W panelu TOGETAIR poświęconym przyszłości energetyki i górnictwa uczestniczyli m.in. szefowie spółek energetycznych, analitycy i marszałek woj. śląskiego. „To nie jest kwestia czasu, tu nie ma czasu, musimy dzisiaj podejmować decyzje inwestycyjne” – akcentował prezes PGE Wojciech Dąbrowski przypominając, że inwestycje w tej branży planuje się w perspektywie co najmniej 20-letniej.

Prezes PGE mówił, że transformacja energetyczna wynika przede wszystkim z potrzeby osiągniecia przez Polskę neutralności klimatycznej w 2050 r. Zastrzegł, że wymaga to radykalnych działań już teraz – i, jak zaznaczył, koncerny energetyczne podjęły je. Kontekst to m.in. potrzeba zapewnienia odbiorcom energii czystego środowiska, ale też ekonomia: przede wszystkim rosnące koszty CO2.

„To jest proces, który wymaga wysiłku, także finansowego dla polskiej gospodarki i polskiego społeczeństwa. Musimy prowadzić go w taki sposób, aby nasi klienci uzyskiwali usługę na jak najwyższym poziomie, ale w akceptowalnej dla nich cenie. (…) Zatem ten proces musi przebiegać w wypłaszczony sposób – stanowczy, ale musimy ważyć też możliwości naszych klientów i polskiej gospodarki. Stąd niezbędne wsparcie finansowe Unii Europejskiej” – podkreślił.

Dąbrowski zaznaczył, że transformacja będzie jednocześnie w najbliższych latach jednym z kół zamachowych polskiej gospodarki. Przypomniał, że zgodnie z nową strategią PGE w 2030 r. połowa produkcji energii Grupy ma pochodzić ze źródeł zeroemisyjnych. Wymaga to ogromnych środków – PGE liczy tu na unijne wsparcie na poziomie ok. 25 proc. kosztów szacowanych na 75 mld zł.

Reklama

Szef PGE zapewnił, że koncern chce kierować te środki w jak największym udziale do polskich firm. Za największe wyzwanie w tym zakresie uznał budowę morskich farm wiatrowych. „Już zidentyfikowaliśmy ponad 100 firm, które są zainteresowane wzięciem udziału w tych postępowaniach” – podał przypominając jednak, że 50 proc. kosztów stanowią turbiny, których polskie firmy dotąd nie dostarczają.

Dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego Piotr Arak przyrównał obecne wyzwania transformacji energetycznej z sytuacją transformacji gospodarczej kraju w 1989 r. „Jedyne, czego możemy chcieć w Polsce, to żeby ta transformacja była bez terapii szokowej – żeby te kilkaset tysięcy osób zależnych od sektora górniczego i ciepłowniczego nie straciły pracy bezpośrednio, a jeżeli już, miały szansę na relatywnie szybkie przekwalifikowanie” – zaakcentował.

Dodał, że te szanse są stosunkowo duże: na rynku jest np. niedobór monterów ładowarek elektrycznych; prowadzone są szkolenia, przekwalifikowuje się w tym kierunku bezrobotnych. „Tych miejsc pracy związanych z OZE, elektrycznymi samochodami będzie więcej” – wskazał.

Odpowiadając na pytanie o przekwalifikowywanie górników w kierunku miejsc pracy związanych z zieloną energią wiceprezydent Pracodawców RP Mirosław Kowalik wskazał na potrzebę doprowadzenia do przebranżowień w kierunku nowych łańcuchów dostaw. „Z perspektywy małych i średnich firm jest potrzebne pewne systemowe oddziaływanie w tym zakresie” – zaznaczył.

„Powinniśmy uruchamiać środki na edukację w perspektywicznych kierunkach” – uściślił Kowalik oceniając, że przedsiębiorcy w Polsce są na tyle elastyczni, aby być w stanie - poprzez budowane w uzgodnieniu z instytucjami edukacyjnymi programy - szybko uzupełniać potrzebne kompetencje kadr. „Trzeba tylko znaleźć formuły organizacyjne” – zastrzegł. Dodał, że dostępne fundusze powinny poskutkować impulsem transformacyjnym.

Prezes ZE PAK Piotr Woźny wskazał na przykład powiatu tureckiego, w którym w lutym br. z kopalni Adamów wyjechała ostatnia tona węgla brunatnego. „To miejsce, gdzie zanim zaczęto mówić o Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, ta transformacja sektora górniczego się zadziała” – ocenił.

„Bezrobocie w powiecie tureckim jest na poziomie 4,5 proc., czyli mniejsze niż w całej Polsce. To pokazuje, że tego typu procesy społeczne i gospodarcze są możliwe” – ocenił, przytaczając przykłady okolicznych inwestycji w OZE oraz deklarując wolę pozyskania środków FST na pomoc tym zwolnionym już pracownikom, którzy choć odnaleźli się na rynku pracy, chcieliby podnosić kwalifikacje.

„To, co nam potrzebne dziś w Polsce, to jak najszybsze uruchomienie unijnych środków pomocowych” – zaakcentował Woźny. „Jeżeli ta transformacja ma się zadziać, pieniądze muszą jak najszybciej trafić do Polski, aby regiony, które już zaczęły swe działania, mogły z nich zacząć korzystać, aby idea sprawiedliwej transformacji nie została w Polsce skompromitowana” – przestrzegł.

Mówiąc o tempie transformacji prezes PGNiG Termika Paweł Stańczyk podkreślił wagę zapewnienia - w całym sektorze energetycznym - bezpieczeństwa dostaw, akceptowalnej dla klienta ceny oraz zachowania kryteriów środowiskowych. W tym kontekście wskazał na potrzebę rozwiązań przejściowych, jak wykorzystanie w PGNiG Termika gazu w miksie paliwowym.

Pytany o finansowanie procesów transformacji, Stańczyk wskazał na konieczność wsparcia ze źródeł rządowych i unijnych. Przypomniał, że system tworzą nie tylko duże spółki. Wskazał na konieczność systemowego wsparcia, też dla mniejszych spółek, też samorządowych czy energetyki rozproszonej.

Nie ma alternatywy dla gazu jako paliwa przejściowego do wodoru

Praktycznie nie ma alternatywy dla gazu ziemnego jako paliwa przejściowego na drodze do bezemisyjnego wytwarzania energii - oceniali w czwartek uczestnicy dyskusji o transformacji energetycznej na konferencji klimatycznej TOGETAIR.

Jak wskazał prezes Taurona Paweł Strączyński, wodór zapewne będzie paliwem docelowym w gospodarkach neutralnych klimatycznie, ale dziś w odpowiednich ilościach nie jest dostępny, a do czasu wdrożenia technologii zielonego wodoru niezbędne jest użycia gazu jako paliwa przejściowego.

Strączyński zauważył też, że jeżeli Polska miałaby być neutralna klimatycznie do roku 2050, już dziś powinna rozpocząć intensywny program inwestycji w źródła energii na gaz. Przy czym każdy rok opóźnienia decyzji o kształcie przyszłych europejskich regulacji sprawia, że koszty transformacji energetyki w Polsce rosną - zaznaczył.

Prezes Taurona tłumaczył, że aby cena energii z nowych źródeł gazowych była akceptowalna, czas ich eksploatacji musi być odpowiednio długi. Tymczasem przy celu 2050 moment skończenia ich działania jest określony. Każdy rok odwlekania decyzji powoduje albo wzrost ceny produkcji, albo lukę finansową takiej inwestycji - wskazał.

Zdaniem Strączyńskiego nie ma dziś alternatywy dla węgla innej niż gaz, a dodatkowo „jeżeli szybko nie zbudujemy boków na gaz dostosowanych do wodoru stabilność polskiego systemu będzie zagrożona”. Zwłaszcza, że w jego ocenie, w projekcie jądrowym musimy być przygotowani na opóźnienia.

Jacek Jaworski z Instytutu Nafty i Gazu-PIB podkreślił z kolei, że w kwestii przesyłu wodoru Polska jest dokładnie w takiej samej sytuacji, jak inne kraje - przysposabiamy system gazowy do transportu mieszanki metanu i wodoru.

Jak wskazał, dziś dwa główne nurty to transport istniejącą siecią gazu domieszką wodoru oraz budowa autonomicznych systemów wodorowych. Zdaniem Jaworskiego trudno obecnie wskazać, która koncepcja zwycięży. Według niego możliwy jest taki scenariusz, że systemy czysto wodorowe będą rozwijać się niezależnie od istniejącej sieci, w pewnych enklawach.

Prezes Naftoserwisu Paweł Jakubowski ocenił, że w najbliższym czasie nie wybudujemy równoległej infrastruktury do przesyłu i dystrybucji wodoru i musimy myśleć o adaptowaniu istniejącej sieci do nowego paliwo.

Jakubowski przypomniał, że wodór jest paliwem „trudnym” i musimy się nauczyć bezpiecznych technologii, jednak w Polce mamy sporo różnych wynalazków, a także zdolnych inżynierów, którzy są w stanie proponować znakomite rozwiązania.

Z kolei prezes Instytutu Studiów Energetycznych Andrzej Sikora mówił, że biorąc pod uwagę zaangażowany potencjał naukowy i finansowy, szybko pojawi się nowa technologia, nowe paliwo i sposób magazynowania. Jego zdaniem to wodór będzie paliwem przejściowym na drodze do energetyki przyszłości.

Sikora podkreślił, że dziś Polska nie ma innego wyboru niż gaz jako tymczasowe paliwo. Zaznaczył jednak, że znaczna część tego gazu będzie dalej pochodzić z Rosji, ponieważ np. gaz z Norwegii stoi w długim terminie pod znakiem zapytania z powodu polityki klimatycznej tego kraju i generalnie Skandynawii.

Podczas dyskusji prezes Taurona przypomniał, że gaz będzie też paliwem w ciepłownictwie, ponieważ trudno sobie wyobrazić odejście od ciepła systemowego na rzecz systemów indywidualnych i bezemisyjnych.

W ciepłownictwie szybko można przejść z węgla na rzecz kogeneracji na gazie, która obniża emisyjność 3-krotnie - wskazał Strączyński. Jak dodał, w długoterminowej wizji zakłada się, że paliwem będzie wodór, jednak gaz to jest najbliższa przyszłość, wizja krótkoterminowa, a odbiorców ciepła interesuje jednak przede wszystkim taka właśnie perspektywa krótkoterminowa - ocenił prezes Taurona.