdeterminowane tym, jak szybko i na jaką skalę będą się rozwijać alternatywne wobec kopalnych źródła paliw i energii. Stosunkowo łatwo jest przyjąć ambitne cele, np. w dyrektywie o promocji odnawialnych źródeł energii w odniesieniu do poszczególnych sektorów wykorzystania OZE, zmniejszenia intensywności emisji czy dotyczące wykorzystania zielonego wodoru. Ale bardzo trudno jest stworzyć warunki w państwach członkowskich do ich osiągnięcia, niezbędne zakłady inwestycyjne są ogromne, a niektóre technologie są jeszcze niedostępne – podsumowała.

Jej zdaniem większa elastyczność we wdrożeniu Europejskiego Zielonego Ładu jest konieczna.

– Jesteśmy po przyjęciu na poziomie unijnym pakietu Fit for 55 i innych regulacji EZŁ, teraz państwa członkowskie muszą wprowadzić dyrektywy do krajowych porządków prawnych – powiedziała przedstawicielka Orlenu. Jak dodała, tak naprawdę teraz poszczególne branże przemysłowe, obywatele, MSP zaczynają pełniej rozumieć, z czym wiążą się ambitne cele, często bardzo precyzyjnie określone w prawie podczas poprzedniej kadencji Parlamentu Europejskiego i Komisji. Kryją się za nimi bardzo duże koszty. Dlatego, jak powiedziała Aneta Wilmańska, tak ważne jest, aby podmioty – czy to państwa, czy przedsiębiorcy realizujący inwestycje ‒ mogły dokonać wyboru najefektywniejszych dla siebie kosztowo dróg do spełnienia przyjętych ambicji klimatycznych.

Definitywnego zmierzchu ropy nie wyobraża sobie również dr Tomasz Zieliński. – Ropa ma udział w wielu produktach, z których dzisiaj korzystamy. Paliwa stanowią jakiś odsetek, natomiast cała masa przerobu ropy to są potężne strumienie surowców, półproduktów do petrochemii i do wielu innych zastosowań – przypomniał. – Trudno też sobie wyobrazić, żeby raptem poodcinały się wszystkie łańcuchy produktowe – dodał.

Czy możliwe są zielone zamienniki? Tak, tyle że – jak podkreślił dr Zieliński – do 2050 r. zostało 25 lat, a to niewiele na przestawienie potężnego sektora przemysłowego, aby dostarczał produkty zielone.

– Czasu mamy mało, a przeciwności rynkowych i geopolitycznych dużo. Zmiany klimatyczne są faktem i nikt tego nie neguje. Biorąc pod uwagę, że ten rynek musi się przemodelować, być może ograniczenia zastosowań ropy będą inne lub powinno to pójść w stronę bardziej wydajnego jej wykorzystania – powiedział prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego, wspominając o efektywniejszych rozwiązaniach technologicznych. – Jeżeli do tego dołożymy technologie wyłapywania dwutlenku węgla, to jest szansa, że cele jakoś wypełnimy. Kluczem jest, żeby Komisja Europejska w nowej pięciolatce zrozumiała, że jest to poważne wyzwanie, że nie możemy powiedzieć milionom osób pracującym w branży chemicznej w Europie, żeby teraz przestawili się na hodowlę ogórków – mówił.

W czerwcu Polska Izba Przemysłu Chemicznego opublikowała Manifest Polskiej Chemii skierowany zarówno do polskiej, jak i unijnej administracji, w którym wskazała kluczowe wyzwania, a wśród nich m.in. mechanizmy wspierające konkurencyjność.

Firmy niepewne

Obraz procesów zachodzących obecnie w przedsiębiorstwach pokazuje Indeks Dekarbonizacji Polskiej Gospodarki, opracowany przez spółkę Qemetica, Pracodawców RP i fundację Instead. Okazuje się, że firmy bardzo mocno uwzględniają dekarbonizację w swoich planach i w strategiach, natomiast istotnie mniej w nakładach inwestycyjnych i na rozwój kapitału ludzkiego.

– Plany zostają jeszcze na papierze, bo jest pytanie, którędy ma wieść droga do dekarbonizacji. W większości przypadków konkurujemy co najmniej regionalnie i ta efektywność kosztowa jest kluczowa dla każdego naszego klienta – wskazał Piotr Szlagowski-Budacz.

Drugi uwidoczniony w badaniu trend to dysproporcja pomiędzy firmami dużymi, w których pojawiają się nakłady inwestycyjne związane z transformacją energetyczną, a średnimi i małymi przedsiębiorstwami.

– Trudno może być utrzymać łańcuchy wartości z obecnymi partnerami mniejszej skali jako podwykonawcami czy dostawcami substratów, jeżeli również tam to planowanie i dostosowanie inwestycyjne nie nastąpi – podkreślił.

Dyrektor strategii w spółce Qemetica zwrócił przy tym uwagę, że dopóki nie nastąpi oficjalna zmiana unijnych celów klimatycznych, trzeba starać się je wypełniać.

– Świetnie byłoby usłyszeć od Komisji Europejskiej nową ocenę, czy jesteśmy w stanie jako Europa osiągnąć cele w wyznaczonym harmonogramie, ale przedsiębiorstwa muszą podejmować działania tak długo, jak te regulacje obowiązują. Możemy postulować korekty, jak w Deklaracji Antwerpskiej czy w Manifeście Polskiej Chemii, natomiast te regulacje obowiązują i nie możemy zostać w tyle, póki korekta unijnego kursu nie nastąpi – zaznaczył.

Czas na zmianę myślenia

Doktor Tomasz Zieliński podkreślał, że system nakazowy stosowany do tej pory przez Komisję Europejską się nie sprawdził.

– On się nie sprawdza, bo gubi się konkurencyjność ciężkiego przemysłu i wielu innych branż. Stany Zjednoczone na tyle szybko odbudowały pozycję na świecie, że stały się eksporterem netto wielu chemikaliów. Model, w którym funkcjonuje dzisiaj Komisja Europejska, powoduje, że Europa może stać się rynkiem zbytu – przestrzegał.

Podobnie wypowiadała się Aneta Wilmańska.

– Mam nadzieję, że nowa Komisja, unijni urzędnicy, ale również Parlament Europejski, który uczestniczy w procesie decyzyjnym obok państw członkowskich są świadomi tego, że do skutecznej dekarbonizacji potrzeba nie tylko ambitnych celów, ale równocześnie instrumentów wspierających i zachęcających do inwestycji w zero- i niskoemisyjne rozwiązania – zaznaczyła. – Poszczególne branże są w gotowości do dialogu na forum unijnym z postulatami i argumentami, czego potrzeba przemysłowi, aby przejść przez proces transformacji w sposób efektywny kosztowo i budować przewagi konkurencyjne. Stawka jest bardzo wysoka: nie stać nas na poniesienie porażki – podkreśliła.

Piotr Szlagowski-Budacz przypomniał, że Europejski Bank Centralny przygotowuje raport, który ma stanowić kanwę do dyskusji nad nową agendą dla Komisji Europejskiej. Od tego będzie zależało, czy pojawi się strumień pieniądza, który zdejmie ryzyko z przedsiębiorców.

TO

Organizator

ikona lupy />
Materiały prasowe











Partner relacji

ikona lupy />
Materiały prasowe